Po premierze “Ratatuj” w 2007 roku jedno było jasne. Trzeba być prawdziwym mistrzem, żeby tak dobrze opowiedzieć historię o szczurze biegającym po kuchni. Studio Pixar, znane zresztą z produkcji niestandardowych, wychodzących poza ramy schematycznych filmów dla dzieci, osiągnęło idealną równowagę między elementami komediowymi, genialną animacją a opowiastką z morałem.
Zazwyczaj jeśli już kino zabiera się za motyw kuchni wychodzi albo idiotyczna komedia romantyczna o kobietce rozkochującej kogoś swoimi wypiekami albo poważny film (najlepiej koprodukcji duńsko-koreańskiej), który obejrzy tysiąc osób na jakimś festiwalu. “Ratatuj” podejmuje temat w sposób świeży, ukazujący z jednej strony złożoność wymaganej w tym fachu wiedzy (w zasadzie tyczy się to każdej dziedziny, jeśli już musimy uogólniać), ale i zachęcający do próbowania swoich sił i wprowadzania nowości. Wynik? Powstała urocza opowieść, która umieszcza w tradycyjnie sterylnym środowisku kuchni restauracyjnej jedno z bardziej obrzydliwych z perspektywy człowieka stworzeń i wychodzi z tego obronną ręką.
Być może tajemnicą sukcesu filmu jest znalezienie tego złotego środka przy prezentowaniu poszczególnych postaci czy elementów. Krewni głównego szczurzego bohatera są odrobinę napastliwi, ciut zacofani i zamknięci, ale nigdy na tyle, aby wzbudzić w widzu całkowitą antypatię. Szef kuchni, planujący przerobienie stylowej restauracji na miejsce serwujące fast-food jest odpowiednio zły, ale przez karykaturalny wygląd nabiera rysu komediowego, który sprawia, że nie traktujemy go zbyt poważnie. Pojawia się i romans (przecież to Paryż!), którego się spodziewamy od samego początku, ale jest on tak umiejętnie zaznaczony, że nigdy nie zapominamy, kto jest głównym bohaterem.
Na szczególną uwagę zasługuje właśnie główny czarny charakter, wzorowany na wampira krytyk kulinarny Anton Ego. Jego tekst o restauracji niesie w sobie nieoczekiwaną refleksję na temat natury pracy recenzenta. Tę wypowiedź powinien usłyszeć chyba każdy, kto trudni się... ...publicznym ocenianiem pracy innych. Jak często coś nieoczekiwanego, w formie i treści, pozostaje niedocenione tylko dlatego, że osoby które powinny dostrzec przebłysk geniuszu wolą używać starych, wytartych schematów krytycznych niż zaryzykować i wystawić swój autorytet na próbę? Czyżby jest to mały przytyk ze strony studia Pixar w stronę ekspertów, którzy poważny potencjał animacji dostrzegli dopiero wtedy, kiedy Shrek wcisnął im go do gardeł?
A na Blu-Ray, co jest sprawą dość oczywistą, jakość jest po prostu niesamowita. Wystarczy przyjrzeć się futerkom szczurów, żeby docenić pojemność nośnika. Pixar zresztą wykonał niesamowitą pracę przy tworzeniu animacji postaci i po raz kolejny udowodnił, że w tej dziedzinie jest po prostu najlepszy. “Ratatuj” daje zresztą wiele okazji do takich popisów dzięki samemu pomysłowi, że szczurek Remy może kontrolować dość niezgrabnie ruchy Linguiniego.
Istnieje jednak spora graficzna różnica pomiędzy wyglądem postaci a scenografią. Bohaterowie zostali stworzeni w stylistyce kreskówkowej, zaś otoczenie jest jak najbardziej realne i pozbawione tej prześmiewczej, charakterystycznej kreski podkreślających nos Linguiniego czy wzrost Szpondra. Jest to zresztą echo problemu, z którym borykają się również twórcy gier wideo, tak zwanej “Doliny niesamowitości”. W pewnym momencie technologia umożliwia tworzenie tak dokładnego odwzorowania rzeczywistości, że postaci ludzkie zamiast nas bawić, racze nas odrzucają. Pixar niejako omija ten problem wykorzystując kreskówkową animację.
Cały wątek z krytykiem kulinarnym staje się w pewnym stopniu metahistorią na temat pozycji bajki animowanej w dzisiejszym świecie filmowym. Oto zatwardziały recenzent znany z wyrafinowanego gustu potrafi zachwycić się czymś najprostszym, uznawanym powszechnie za plebejskie. Widać w tym echo sytuacji animacji trójwymiarowych, które potrafią opowiedzieć wzruszające historie przy wykorzystaniu formy tradycyjnie kojarzonej z prostą, schematyczną rozrywką dla dzieci. A Pixar wstawił to do uroczej historii o gotującym szczurze. Mistrzostwo świata.