Najdziwniejszy tytuł roku. "Bodyguard i żona zawodowca" to sensacyjna wręcz kpina

Sequel przezabawnej komedii z Ryanem Reynoldsem i Samuelem L. Jacksonem sprzed czterech lat nie jest co prawda tak udany jak część pierwsza, ale z sensacyjnego kina akcji kpi chyba jeszcze bardziej niż oryginał. A obsadę ma zaiste gwiazdorską.

Samuel L. Jackson, Salma Hayek i Ryan Reynolds dwoją się i troją, by sequel "Bodyguarda zawodowca" dało się oglądać
Samuel L. Jackson, Salma Hayek i Ryan Reynolds dwoją się i troją, by sequel "Bodyguarda zawodowca" dało się oglądać
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Kiedy do Salmy Hayek zadzwonił telefon z propozycją ponownego pojawienia się na ekranie w drugiej części "Bodyguarda Zawodowca", aktorka nie była nastawiona zbyt entuzjastycznie. Wszak w oryginale jej rola ograniczała się do siedzenia w więziennej celi. Ale gdy Ryan Reynolds obiecał jej, że będzie mogła tę postać ukształtować wedle własnego uznania, przyjęła propozycję.

Ostatecznie nie potrafiła odrzucić oferty wcielenia się w 50-latkę przechodzącą menopauzę, która jednocześnie jest życiową partnerką realizującego zabójstwa na zlecenie podstarzałego Dariusa Kincaida. Takich bohaterek we współczesnym kinie po prostu nie ma, więc Hayek, jak sama twierdzi, zdecydowała się przetrzeć szlak dla innych gwiazd w podobnym wieku. Ale czy dobrze wywiązała się ze swojej roli to już kwestia wyrozumiałości widza na fontanny wulgaryzmów i przesadzonych zachowań, które prezentuje na ekranie.

Najjaśniejszym ogniwem filmu wciąż jest bowiem tytułowy bodyguard, do roli którego wraca pan Deadpool. Ryan Reynolds bowiem gra tutaj bowiem rolę charakterologicznie zbliżoną do antybohatera z filmów Marvela. Z tą różnicą, że nie nosi tu obcisłego spandeksu, a ze sceny na scenę coraz bardziej pobrudzoną krwią koszulę, mimo iż do zabijania w początkowej partii filmu wcale mu nie spieszno.

"Bodyguarda i żonę zawodowca" otwiera bowiem scena, podczas której dowiadujemy się, że grany przez niego Michael Bryce chce odpocząć od broni i zamachów, by za radą psychiatry udać się na zasłużony urlop. Sielanka nie trwa jednak zbyt długo, gdy tuż po przyjeździe do włoskiego hotelu wpada na niego grana przez Hayek Sonia Kincaid, próbująca uratować z tarapatów swojego męża.

Wkrótce okazuje się, że całej Europie grozi zamach terrorystyczny, który planuje zblazowany grecki biznesmen Arystoteles Papadopulos (w tej roli... Antonio Banderas), chcący zemścić się na Unii Europejskiej za nałożenie sankcji na zmagającej się kryzysem ekonomicznym ojczyźnie. W stylu znanych z wczesnych filmów o Jamesie Bondzie czarnych charakterów, Papadopulos dąży do zniszczenia kontynentu zaczynając od chorwackiego Zagrzebu.

Hiszpan w roli Greka, czyli Antonio Banderas jako Arystoteles Papadopulos
Hiszpan w roli Greka, czyli Antonio Banderas jako Arystoteles Papadopulos© Materiały prasowe

Akcja filmu toczy się jednak głównie we włoskich okolicznościach przyrody, a niepotrafiący znieść swojego towarzystwa bohaterowie przeskakują pomiędzy Capri, Toskanią i Portofino, niszcząc niemal wszystko, co staje na ich drodze. Często z pominięciem praw fizyki oraz z uaktywnionym trybem nieśmiertelności, gdyż nikt ani nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Co jest zresztą największą wadą filmu.

Sama postać grana przez Reynoldsa nie tylko bowiem niewyparzoną gębą przypomina wspomnianego już Deadpoola. Jego Michael Bryce jest równie wytrzymały, co komiksowy superbohater, kilkukrotnie przeżywając w sytuacjach, w których zwykły człowiek miałby szczęście kończąc na wózku inwalidzkim czy pod respiratorem. I chociaż założeniem filmu jest wykpienie takiego tropu gatunkowego, ogląda się to wszystko z dużym zgrzytaniem zębów.

Niemniej jednak Reynolds ratuje tę produkcję kilkunastoma naprawdę śmiesznymi kwestiami mono i dialogowymi, a chemia jaką miał z Samuelem L. Jacksonem w pierwszej części jest jeszcze bardziej uwidoczniona w kontynuacji. I może właśnie dlatego film o najdziwniejszym tytule roku ostatecznie da się obejrzeć do końca, a w kilku momentach naprawdę dobrze się bawić.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)