Piotr Szwedes: Jak potoczyła się dalsza kariera ''Prymusa'' z ''Młodych wilków''

Piotr Szwedes: Jak potoczyła się dalsza kariera ''Prymusa'' z ''Młodych wilków''
Źródło zdjęć: © TVP

Po premierze „Młodych wilków” stali się jednymi z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia. Jarosław Jakimowicz i Piotr Szwedes, nowi idole młodzieży, zostali wręcz zasypani listami – nierzadko miłosnymi – od szalejących fanek, ich zdjęcia zdobiły pierwsze strony gazet, a kariery nabrały tempa

Po premierze „Młodych wilków” stali się jednymi z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia. Jarosław Jakimowicz (zobacz jak opowiada o "Młodych wilkach" - wideo)
i Piotr Szwedes, nowi idole młodzieży, zostali wręcz zasypani listami – nierzadko miłosnymi – od szalejących fanek, ich zdjęcia zdobiły pierwsze strony gazet, a kariery nabrały tempa.

Nic dziwnego, że Jarosław Żamojda, zachęcony sukcesem swojego filmu, szybko nakręcił kontynuację – a raczej prequel, „Młode wilki 1/2” – a kilka miesięcy temu, niemal 20 lat po premierze, napomknął, że być może powstanie i trzecia część. Aktorzy zapewnili już, że chętnie powrócą na ekran, jeśli tylko scenariusz spełni ich oczekiwania.

- Z kolegami z filmu jesteśmy na takim etapie życia i kariery, że możemy odrzucać złe scenariusze. A te dotychczasowe nie były najlepsze. Mam nadzieję, że w końcu znajdzie się trafiony i okrągły jubileusz 20-lecia powstania filmu uczcimy jego trzecią częścią – przytacza słowa Piotra Szwedesa magazyn Świat i ludzie.

1 / 6

Wilk młody duchem

Obraz
© PAP/Piotr Bujnowicz

Szwedes, urodzony 5 sierpnia 1968 roku, może nie przypomina już długowłosego i niepokornego młodego wilka – obecnie jest statecznym mężem i odpowiedzialnym ojcem – ale nadal ma w sobie mnóstwo energii i siły do działania.

I wciąż cieszy się sympatią widzów, bo przez te wszystkie lata udawało mu się unikać skandali, nie podpadł też mediom, tak chętnie czyhającym na najdrobniejsze potknięcia dawnych idoli. Zresztą chyba nie mają się do czego przyczepić – Szwedes dba o prywatność swojej rodziny, udziela się charytatywnie i nawet względem natrętnych fotoreporterów zachowuje się zazwyczaj niezwykle uprzejmie.

2 / 6

Niełatwe początki

Obraz
© AKPA

„Młode wilki” były dla niego niczym prawdziwe zrządzenie losu. 24-letni chłopak, absolwent szkoły filmowej, nie spodziewał się, że tak szybko zdobędzie sławę. Zanim otrzymał rolę Prymusa, występował w teatrze lub przemykał się gdzieś na drugim planie, praktycznie niezauważony. Wielokrotnie odprawiono go z kwitkiem, wiele razy musiał przełknąć smak porażki, ale nawet to nie odebrało mu siły do działania.

- Po szkole starałem się o etat, nie udało się – opowiadał w Gali. - Od razu po Filmówce w Łodzi sprzedałem auto i wylądowałem w Warszawie. Odwiedzałem świątynie sztuki, teatry, wytwórnie filmowe, TV, itd., słyszałem wciąż: "Zadzwonimy do pana". "Nie, to ja zadzwonię", odpowiadałem. Chociaż doskonale wiedziałem, że to oznaczało pobudkę o szóstej, jazdę na Dworzec Wileński i kolejkę do automatu, w końcu telefonowałem o tej ósmej i słyszałem: "Proszę zadzwonić za godzinę". "No problem", rzucałem zimno.

3 / 6

''Pot i łzy''

Obraz
© AKPA

Zamiast jednak narzekać na brak pracy, zaczął kombinować. W czasie studiów, podczas wakacji, wyjeżdżał do Norwegii, by zarobić trochę pieniędzy. Zatrudniał się jako taksówkarz, malował domy, sprzątał.

- Pot i łzy – komentował ze śmiechem w Gali. Wreszcie los się do niego uśmiechnął. Najpierw zaproponowano mu pracę w teatrze Studio, potem młodym aktorem zainteresował się Żamojda.

Kiedy Szwedes znalazł się na pierwszym planie, okazało się, że ma w sobie to coś – charyzmę i talent – niezbędne, by zostać gwiazdą. Ale on sam, jak zwykle bardzo skromny, wcale nie pragnął popularności. O wiele bardziej zależało mu na stabilizacji, ułożeniu sobie życia z kobietą, którą pokochał, zapewnieniu rodzinie bezpiecznej przyszłości.

4 / 6

Film na faktach

Obraz
© Materiały prasowe

- Mój film jest przeznaczony przede wszystkim dla młodzieżowej widowni. Bohaterami są młodzi chłopcy z maturalnej klasy, którzy uważają, że cały świat należy do nich – zapowiadał swój film Jarosław Żamojda. „Młode wilki”, choć nie pozbawione wad, zebrały przeważnie pozytywne recenzje; krytyka podkreślała zaś, że reżyser sprawnie „sygnalizuje istotne problemy współczesności”. W wywiadzie dla portalu MM Szczecin Jarosław Jakimowicz, ekranowy „Cichy”, wspominał, że scenariusz zainspirowała prawdziwa historia.

- Były to czasy, kiedy ci panowie, o których opowiada film, byli jeszcze na wolności – mówił. - Oni byli z nami codziennie na planie. Przecież „Młode Wilki” to film oparty na faktach. Ktoś, kto jest ze Szczecina, pewnie doskonale wie, kto to był Czarny, kto to był Oczko. A my wtedy codziennie się z nimi widywaliśmy. Codziennie były wspólne balety. To były jeszcze czasy, kiedy do Szczecina trafiały z Berlina różne fanty. Myśmy się okupywali w rzeczy z Niemiec, nowe spodnie, koszulki. Nasze życie w Szczecinie w tym czasie było takie trochę rozbójnicze, jak ten nasz film.

5 / 6

Wybuch popularności

Obraz
© opublikowane w serwisie filmpolski.pl

Po „Młodych wilkach” życie Szwedesa wywróciło się do góry nogami. Już nie musiał zabiegać o role – to o niego zabiegano.

Dostał angaż u Krzysztofa Zanussiego, w teatrze zaczęto powierzać mu znacznie większe role, a potem zaproponowano mu ciepłą posadkę „Złotopolskich”.

W wolnych chwilach prowadził rozmaite programy w TVP, między innymi „Jazdę kulturalną” czy „Ciao Darwin”. I od wielu lat angażuje się w działalność charytatywną – na przykład w organizację koncertów dobroczynnych w rodzinnym Lidzbarku, z którego dochód przeznacza na szpital, który planowano zlikwidować.

6 / 6

''Coś mnie gna''

Obraz
© AKPA

Z czasem jego popularność osłabła, ale Szwedesowi to nie przeszkadza. Ma inne priorytety – podkreśla, że najważniejsza jest dla niego rodzina, ukochana żona Anna i dzieci, córki Zuzanna i Martyna oraz syn Szymon, którego narodziny były dla aktora wielkim wydarzeniem.

- Do tej pory w domu dominowały kobiety, jedynymi mężczyznami byliśmy ja i... kot. Teraz odkrywam ojcostwo na nowo. Poczynając od poznawania działów męskich w sklepach dla dzieci, kończąc na zabawkach i zabawach – mówił kilka lat temu, zachwycony, że spełniły się jego marzenia o męskim potomku.

I tylko czasem wspomina, że chciałby znów zmierzyć się z jakimś artystycznym wyzwaniem. - Materialnie nie narzekam, dwoma słowami: jest dobrze, ale ciągle czuję niedosyt... zawodowy – mówił w Gali. - Coś mnie gna, ale ja inaczej nie umiem.
(sm/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)