Sięgając po każdy kolejny film animowany, w pamięci mam te, które najbardziej wpłynęły na ich współczesny wygląd. Mam tutaj na myśli przede wszystkim „Shreka” i „Epokę lodowcową”. Oba te obrazy całkowicie zmieniły sposób tworzenia bajek, gdzie popularne ołówki zamieniono na myszkę i super szybkie komputery. Jednak tak naprawdę zmienił się tylko sposób ich tworzenia, a przesłania, jakie ze sobą niosą pozostały takie same. Nadal uczą młodego widza tego, co w życiu najważniejsze.
Bajki są idealnym sposobem na wczesną edukację, z której my dorośli także możemy wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Wytwórnia Sony Pictures ma na swoim koncie już kilka filmów z gatunku bez ograniczeń. Sławna biała myszka Stuart Malutki czy gromadka zwierzaków z „Sezonu na misia” mają tego samego ojca. Sony odważnie stara się dorównać Disneyowi czy Dreamworksowi, tworząc coraz to lepsze animacje. Ich kolejnym dziełem są przygody zwariowanych pingwinów w filmie pod tytułem „Na fali”.
Tytuł może się kojarzyć z kultową sensacją z 1991 roku (główne role Keanu Reeves i Patrick Swayze), gdzie bohaterowie kochali surfing i wysokie fale. Jednak tylko te dwa elementy i tytuł łączą się ze sobą. Reszta to całkowicie inna historia.
Twórcą polskich dialogów, jak z resztą do większości bajek – jak i nie do wszystkich, jest tłumacz i dialogista Bartosz Wierzbięta. Dzięki niemu dialogi bohaterów kreskówek są naprawdę dobre, śmieszą i na zawsze pozostają w naszej pamięci. W oryginalnej wersji językowej zatrudniono dwa pokolenia aktorów. Głosu Cody Maverickowi użyczył młody Shia LaBeouf („Transformers”), natomiast Big Z, dojrzały Jeff Bridges.
W polskiej wersji obrano inną taktykę i nie nastawiono się na wielkie nazwiska. Główną uwagę skupiono na doświadczeniu. Dlatego głosów udzieli weterani dubbingu jak Marcin Hycnar czy Grzegorz Pawlak. Nazwiska z pewnością dla przeciętnego widza nieznane, jednak głosy stanowczo tak (np. Po z „Kung Fu Panda” czy Lew Sebastian z „Madagaskaru”).
Cody jest zapalonym surferem, dla którego liczą się wysokie fale i dobra zabawa. Jego największym i jedynym idolem jest mistrz deski Big Z. Młody pingwin marzy o wydostaniu się z rodzinnej wyspy gdzieś na Antarktydzie, zasmakowaniu wielkiej przygody oraz staniu się najlepszym poskramiaczem dzikich fal.
Pewnego dnia na jego wyspę przybywa łowca talentów, poszukujący zawodników do udziału w Memoriale imienia Big Z. Dla Codiego to wielka szansa na… udowodnienie wszystkim niedowiarkom (w szczególności swojemu bratu Glenowi), że może osiągnąć w życiu więcej niż przeciętny zjadacz ryb.
Niestety pierwszy kontakt z wodą i próba pokonania dziewięciokrotnego mistrza kończy się totalnym upokorzeniem. Porażka zniechęca młodego surfera, jednak dzięki pomocy tajemniczego pingwina o przydomku Dziwak, jego marzenia mogą stać się rzeczywistością.
Animacja „Na fali” różni się od swoich poprzedników zaliczanych do gatunku dla dzieci. Z pewnością skierowana jest to młodego pokolenia kinomanów, jednak nie jest typową humorystyczną opowieścią. Jej treść udowadnia, że należy mieć marzenia i uparcie dążyć do ich spełnienia. Pokazuje, jaką potężną moc ma przyjaźń i że nie zawsze w życiu liczy się tylko wygrana. Uczy samozaparcia w ciężkiej pracy, które z czasem zaowocuje. Jeśli chodzi o stronę techniczną filmu jestem pod dużym wrażeniem.
Pierwszy raz w bajce zastosowano innowacyjną metodę ukazania całego filmu w formie wywiadu telewizyjnego. Cała historia rozpoczyna się wywiadem z młodym Codym. Kamera jest łącznikiem pomiędzy opowieścią, a widzem, podczas której jej operatorzy często zadają pytania bohaterom, dodając swoje komentarze i spostrzeżenia. Jest to bardzo ciekawe, innowacyjne zastosowanie techniki znanej głównie z filmów dokumentalnych.
„Na fali” ma coś, czego według mnie nie ma żadna z dotychczasowo powstałych bajek.
Mowa tutaj o metodzie animacji. Jest dopracowana do perfekcji w każdym najmniejszym szczególe. Fale oceanu, po których suną bohaterowie wydają się być prawdziwe, a niestworzone przez grafików komputerowych. Na uwagę zasługuje także bujna kolorystyka lazurowego wybrzeża, której wygląd nie jest możliwy do opisani słowami.
Nowe dziecko Sony Pictures jest czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym. Bajka może bez wielkich dialogów czy rozbawiających do bólu sytuacji, ale niosąca ze sobą ogrom mądrych i pouczających treści. W życiu nie tylko są ważne zwycięstwa.
Musimy nauczyć się poświęcać to, co dla nas dobre na rzecz czegoś znacznie ważniejszego. Pamiętajmy, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i są oni przy nas bez względu na wygraną czy przegraną.
Film „Na fali” jest tego najlepszym przykładem, a dla naszych dzieci będzie idealną nauką przed stopniową drogą w dorosłość.