"Pisklę". Każdy nastolatek ma w sobie coś z potwora? Ten horror da wam do myślenia
Nie ma chyba ani jednej osoby, która bezboleśnie przeszłaby przez okres dojrzewania. Buzujące hormony, zmieniające się ciała i nowa ranga problemów to codzienność każdego nastolatka. Z dnia na dzień słodkie, niewinne dziecko potrafi zmienić się w rozkapryszonego "potwora" rodem z filmu "Pisklę".
Nastoletnia Tinja, jak przystało na grzeczną dziewczynkę, słucha się rodziców i stara się spełnić ich oczekiwania. W praktyce oznacza to, że jest marionetką w pastelowym świecie swojej matki, youtuberki, która kreuje ich rodzinę jako wzór wszelkich cnót. W dodatku córka apodyktycznej kobiety, tak jak ona w młodości, trenuje gimnastykę artystyczną i choć nie idzie jej zbyt dobrze, za wszelką cenę próbuje zakwalifikować się na zawody, od których w oczach matki zależy cała jej przyszłość.
Dwunastolatka nie ma oparcia w ojcu, który nie potrafi z nią rozmawiać, ani w młodszym bracie, który rywalizuje z nią o uwagę matki. W dodatku Tinja nie ma też przyjaciół, aż do momentu, gdy nieoczekiwanie w jej życiu pojawia się najpierw tajemnicze jajo, a potem pisklę dorastające w zastraszającym tempie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorące premiery 2022. Na te produkcje czekamy
Debiut fińskiej reżyserki Hanny Bergholm łączy ze sobą nurty coming of age (opowieści o dorastaniu) i nowej fali horroru. Kryjąc się pod płaszczykiem gatunkowości, "Pisklę" opowiada o trudach dojrzewania w XXI wieku, gdy presja ze strony rodziców, rówieśników, czy nawet anonimowych internautów podbijana przez social media jest silniejsza niż kiedykolwiek. Jednocześnie wielu dorosłych jest bardziej zajętych sobą niż swoimi dziećmi.
Doskonałym tego przykładem jest matka Tinji, która nagle wyłamuje się ze schematu idealnej, wiernej żony. Oczekuje, że w tej sytuacji córka pozostanie jej lojalna, traktuje ją jak przyjaciółkę, a nastolatka kryje się ze swoim emocjonalnym zagubieniem.
Tłumione emocje w końcu znajdują jednak ujście. Odzwierciedleniem hormonalnej huśtawki nastrojów staje się ptasie monstrum, które coraz bardziej upodabnia się do dziewczyny. W końcu przetłuszczające się włosy, zmieniająca się sylwetka, nowe wydzieliny i zapachy to coś zaskakującego i poniekąd zwierzęcego w okresie dojrzewania każdego nastolatka.
Tym samym film Bergholm wyjaśnia widzom wszystkie metafory i dość szybko staje się zbyt oczywisty. Choć do ostatniej minuty cały koncept broni się i jest poprowadzony konsekwentnie pod względem psychologii postaci, nieco traci na dramaturgii.
Niemniej "Pisklę" jest ciekawą produkcją, która przygląda się problemom współczesnych dzieci, jak i ich rodziców. W przejrzysty sposób przedstawia jak brak komunikacji, presja i ślepe podążanie za wydumanymi ideałami są prostą drogą do rodzinnej katastrofy. Przy czym twórcy nie zrzucają całej odpowiedzialności na dorosłych, pokazując, że oni również mierzą się ze swoimi bolączkami, a przed pewnymi błędami wychowawczymi i tak nie są w stanie się uchronić. Seans wręcz obowiązkowy dla każdego rodzica nastolatka.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Film "Pisklę" w kinach od 14 października