Orson Welles wyśmiewa Hitchcocka, Chaplina i Burtona
Znaleziono niepublikowane dotąd wywiady z legendarnym reżyserem *Orsonem Wellesem, w których filmowiec otwarcie krytykuje innych reżyserów i aktorów, w tym m.in. Alfreda Hitchcocka, Charliego Chaplina i Richarda Burtona.*
Od roku 1983 twórca "Obywatela Kane'a" nagrywał prywatne rozmowy z przyjacielem Henrym Jaglomem, które miały zostać wykorzystane w jego planowanej autobiografii. Welles niespodziewanie zmarł w roku 1985, a taśmy przeleżały do dziś w garażu Jagloma. Teraz Jaglom zamierza je opublikować - a dokładniej 16 lipca, w materiale "My Lunches with Orson". Dziś znamy już fragmenty wywiadów, które na pewno wzbudzą spore poruszenie w środowisku filmowym.
Na celowniku Wellesa znaleźli się m.in. Laurence Olivier, którego uważał za "głupiego", Spencer Tracy ("facet pełen nienawiści"), Charlie Chaplin ("arogancki"), Jennifer Jones ("beznadziejna") i James Stewart ("słaby aktor"). Reżyser ocenił także, że Joan Fontaine miała "dwa wyrazy twarzy", Norma Shearer była "jedną z najmniej utalentowanych kobiet, jakie widziało kino", a na Bette Davis w ogóle nie mógł patrzeć, więc "najlepiej, żeby nigdzie nie grała".
Welles nie był także fanem Alfreda Hitchocka. - Nigdy nie rozumiałem jego kultu - tłumaczył filmowiec. - Szczególnie obsesji na punkcie jego późnych filmów... Bije z nich egotyzm i lenistwo. Widziałem niedawno jego "Okno na podwórze", to jeden z najgorszych filmów jakie dane było mi obejrzeć. Historia o podglądactwie opowiedziana bez wyczucia.
W rozmowach pada też nazwisko Richarda Burtona, który po ślubie z Liz Taylor stał się ponoć pośmiewiskiem w branży. - Ten facet miał ogromny talent, ale po tym ślubie stał się po prostu mężem znanej celebrytki, pośmiewiskiem - opowiadał Welles. - Pewnego dnia podszedł do mojego stolika w restauracji i powiedział: "Elizabeth Taylor jest ze mną, bardzo chce cię poznać. Czy mogę ją przyprowadzić?", na co ja odparłem: "Nie. Jak widzisz, właśnie jem".
Znalazło się też jednak kilka osób, które Welles chwalił i cenił, m.in. Joseph Cotten ("genialny") i John Wayne ("człowiek o nienagannych manierach"). Reżyser lubił też Marilyn Monroe, z którą spotykał się prywatnie zanim stała się gwiazdą. - Zabierałem ją na imprezy branżowe, bo chciałem pomóc jej w karierze - wspominał Welles. - Przedstawiłem ją producentowi Darrylowi F. Zanuckowi, ale on oznajmił, że takich aktoreczek mają na pęczki. Nikt nawet na nią nie spojrzał.
Przypomnijmy, że Orson Welles zmarł w wieku 70 lat. Przyczyną śmierci był zawał serca.