Najlepszy polski film roku. Bardziej śmieszny niż serial "1670"

Bardzo długo musieli w tym roku czekać widzowie, by obejrzeć najlepszą produkcję FPFF w Gdyni. Festiwal zakończył się pod koniec września, a "Kos" pojawił się na dużym ekranie dopiero 26 stycznia bieżącego roku. Czy cztery miesiące oczekiwania nie wpłynęły negatywnie na frekwencję "Kosa" w kinach?

Rotmistrz Iwan Dunin to "nasz" Hans Landa
Rotmistrz Iwan Dunin to "nasz" Hans Landa
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Zaskakujący scenariusz, świetna reżyseria, zdjęcia, scenografia, kostiumy idealnie wpisujące się w klimat minionej epoki, a także porywające kreacje aktorskie – tak w skrócie można scharakteryzować "historyczne kino akcji" wyreżyserowane przez Pawła Maślonę.

"Kos" w pełni zasłużenie otrzymał nagrodę Grand Prix - Złote Lwy dla Najlepszego Filmu – podczas ostatniego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz osiem innych wyróżnień. Nagrodę za najlepszą drugoplanową rolę męską otrzymał Robert Więckiewicz, który w brawurowy sposób wcielił się w postać bezlitosnego rosyjskiego rotmistrza, Dunina, podążającego tropem Tadeusza Kościuszki (w tej roli również rewelacyjny Jacek Braciak). Wielu widzów rolę Więckiewicza porównuje do oscarowej kreacji Christopha Waltza w filmie "Bękarty wojny". Rotmistrz Iwan Dunin to "nasz" Hans Landa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

KOS - Zwiastun PL (Official Trailer)

Pod koniec września ubiegłego roku o filmie "Kos" było bardzo głośno. W rywalizacji o Złotego Lwa pokonał m.in. "Chłopów", czyli polskiego kandydata do Oscara. Jednak po upływie czterech miesięcy emocje związane z filmem Maślony trochę się ostudziły, co mogło przełożyć się na frekwencję w kinach.

Podczas premierowego weekendu "Kos" zgromadził przed dużym ekranem 55 tys. widzów (wraz z przedpremierowymi pokazami – 70 tys. osób). Jest to solidny rezultat otwarcia, jednak można było liczyć na lepszy wynik. Skoro na przykład "Fuks 2" przed dwoma tygodniami zebrał na starcie 85 tys. widzów. Być może "Kos" w pewnym stopniu stał się też ofiarą komercyjnych polskich produkcji, które obecnie pokazywane są w kinach ("Akademia Pana Kleksa" oraz "Baby Boom, czyli Kogel Mogel 5"). Bardzo dobre opinie widzów ("Bardziej śmieszny niż serial '1670'") mogą jednak sprawić, że film nabierze jeszcze mocnego wiatru w żagle.

"Wspaniały film, zasługuje na więcej" – takich opinii o "Kosie" nie brakuje w interencie. Nie ulega wątpliwości, że obraz Pawła Maślony to jedna z najoryginalniejszych polskich produkcji w ostatnich latach (na dodatek wyprodukowana przez TVP), która została zrealizowana z bardzo dużym rozmachem. Jej budżet wyniósł ponad 22 mln zł.

- "Kos" bawi się i żongluje historią. Powiedziałabym, że to film z historią w tle. Opowiada o tym, co w Polsce działo się pod koniec XVIII wieku, sporo w nim faktów dotyczących Kościuszki, ale wszystko to jest wplecione w inną opowieść. Mimo że ten film osadzony jest w polskich realiach, to dotyka wielu ważnych, uniwersalnych kwestii. Poruszony w nim został temat pańszczyzny i niewolnictwa. Traktuje on o podziałach społecznych, o równości i wolności. Zależało nam jednak, by pobawić się konwencją. "Kos" to nie jest film biograficzny, tylko historyczne kino akcji – zaznacza Aneta Hickinbotham, producentka filmu.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w AudioteceOpen FM.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (122)