Nie żyje Roman Załuski. Reżyser kultowych komedii miał 85 lat
Roman Załuski zmarł 29 listopada w Warszawie, ale Stowarzyszenie Filmowców Polskich, którego był członkiem, podało smutną informację dopiero 6 grudnia. Reżyser i scenarzysta został pochowany na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
"Marian… Tu jest jakby… Luksusowo", "Ty może i głupia nie jesteś, ale rozumu to ty nie masz za grosz!", "Jak mówię, to mówię, a jak mówię, to wiem" - to kilka kultowych cytatów, które wypowiadali bohaterowie filmów Romana Załuskiego. Reżysera i scenarzysty takich filmów jak "Kogel-Mogel", "Galimatias, czyli kogel-mogel II", "Och, Karol" czy "Komedia małżeńska".
Roman Załuski urodził się 10 grudnia 1936 r. w Lidzie (dzisiejsza Białoruś). Maturę zdał w 1954 r. w Warszawie, a następnie dostał się na studia reżyserskie do Państowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Po nakręceniu kilku etiud szkolnych pisał scenariusze i zdobywał doświadczenie jako II reżyser. W latach 60. wyreżyserował kilka spektakli telewizyjnych, a w 1970 r. odpowiadał za reżyserię i scenariusz filmu "Dom".
Później nakręcił takie filmy jak "Zaraza", "Kardiogram", "Azyl", "Głód serca", ale największą popularnością cieszyły się wspomniane komedie z lat 80. i początku 90. Ostatni raz pracował przy spektaklu telewizyjnym "Oferty Josepha Fouche" w 1996 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odeszli w 2022 r. Pozostaną w naszej pamięci
Za swoją twórczość dostał nagrodę Komitetu ds. Radia i Telewizji (1970), zdobył nagrodę za scenariusz filmu "Sekret" na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cork, a w Pradze (Międzynarodowy Festiwal Telewizyjny "Złota Praga") doceniono jego scenariusz "Domu". Dostał dwie pomniejsze nagrody za "Och, Karol" i był sześciokrotnie nominowany do Złotego Lwa, ale nie zdobył żadnej statuetki.
"Był reżyserem odważnych filmów obyczajowych i popularnych komedii o zabarwieniu erotycznym: ‘Anatomii miłości’, ‘Och, Karol’ czy ‘Kogla-mogla’. Miał nosa do tematów poruszających w PRL-u szeroką publiczność. Nie dostał żadnej znaczącej nagrody, ale ten fakt mówi coś jedynie o konserwatywnych gremiach jurorskich. Jego twórczość z całą pewnością zasługuje na solidne filmoznawcze omówienie" - podsumował krytyk filmowy Łukasz Knap.
Trwa ładowanie wpisu: facebook