Genialna rola Damięckiego. Pandemiczna komedia rozbawi was do łez
Po cichu, niemal niepostrzeżenie, zjawia się w polskich kinach bardzo udany i aktualny "Lokal zamknięty" w gwiazdorskiej obsadzie. Mateusz Damięcki jest policjantem, który uwielbia się bić (a szczególnie protestujących), Janusz Chabior – skorumpowanym politykiem, a Emma Giegżno – pragmatyczną prostytutką. Idealny na leniwe letnie popołudnie!
Ta historia zaczyna się dość prozaicznie – mężczyzna w średnim wieku (Paweł Koślik) zamiast w delegację, jak powiedział żonie, wybiera się do domu publicznego. Korzystając z polecenia znajomego, decyduje się na intymne spotkanie z atrakcyjną Natką (Giegżno). Prawdziwym celem tej tajemnej eskapady nie są jednak cielesne uciechy, ale najprawdziwszy rabunek! Okazuje się bowiem, że za ścianą mieszka lubujący się w krzywdzie innych polityk, który podobno wszystkie kradzione pieniądze trzyma w domu. Niestety, jak to z najlepszymi planami czasem bywa – wszystko idzie nie tak.
Cały dom publiczny zostaje nagle odseparowany i wysłany na kwarantannę, sumiennie monitorowaną przez lokalny sanepid i policję. Pod jednym dachem znajdują się więc dwie prostytutki, jeden policjant i dwóch włamywaczy, z incydentalnymi wizytami gości w postaci sutenera, inspektora sanepidu i nadgorliwego, acz lekko ciapowatego posterunkowego (Wojciech Solarz).
Film doścignął więc prawdziwe życie i oto za sprawą reżysera i scenarzysty Krzysztofa Jankowskiego ("Odwyk", "Ego") powstał pierwszy polski kinowy tytuł pandemiczny, w którym COVID-19 zyskał swoje własne poczesne miejsce wśród tematów – motorów całej akcji oraz punktów wyjścia.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Lokal zamknięty" radzi sobie świetnie z ograniczeniami budżetowymi – ewentualne braki rozbudowanej scenografii, efektów specjalnych czy bajecznych kostiumów zastępuje mocnym scenariuszem, w którym dialogi przetykane są elementami humorystycznymi z celnie wymierzoną puentą.
Warto podkreślić walory tej przemyślanej historii, bo dobrych scenariuszy (a do tego zrealizowanych) w polskim kinie jest zwykle jak na lekarstwo. Mogła tu pomóc epidemia, ogólnoświatowy stan bezruchu i trwożliwego oczekiwania, które niektórzy (a Krzysztof Jankowski raczej się do nich zalicza) wykorzystali bardzo kreatywnie.
Lokal zamknięty - teaser
Co więcej, poza kwestią wirusa, twórcy bardzo trafnie analizują też aktualną sytuację polityczną w Polsce, a konkretnie liczne protesty i marsze w obronie mniejszości seksualnych, praw kobiet i Konstytucji RP. Jednym z tymczasowych, przymusowych lokatorów burdelu jest wszak policjant (genialnie prześmiewczy Mateusz Damięcki z wąsem, jeden z najjaśniejszych i najbardziej brawurowych elementów filmu), który nie ukrywa, że w tłumie czasem go ponosi, szczególnie gdy może wymierzyć sprawiedliwość lewakom.
W "Lokalu zamkniętym" każda z postaci ma zresztą swoje pięć minut, wielką scenę, dzięki której ma szansę błyszczeć, każda obdarzona jest też charakterystycznym rysem, dzięki czemu nie wyparowuje szybko z pamięci po wyświetleniu napisów końcowych. Tylko tyle i aż tyle. Warto zobaczyć i wspierać niskobudżetowe, niezależne kino!