Trwa ładowanie...
d31vv8x
d31vv8x
d31vv8x

To musi być świetny film. *„Wszystkie odloty Cheyenne’a”wyreżyserował Paolo Sorrentino, włoski twórca wielokrotnie nagradzany za swój poprzedni film „Boski”, a w rolę tytułową wcielił się dwukrotny laureat Oscara - Sean Penn.* Przy takich nazwiskach to już nie tylko przypuszczenie, ale wręcz obietnica udanego seansu filmowego. Całe szczęście w tym wypadku widzowie nie odczują braku satysfakcji. Reżyser, światowa gwiazda, ale też każda scena w tym filmie, każdy subtelny dowcip i każda drugoplanowa kreacja aktorska potwierdza, że *„Wszystkie odloty Cheyenne’a” jest nie tylko dziełem wybitnym, ale również wyjątkowym przeżyciem estetycznym.*

Sean Penn po raz kolejny udowodnił, że wśród największych mistrzów srebrnego ekranu nie ma sobie równych. Można nawet powiedzieć, że w swym doskonałym kunszcie Penn jest wręcz irytujący. Wszakże każdy jego kolejny aktorski wybór, po części dyskredytuje jego dotychczasowe dokonania, a w wypadku Cheyenne’a wyznacza wręcz nowy wzorzec kreacyjnych możliwości. Powiedzieć, że rola w filmie „Wszystkie odloty...” jest na miarę Oscara to mało.

Najnowsza produkcja Sorrentino zbudowana jest na powszechnie znanych fabularnych rozwiązaniach. Jednak to, co świadczy o artystycznym sukcesie tego filmu, to umiejętność wykorzystania, bądź też połączenia ich w niespotykanie oryginalny sposób. Poczynając od samej historii, która w swym założeniu jest oczywistym kinem drogi, poprzez muzykę, która w filmie odgrywa zasadniczą rolę, a na relacjach między bohaterami kończąc. We „Wszystkich odlotach Cheyenne’a” mamy do czynienia z przebrzmiałą gwiazdą rocka, która w wieku 50 lat żyje z tantiem u boku swej hiperaktywnej żony (rewelacyjna jak zawsze Frances McDormand).

Początkowo nie wiadomo czy Cheyenne ma depresję, czy też zwyczajnie jest znudzony swoim bezproduktywnym życiem. Jednak nie do odparcia jest pierwsze, szokujące wrażenie jego stylizacji. Pełny makijaż, burza kruczoczarnych włosów, dziwaczny chód, głos jakby przed mutacją, a wypowiedzi niczym u autystycznego dziecka. To, co w tej charakterystyce może wydawać się widzom przesadą, w wykonaniu Sean Penna i Paolo Sorrentino jest jeszcze nieocenioną wartością dla sztuki filmowej i być może w niedalekiej przyszłości stanie się przedmiotem badań filmoznawców. Twórcy bowiem stworzyli nową jakość, a obcowanie z tym urzeczywistnionym tworem i konfrontowanie go z największą masakrą ludzkości w dziejach XX wieku wywoła w widzach zachwyt i zdumienie jednocześnie.

A o czym tak w istocie jest film „Wszystkie odloty Cheyenne’a”? Mianowicie o tym, że dzieci dziedziczą po swoich rodzicach nie tylko geny, ale też ich grzechy i historię. Warto jest odnaleźć swoje miejsce i warto jest chodzić do kina dla takich filmów.

d31vv8x
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d31vv8x

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj