"Nieplanowane": niechciany sukces antyaborcyjnego filmu. Bojkot nic nie dał
Księżą polecają go w ogłoszeniach parafialnych, zwolennicy dostępu do aborcji nazywają propagandą i powielaniem szkodliwych mitów. "Nieplanowane" to film, który budzi ogromne emocje i zapełnia sale kinowe, choć wielu chciałoby go zakazać.
04.11.2019 | aktual.: 05.11.2019 11:21
Od czasu "Botoksu" Patryka Vegi żaden film wyświetlany w polskich kinach nie zrobił takiego poruszenia wokół tematu aborcji jak "Nieplanowane". Wydaje się, że kontrowersyjny polski hit nie ma nic więcej wspólnego z amerykańską produkcją. Vega wziął na warsztat skrajną patologię w służbie zdrowia. Twórcy "Unplanned" wykorzystali zaś prawdziwą historię kobiety, która przyczyniła się do przeprowadzenia 22 tys. aborcji, a po kilku latach zmieniła front i dziś jest ikoną walki o życie nienarodzonych.
"Film promowany jest nie tylko za pomocą klasycznych środków, ale przede wszystkim przez osoby, które poruszył i chcą, aby kolejni ludzie go zobaczyli" – głosi polski dystrybutor, Rafael Film. "Nieplanowane" był w miniony weekend jednym z najchętniej oglądanych w polskich kinach (50 tys. widzów). I nie mówimy tu o małych kinach studyjnych, ale o dwóch wielkich sieciach, gdzie dystrybucja jest ograniczona do jednego seansu dziennie. A na niektóre pokazy w Gdańsku czy Warszawie już teraz można kupić bilety tylko w pierwszych rzędach.
Wydaje się to niebywałe, biorąc pod uwagę fakt, że w "Nieplanowanych" nie występują żadne gwiazdy, a realizacyjnie mamy do czynienia z niskobudżetówką, która w innych okolicznościach trafiłaby prosto do telewizji lub na DVD. Kontrowersyjna tematyka i społeczne zaangażowanie zrobiły jednak swoje.
Na stronie Rafael Film można znaleźć standardowe materiały promocyjne – fotosy, plakaty, zwiastun, ale także apele do księży i nauczycieli. Przez weekend dwukrotnie polecono mi film (w Gdańsku i Lęborku) na Mszy Św. w trakcie czytania ogłoszeń duszpasterskich. W parafiach organizowane są wspólne wyjścia do kina, można też wybrać się samemu i skorzystać ze zniżki podając hasło w kasie biletowej. Nauczycieli zachęca się do rozmawiania na temat aborcji w oparciu o doświadczenia głównej bohaterki filmu.
"Nieplanowane" powstało na kanwie bestsellerowej książki Abby Johnson (na zdjęciu po prawej). Byłej menadżerki kliniki Planned Parenthood, która przyczyniła się do 22 tys. legalnych aborcji. Sama również dwukrotnie przerwała ciążę. Film pokazuje jej przemianę z gorliwej zwolenniczki postawy pro-choice w zaangażowaną aktywistkę antyaborcyjną. Prezentuje kulisy działania kliniki Planned Parenthood, która na stronie internetowej informuje kobiety o kosztach aborcji, a zarazem zapewnia, że zrobi wszystko, by każdy mógł sobie na nią pozwolić.
Sprawa Abby Johnson wypłynęła za oceanem pod koniec 2009 r., ale wciąż budzi ogromne emocje. Kiedyś pracownica roku Planned Parenthood, dziś jest wrogiem numer jeden amerykańskiej sieci klinik, która oskarża Johnson o kłamstwa i pomówienia. Nie da się ukryć, że "Nieplanowane" to filmowy młot na aborcję i działalność PP, a nie zachęta do dialogu zwaśnionych stron.
Nie powinno to dziwić, wszak walka toczy się o fundamentalne kwestie – definicję człowieczeństwa, ustalenie początku życia ludzkiego. I w tej dyskusji albo jest się za aborcją (w każdej sytuacji lub w określonych przypadkach), albo przeciwko niej. "Nieplanowane" robi ogromne wrażenie na przedstawicielach tego drugiego środowiska. Obóz "Aborcja jest OK" z oczywistych względów nie jest jego targetem, ale czy film może przekonać do zmiany myślenia mniej radykalnych zwolenników aborcji?
"Film niebezpieczny na wielu poziomach. Poza szerzeniem kłamstw o przerywaniu ciąży, demonizuje personel klinik aborcyjnych i podprogowo zachęca do przemocy wobec nich" – tak przed filmem ostrzegają organizatorzy internetowego bojkotu na Facebooku. W akcję włączyło się szereg inicjatyw lewicowych, feministycznych itp., które za przykład kłamliwej propagandy podają scenę aborcji, w której 13-tygodniowy płód "ucieka" przed rurką wysysającą go z macicy.
W całym filmie pokazane są trzy przypadki aborcji (jedna farmakologiczna), ale szczególne oburzenie wywołał obraz USG, na którym widać, jak usuwany płód porusza rączkami, a wcześniej wyraźnie odsuwa się od narzędzia chirurgicznego.
- Pomysł, że płód odwróci się, okaże strach lub spróbuje uciec przed rurką medyczną jest naprawdę szczerym kłamstwem. Wszystkie dowody wskazują, że nie jest to możliwe – to słowa ginekolożki Jen Villavicencio przytoczone przez "Aborcyjny Dream Team".
W kontrowersyjnej scenie pada jasny komunikat, że abortowany płód ma 13 tygodni. Jak podaje Polskie Towarzystwo Ginekologiczne, "(…) płód ludzki jest zdolny do odczuwania bólu po 24. tygodniu ciąży. Niewykluczone jednak, iż nawet we wcześniejszym okresie rozwoju płód może odczuwać ból (…)". Co znamienne, w tej scenie nikt nie mówi o odczuwaniu bólu przez płód czy świadomej ucieczce przed śmiercionośnym narzędziem. Sugestywny obraz daje jednak do myślenia. Medycyna nie wyklucza przy tym, że płód na tym poziomie rozwoju może przejawiać nieświadome reakcje ruchowe na zewnętrzne bodźce.
Czy takie argumenty przemówią do osób nawołujących do bojkotu filmu? Trudno to sobie wyobrazić. Zwolennicy aborcji znajdą w nim wrogą sobie stronniczość, a to, że Abby Johnson przez 10 lat bardzo intensywnie "grała w ich drużynie", zdaje się nie mieć żadnego znaczenia. Walka o prawo do aborcji opiera się na ciągłym przesuwaniu granic (pierwszy trymestr, drugi trymestr, wykształcenie układu nerwowego itd.) i relatywizmie moralnym. "Nieplanowane" sprzeciwia się takiemu myśleniu, co z miejsca dyskredytuje treść filmu w oczach zwolenników "prawa wyboru".
Film "Nieplanowane" w USA i Kanadzie wywołał prawdziwą burzę, która przeniosła się teraz nad Polskę. "Wobec historii Abby Johnson nikt nie pozostanie obojętny, bez względu na to, po której stronie barykady się znajduje" – wierzy polski dystrybutor. I choć można filmowi wiele zarzucić od strony formalnej, to pełne sale kinowe i internetowe bojkoty pokazują najlepiej, że o braku obojętności nie może być mowy.