"Piekło" Agnieszki Holland się nie kończy. Bronisław Wildstein przyrównał jej film do progagandy hitlerowskiej
Im bliżej premiery "Zielonej granicy" Agnieszki Holland w Polsce, tym większe sypią się na nią gromy ze strony sympatyków obecnej władzy. Bronisław Wildstein zdobył się na mocną analogię między jej filmem a produkcjami propagandowymi III Rzeszy.
Kanwą "Zielonej granicy" jest kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej ze wszystkimi towarzyszącymi temu tragediami zwykłych ludzi, także śmiercią kobiet i dzieci. Film, który zdobył już Nagrodę Specjalną Jury festiwalu w Wenecji, będzie wyświetlany w polskich kinach od 22 września. Jeszcze przed premierą reżyserka zbiera cięgi od krytyków, głównie z prawej strony sceny politycznej.
Głos w dyskusji zabrał ostatnio także Bronisław Wildstein, były redaktor naczelny TV Republika, obecnie publicysta i pisarz. Był gościem telewizji wPolsce.pl. braci Karnowskich. Program prowadziła Małgorzata Jarecka, która już na początku stwierdziła, że film Agnieszki Holland bije w polską rację stanu oraz "wpisuje się w retorykę reżimu Putina i Łukaszenki". Odnosząc się do tego wprowadzenia, Wildstein starał się być bardziej precyzyjny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W TVP Info aż zamilkli. "Coś obrzydliwego"
- Jest zangażowana przeciwko obecnej władzy i tym, którzy odwołują się do tożsamości narodowej. Reprezentuje dominującą w tej chwili ideologię lewicowo-liberalną. Ja bym nie mówił, że ona działa na zamówienie Łukaszenki i Putina, chociaż, gdyby postulaty Agnieszki Holland i tego środowiska zostały spełnione, to strategia Putina i Łukaszenki zostałaby uwieńczona sukcesem - tłumaczył na antenie.
Rozmowa odbywała się z kłopatami technicznymi i była przerywana. W kolejnym wejściu Bronisław Wildstein zrecenzował "Zieloną granicę" w kontekście jej sfinansowania przez producentów zagranicznych. Wspomniał o wspieraniu przez "establishment europejski" produkcji, które mają charakter propagandowy i przy okazji przywołał konkretne niechlubne klasyki.
- To nie znaczy, że to musi być zła sztuka. Ja przypomnę, że znamy z historii sztuki, kina wspaniałe produkcje, które służyły paskudnym celom. Filmy Leni Riefenstahl były bardzo dobrymi filmami. "Żyd Suss", taki programowy film antysemicki wypuszczony przez III Rzeszę, to był dobry film. Filmy Eisensteina, skłamane od początku do końca, były świetnie zrobione i robiły ogromne wrażenie. I teraz mogę powiedzieć tak: Agnieszka Holland to jest bardzo dobry reżyser - podsumował Wildstein.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat "One Piece" Netfliksa, masakrujemy "Ślub od pierwszego wejrzenia" i "Żony Warszawy", a także rozwiązujemy "Problem trzech ciał" i innych nadchodzących ekranizacji. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.