Nie chcą tam wracać. Feralna produkcja nie powinna być kontynuowana
W ostatnich dniach jesteśmy zasypywani informacjami na temat dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się na planie filmu "Rust". W wyniku nieszczęśliwego wypadku śmierć poniosła autorka zdjęć. Większość osób pracujących przy filmie nie chce, aby projekt został dokończony.
28.10.2021 12:38
W wywiadzie przeprowadzonym przez internetowy serwis informacyjny "TMZ", jeden z aktorów występujących w "Rust" kategorycznie stwierdził, że film nie powinien być kontynuowany. Dodał przy tym, że wypowiada się nie tylko w swoim imieniu, ale większości osób z którymi rozmawiał i które zaangażowane były w ten projekt.
Ian A. Hudson został obsadzony w filmie w jednej z drugoplanowych ról. W wywiadzie wspomina, że w trakcie realizacji zdjęć kilka razy znajdował się w samym środku scen z użyciem broni palnej. Jak powiedział, na własnej skórze doświadczył nieprzyjemnego uczucia, gdy został uderzony kawałkami tektury i pędem powietrza po wystrzale z pistoletu naładowanego ślepymi nabojami. Oczywiście, nie sądził, że realizacja tego typu scen zagraża jego życiu. Choć zauważył wówczas, że "kamera była chroniona, ale nie aktorzy i członkowie ekipy".
Aktor jest przekonany, że większość osób pracujących przy feralnej produkcji nie chce powrócić na jej plan. "Nadszedł czas, aby rzucić ręcznik" – powiedział Hudson. "Film był wspólną, autorską wizją Halyny Hutchins i Joela Souzy. Bez niej nie uda się go dokończyć w planowanym kształcie. Ostateczna decyzja należy jednak do reżysera".
Przypomnijmy, że "Rust" był kręcony w Sante Fe, w stolicy stanu Nowy Meksyk na południu Stanów Zjednoczonych. Film miał opowiadać historię 13-letniego chłopca i jego młodszego brata, którzy po śmierci rodziców, w Kansas pod koniec XIX wieku, trafiają pod opiekę dawno niewidzianego dziadka (Alec Baldwin). Mężczyzny, który został skazany na powieszenie za przypadkowe zabicie ranczera…