Polska mentalność kontra polskie kino
Zapraszamy do obejrzenia relacji z 4. dnia Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni
Nadszedł czas na relację z kolejnego dnia 35. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni >>>
'Matka Teresa od kotów' reż. Paweł Sala
Paweł Sala, bezkompromisowy dokumentalista i skandalizujący dramaturg, w swoim debiucie fabularnym opowiada wstrząsającą historię o dwóch chłopcach, którzy w brutalny sposób zamordowali swoją matkę.
Jego przejmująca opowieść oparta jest na prawdziwych wydarzeniach sprzed kilku lat.
Rodzina, koty i morderstwo
Pierwszym filmem otwierającym czwartkowy repertuar był kontrowersyjny debiut Pawła Sala 'Matka Teresa od kotów'.
Wszystko dzieje się w pozornie zwyczajnej, przeciętnej polskiej rodzinie. Ojciec Hubert – zawodowy żołnierz, właśnie wrócił z misji w Afganistanie. Matka Teresa dostała nową pracę jako agentka ubezpieczeniowa.
Akcja filmu rozpoczyna się w momencie aresztowania dwóch braci. Kolejne dni poprzedzające tragiczne wydarzenia odkrywają nowe motywy okrutnej zbrodni…
Mroczna, sensacyjno-kryminalna historia zaczyna przeradzać się w przerażającą psychologiczną wiwisekcję.
'Matka Teresa od kotów' reż. Paweł Sala
Na planie spotkała się plejada utalentowanych aktorów.
Obok Ewy Skibińskiej i Mariusza Bonaszewskiego w filmie wystąpili najwybitniejsi aktorzy młodego pokolenia – Mateusz Kościukiewicz, którego ostatnio podziwialiśmy w filmie Jacka Borucha pt. „Wszystko co kocham” oraz Filip Garbacz odtwórca głównej roli w najnowszym obrazie Roberta Glińskiego pt. „Świnki”, za którą otrzymał Specjalne Wyróżnienie na 44. Międzynarodowym Festiwalu w Karlowych Warach oraz nagrodę indywidualną za Debiut Aktorski na 34. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Muzykę skomponował Marcin Krzyżanowski („Miasto prywatne”, „Cudowne miejsce”), a realizacją dźwięku zajął się Wacław Pilkowski zdobywca Polskiej Nagrody Filmowej Orzeł za film „Mała Moskwa”.
'Jutro będzie lepiej', reż. Dorota Kędzierzawska
O 11:30 rozpoczął się pokaz prasowy najnowszego obrazu Doroty Kędzierzawskiej.
„Jutro będzie lepiej” opowiada historię trójki bezdomnych małych chłopców, mieszkających na dworcu kolejowym w jednym z rosyjskich miast, którzy postanawiają uciec przez zieloną granicę do Polski. Wydaje im się, że tu czeka na nich lepsze życie - dom, szkoła, życzliwi ludzie.
Świetny Sojka
Konferencja przebiegła w fantastycznej atmosferze, głównie za sprawą małych aktorów oraz Stanisława Sojki, który w filmie Kędzierawskiej pojawia się w jednym, acz niezwykle znaczącym, epizodzie.
Artysta, który podkreślił, że darzy dorobek Kędzierzawskiej ogromnym szacunkiem, wyjawił, że w pierwszym odruchu odrzucił propozycję reżyserki. Dopiero po jej namowach, które rozwiały jego obawy i niepewności, zgodził się zagrać i trzeba przyznać, że wyszło mu to naprawdę świetnie.
Chłopaki górą!
Projekcja „Jutro będzie lepiej” utwierdza tylko w przekonaniu, że jak na razie 35 FPFF należy bezapelacyjnie do dzieci.
Mali odtwórcy ról Pietii, Waśki i Liapy, mimo początkowej bariery językowej i nietypowej dla nich sytuacji, poradzili sobie świetnie – chętnie odpowiadali na pytania i pozowali do zdjęć. Ich entuzjazm, otwartość i profesjonalizm spotkały się z życzliwym zainteresowaniem zebranych.
Polsko - japońsko produkcja
Najnowszy film Kędzierzawskiej jest produkcją dość nietypową. To jedyny film na festiwalu, który powstał przy współudziale kapitału japońskiego.
Obecny na konferencji koproducent Takashi Niva powiedział dziennikarzom, że poznał reżyserkę na jednym z festiwali. Był pod takim wrażeniem jej wyświetlanego wtedy obrazu, że postanowił nakręcić z nią kolejny film.
Niva zdradził również , że kontrakt z polską stroną został podpisany już cztery lata temu.
Papież i cwaniaczki
Nadszedł czas na najdziwniejszą komedię tego festiwalu, otóż Ksiądz Popiełuszko i Papież - Karol Wojtyła chcą opchnąć za duże pieniądze spadek po ojcu.
Brzmi dziwacznie ale śmiesznie?
W takim razie musicie się wybrać do kina.
Dwaj bracia, Leszek (Piotr Adamczyk) i Janek (Adam Woronowicz), wracają do rodzinnej wsi na pogrzeb dawno niewidzianego ojca.
Leszek wyjechał kilkanaście lat temu do Szwecji, ożenił się z piękną, młodą kobietą i nie utrzymywał prawie żadnych kontaktów z ojcem. Janek prowadzi kawalerskie życie w Krakowie, ale i on niechętnie zaglądał do zapyziałej, podgórskiej wioski.
'Święty interes' reż. Maciej Wojtyszko
Pogrzeb zmusza obu do powrotu i włączenia się w nieprzyjemny, nieco dziwny (zwłaszcza dla azjatyckiej żony Leszka) obrzęd.
W chwili, gdy okazuje się, że ojciec całą ziemię i dom przekazał fundacji, pozostawiając tylko jakieś graty i rozklekotany seledynowy samochód – Warszawa M-20 w stodole, ich irytacja i gniew sięgają szczytu.
Wszyscy przybyli na konferencję w świetnych humorach.
Wampiry atakują... Mazury?
Mimo, że „Kołysanka” miała swoją premierę przeszło trzy miesiące temu, pokaz na gdyńskim festiwalu przyciągnął masę widzów. Nic dziwnego. Obraz Machulskiego to pierwsza od bardzo wielu lat próba przeniesienia na rodzimy grunt komedii grozy. I od razu trzeba dodać, że próba niezwykle udana.
Na zorganizowanej konferencji prasowej byli obecni m.in. Juliusz Machulski oraz odtwórcy głównych ról- Robert Więckiewicz oraz Janusz Chabor. Reżyser przybliżył kulisy powstania „Kołysanki”, która w pierwotny zamyśle pomyślana była jako serial telewizyjny, jednak koniec końców postanowiono nakręcić pełnometrażową fabułę.
Mistrz w formie
Machulski opowiedział również o kompletowaniu obsady, gdzie najbardziej problematycznym zadaniem okazało się znalezienie odtwórcy seniora rodu Makarewiczów. Z racji wieku postaci zastanawiano się nad obsadzeniem aktora stosownego wiekiem. Okazało się, że z pomocą przyszła nowoczesna charakteryzacja – w 550-letniego wampira wcielił się Janusz Chabor, który dzięki postarzającemu makijażowi jest nie do poznania.
W zagadkowych okolicznościach znikają kolejno mieszkańcy i goście pewnej malowniczej miejscowości. Atmosfera, jak w najlepszych filmach sensacyjnych, gęstnieje ze sceny na scenę, a motorem potęgującym napięcie jest prowadzone przez policjantów śledztwo. Jednak tropy urywają się, a niewinne ofiary nadal giną bez śladu, jakby zapadły się pod ziemię…