“Power Rangers” znowu będą rozrabiać! Tylko w WP rozmowa z obsadą filmu
Świat znowu zwariował na punkcie “Power Rangers”. Kultowi bohaterowie wracają z hukiem na wielkie ekrany i wiele wskazuje na to, że znowu przyciągną rekordową publiczność. W nowym filmie o kolorowych wojownikach reżyser Dean Israelite postawił na świeżaków, ale nie brakuje głosów, że miał bardzo dobre oko do obsady. Czego możemy spodziewać się po nowych "Power Rangers"? O tym w rozmowie z WP opowiadają Naomi Scott, RJ Cyler, Dacre Montgomery, którzy wcielili się w role Kimberly (Różowa), Billy’ego (Niebieski) i Jasona (Czerwony). Film wszedł do kin 24 marca.
Łukasz Knap: Serial “Power Rangers” zawsze cechował się różnorodnością wątków i bohaterów. Czy scenariusz filmu zakładał, że każdy superbohater będzie reprezentował inną narodowość i kolor skóry?
Naomi Scott: Podczas przesłuchania próbowaliśmy grać różnych bohaterów, więc raczej nie było tak, że do bohaterów była przypisana jakaś konkretna narodowość czy rasa. Wiem, że do mojej roli były przesłuchiwane Afroamerykanki. Zresztą, co dziś tak naprawdę znaczy “narodowość” czy “rasa”? Sama jestem mieszanką różnych kultur. Mój ojciec jest rodowitym Anglikiem, mama urodziła się w Ugandzie, ale jej korzenie są indyjskie. Nie mogę powiedzieć, że jestem Angielką tylko dlatego, że tam się urodziłam. Zresztą o tym trochę jest nasz film. Dzieciaki lubią upraszczać świat, ale on zawsze jest bardziej złożony, niż nam się wydaje. Tak samo jest z bohaterami tego filmu. Nie da się ich opisać jednym słowem. I dobrze.
Z pierwszego zwiastuna wynika, że wasi bohaterowie są prześladowani w szkole. Mieliście podobne problemy, gdy byliście dzieciakami?
RJ Cycler: No jasne, że tak.
Dacre Montgomery: Jason bardzo różni się ode mnie młodego. On jest pupilkiem wszystkich, z kolei ja byłem zawsze dużym dzieciakiem, który miał na pieńku z innymi dzieciakami.
Naomi: I jak widać, to się wcale nie zmieniło (śmiech)
Dacre: ... ale dzięki tej roli mogłem spojrzeć na siebie z boku i dostrzec w sobie rzeczy, których nigdy u siebie nie widziałem.
Jason jest liderem grupy. Też się takim postrzegasz?
Dacre: Nie, to nie ja. Nigdy nie czułem się predestynowany do tego, żeby przewodzić grupie. Poza tym nasza praca od początku do końca była zespołowa. Przy czym rzeczywiście pierwsze skrzypce na planie grał reżyser. Ten film nigdy nie byłby taki dobry, gdyby nie to, że tak świetnie nad wszystkim panował.
Ale czy nie było tak, że w waszej piątce wyłonił się jakiś lider?
RJ: To zależy od sytuacji, ale na planie każdy z nas wszedł chyba w inną rolę. Naomi była świetna w pogaduszkach, z nikim nie plotkuje się tak dobrze, jak z nią. Becky świetnie sprawdzała się w organizacji i planowaniu. Ludi to z kolei kopalnia życiowych mądrości i zawsze można na niego liczyć. Dacre to stuprocentowy profesjonalista, moglibyśmy się od niego wiele nauczyć. A ze mną chyba się dobrze dowcipkuje i bawi, zawsze wiem, gdzie są na mieście najlepsze imprezy (śmiech).
Najwięcej emocji widzów budzą chyba kostiumy w “Power Rangers”. Uchylcie rąbka tajemnicy, czego możemy się po nich spodziewać.
Dacre: Nie mam najmniejszych wątpliwości, że nasze kostiumy spełnią wszystkie pokładane w nich nadzieje. Sam jestem absolutnie zachwycony ich wykonaniem. To małe dzieła sztuki, w których wykonanie włożone gigantyczną pracę. Są wykonane z kosmicznych materiałów. Gdy miałem go na sobie, na skórze czułem, że kosztował więcej niż ja zarobię przez całe życie (śmiech).
RJ Cyler: W kostiumach wyglądamy na naprawę przypakowanych. Jestem raczej chudy, ale dzięki kostiumowi wyglądam na niezłego mięśniaka. Każdy z tych kostiumów był naszpikowany najbardziej zaawansowaną elektroniką. Dzięki temu nie czuliśmy w ogóle kamery na planie i zachowywaliśmy się naprawdę naturalnie.
Dacre: Ale prawda jest taka, że ten film opowie o narodzinach Power Rangers. Widzowie powinni przygotować się na historię o dojrzewaniu i przekraczaniu swoich granic. Nie będzie w nim wiele scen z kostumami.
Naomi: … ale nie mam wątpliwości, że te sceny, które są, zryją ci beret! (śmiech)