"(Nie)znajomi": pokaż mi, co ukrywasz w swoim telefonie
Włoska komedia "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" podbiła kina na całym świecie. Jej polska wersja "(Nie)znajomi" również ma szansę stać się hitem. I tylko Mai Ostaszewskiej żal.
Widzowie, którzy mieli okazję zobaczyć "(Nie)znajomych" w reżyserii Tadeusza Śliwy na festiwalu w Gdyni, byli rozczarowani faktem, że film nie znalazł się w Konkursie Głównym, całą sprawę nazywając "okrutnym żartem". Zasady festiwalu są jednak bezlitosne: produkcja nie może być remakiem. Szkoda, bo jest to znacznie bardziej wartościowy film niż połowa tegorocznych nominowanych. A kreacja Mai Ostaszewskiej zdecydowanie zasługiwała na Złote Lwy.
"(Nie)znajomi" - o czym to jest?
Pomysł na fabułę filmu wydaje się być banalny. Podczas kolacji spotyka się paczka znajomych. W trakcie rozmowy pojawia się wątek sekretnego życia, które prowadzimy za pośrednictwem naszych telefonów. Nowa kobieta w grupie proponuje, aby wszyscy wyłożyli swoje komórki na stół i odtąd odczytywali SMS-y na głos, a rozmowy odbierali w trybie głośnomówiącym. W ten sposób odkrywają sprawy, o których woleli dotąd nie wiedzieć.
Zobacz też: "(Nie)znajomi" - zwiastun
Przyznam, że oglądając polską wersję filmu, cały czas pamiętałam fabułę oryginału. W końcu "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" zaledwie 2 lata temu trafił do naszych kin. Dlatego przeszkadzał mi fakt, że scenariusz Tadeusza Śliwy i Katarzyny Sarnowskiej jest w 95% kopią włoskiego hitu. Od tej niewielkiej różnicy zależało powodzenie filmu. Na szczęście egzamin został zdany celująco.
W filmie zagrała plejada gwiazd
We włoskim oryginale jedną z ról odegrała Kasia Smutniak. W "(Nie)znajomych" wcieliła się w tę samą bohaterkę. Jej wątek został nieznacznie zmieniony, dlatego wydaje się, że aktorka nie musiała ponownie wkładać wysiłku w rolę. Partnerujący jej Tomasz Kot idealnie wpasował się w postać oddanego męża i ojca nastolatki.
Nieco słabszym punktem są Czarek (Michał Żurawski) i Ola (Aleksandra Domańska). Ich włoscy koledzy byli bardziej temperamentni. Mimo to polscy aktorzy wykreowali przekonujący obraz pary, która zaślepiona początkowym zauroczeniem nie dostrzega, jak wiele ich dzieli.
W filmie pojawia się również wątek ukrytej tożsamości jednego z bohaterów. Wyjawienie prawdy okaże się być przełomowym momentem. Wystawiona na próbę wieloletnia przyjaźń nie w każdym przypadku się obroni.
Aktorski popis Mai Ostaszewskiej
Jednak najmocniej wybrzmiewającym wątkiem jest relacja Anny (Maja Ostaszewska) i Grzegorza (Łukasz Simlat). Mężczyzna jest frustratem, który przy każdej możliwej okazji wypomina gospodarzom, że zarabiają w euro, więc stać ich na luksusy. On sam utrzymuje rodzinę. Kobieta musi wpasować się w tradycyjny model, w którym to zajmuje się wyłącznie domem.
Płomienny monolog, jaki wygłasza Maja Ostaszewska, jest głosem milionów Polek zmęczonych dźwiganiem problemów całej rodziny wyłącznie na swoich barkach. Jej Anna stara się być idealną matką, żoną i kochanką. Zamiast słuchać pochwał, codziennie spotyka ją krytyka z ust teściowej. Jednak jej konserwatywny mąż nie wyobraża sobie, aby jego ukochana mamusia nie mieszkała z nimi pod jednym dachem.
Polski remake jest wzbogacony o tematy, które tylko w naszym kraju mogą tak silnie wybrzmieć. Na drugim planie obecna jest frustracja ekonomiczna i społeczna. Bo jednych stać na kupno mieszkania od dewelopera, a inni musieliby wziąć na nie kredyt, który spłacaliby do końca życia. Część znajomych bagatelizuje problem odtrącenia, reszta mierzy się z nim każdego dnia.
Trzeba przyznać, że debiutujący na wielkim ekranie reżyser "Ucha prezesa" celnie wyczuł nastroje Polaków. Jego scenariusz, choć bardzo bliski oryginałowi, jest pełen detali, które po seansie nabierają mocy. Nic dziwnego, że do współpracy udało się nakłonić Dawida Podsiadło. Muzyk wystąpił w nowej roli koproducenta filmowego. Oczywiście nagrał też piosenkę do filmu.
"(Nie)znajomi" bawią, wzruszają i skłaniają do przemyśleń. To komediodramat, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie.