Pornosens dla inteligentnych inaczej
Filmu o tak obszernym bogactwie emocjonalnym dawno nie widziałem, gdyż gdybym taki spotkał wcześniej, zapewne nie dotarłbym na ten film do kina. Kto wie, może po „Hi-way” nigdy więcej się w nim nie pojawię. I tylko obowiązek sprawił, że wytrwałem na nim do napisów końcowych zastanawiający się cały czas, jak można popełnić taką głupotę, jak można wyłożyć pieniądze na coś, co się nigdy nie zwróci.
Ktokolwiek podjął decyzję o dystrybucji tego filmu do kin musi teraz bardzo mocno tego żałować. Wynika to z faktu, iż debiut filmowy kabaretu Mumio warto pominąć milczeniem, gdyż im więcej padnie słów, tym mocniej pogrążę ten obraz, co nie zmienia faktu, że i tak nic go nie ratuje. Gorszego nieporozumienia pod każdym względem dawno, bardzo dawno nie widziałem.
Nie ma tu nic, co można wyróżnić. Nie ma aktorstwa, nie ma zdjęć, nie ma muzyki, nie ma scenariusza, nie ma odpowiedniej scenografii. Nie ma komedii, ani tragedii, nie ma pastiszu, ani farsy. Bliżej nieokreślony gatunek, bez początku, bez środka i bez końca.
Teraz, jeśli ktoś przypadkiem zbłądzi na ten film, będzie tego bardzo żałował. Myślę, że warto uniknąć tego błędu. Myślę, że warto… omijać „Hi-way” szerokim łukiem nawet nie spoglądając na plakat filmowy, aby niepotrzebnie nie mącić sobie w głowie, bo, po co?
Dobry, ciekawy żart słowny, pewna rubaszność i dowcipność, wszystko to, co znamy z reklam Plusa, tego tu nie ma i tego tu nie znajdziecie. I chciałbym uprzedzić, że próżno tu szukać tego lub owego. „Hi-way” zasługuje na zero, szkoda, bo mogę postawić tylko jedną gwiazdkę.
Szukałem, choć jednego aspektu, który mógłbym zaznaczyć, wyróżnić, podkreślić, lecz czym dłużej szukałem, tym jestem dalej. Film, który bez wątpienia jest nie tylko największym nieporozumieniem tej wiosny, ale mam wrażenie, że także tego roku.
Tak, z całą pewnością przygoda filmowa kabaretu Mumio powinna się skończyć na serialu „Kopytko”. Poszukiwanie sposobu na samorealizację w postaci filmu fabularnego było i jest niestety dużym nieporozumieniem, bliżej nieokreślonego kalibru.
I tylko określony charakter mej wypowiedzi sprawia, iż używam i tak mocno wyszukanych słów nie używając bardziej dosadnych. Takich, które moje uczucia oddałby bardziej wyraziście podkreślając je znacznie grubszą kreską.