Ong-bak

"Ong-Bak" to nieskomplikowana, miejscami nawet banalna historyjka zakończona czytelnym pod każdą szerokością geograficzną morałem.

Mała, nieskażona grzechami cywilizacji tajska wioska, Nong Pradu, zostaje wstrząśnięta kradzieżą posągu Buddy zwanego Ong-Bak. Mieszkańcy wierzą, że sprowadzi to na nich rychłą katastrofę. Wszelkie ślady szajki odpowiedzialnej za świętokradczy czyn prowadzą do wielkiego miasta zżeranego przez przemoc i narkotyki. Ting, prawy młodzieniec biegły w sztukach walki wyrusza z misją odnalezienia posągu. Niezłomny w swej uczciwości chłopak przeżywa w mieście niebezpieczne, a przy okazji widowiskowe przygody, stając się nawet gwiazdą nielegalnych walk. Jednocześnie zostaje wzorem do naśladowania dla zdemoralizowanego miastem krajana, który pomaga mu w poszukiwaniach.

04.12.2006 18:07

Wyrafinowanych gustów film Prachyi Pinkaewa raczej nie zadowoli. Także miłośnicy kina sztuk walki mogą poczuć się wywiedzeni w pole schematami scenariuszowymi rodem z amerykańskich produkcyjniaków, od których w filmie aż się roi. Na tle pokazywanych w Polsce filmów sztuki walki, "Ong-Bak" pozytywnie wyróżnia się tym, że po raz pierwszy oglądamy na ekranie pokaz tradycyjnego tajskiego boksu, zwanego Muay Thai, w dodatku w wykonaniu wielkiej gwiazdy tamtejszego kina - Phanom Yeerum.

Filmy podobne do tego nazywa się czasem "męskimi". Jeśli pod tą nazwą mają się kryć - trzeba przyznać - ładnie i starannie filmowane obrazki brutalnych walk i jasno określony porządek świata, to wszystko w porządku. Nie pierwszy to i nie ostatni taki film.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)