Reżyserka "Chłopów" wskazuje winnych porażki przed Oscarami. "Taktycznie przemyślany ruch"
Niebawem poznamy listę nominowanych do Polskich Nagród Filmowych Orły 2024. O tytuł najlepszego filmu mogą powalczyć "Chłopi", którzy niedawno stracili szansę na Oscara. Reżyserka na pokazie przed Orłami wygłosiła emocjonalne przemówienie, w którym powiązała tę porażkę z "kampanią hejtu" w polskich mediach.
DK Welchman (właśc. Dorota Kobiela-Welchman) pojawiła się w niedzielę 28 stycznia w warszawskim Kinie Iluzjon. Do 8 lutego odbywa się tam przegląd filmów kandydujących do Polskich Nagród Filmowych ORŁY 2024. Welchman cieszyła się, że może po raz pierwszy "zaprezentować publicznie swoje stanowisko" i na wstępie przeprosiła za ewentualną formę przekazu, bo - jak tłumaczyła - "jest to dla niej niezwykle emocjonalny moment".
Reżyserka "Chłopów" mówiła do publiczności przez ponad osiem minut. Głos się jej łamał, łzy napływały do oczu, kiedy mówiła o poczuciu niesprawiedliwości, jaka dotknęła ją i innych twórców filmu, który "był silnym kandydatem do Oscara". Ale w wyniku "kampanii hejtu" szansa na chociażby nominację całkowicie przepadła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Kampania hejtu wobec naszego filmu rozpoczęła się właściwie już przed jego premierą. Jednak utonęła pod falą miłości, jaką obdarzyła ten film widownia. Ja, w swojej naiwności i w szczerej wierze w zwycięstwo sztuki nad podziałem, uwierzyłam, że to już koniec, że wygrało kino. Okazało się jednak, że był to dopiero początek, że oni uciekli tylko na chwilę, czając się i czekając na właściwy moment, żeby uderzyć ze zdwojoną siłą - mówiła Welchman.
Reżyserka stwierdziła, że medialny atak na jej film rozpoczął się sześć tygodni temu, tuż przed głosowaniem na tzw. oscarową shortlistę. Wtedy to członkowie amerykańskiej Akademii Filmowej wybierali piętnaście filmów, które mają później szansę na nominację.
- Był to bardzo dobrze taktycznie przemyślany ruch. Właściwie to był medialny szach-mat - stwierdziła Welchman. - 4 grudnia pojawił się w mediach artykuł, który zawoalowany jako rzekomy reportaż, był nota bene niczym innym jak stronniczym atakiem, a wręcz zamachem na nasz film i jego dalszą obecność na festiwalach i konkursach.
Welchman nie powiedziała wprost, że chodzi o tekst Oktawii Kromer, który ukazał się w "Dużym Formacie" pt. "Malarze filmów 'Chłopi' i 'Twój Vincent' o kulisach pracy: Za miskę ryżu". Stwierdziła natomiast, że autorka "rzekomego reportażu" oparła swoją tezę na krytycznych wypowiedziach dwóch malarek. Pierwsza została zwolniona dyscyplinarnie, a druga pracowała przy "Twoim Vincencie" i nie brała udziału przy produkcji "Chłopów".
- Warto się zastanowić, dlaczego reszta z 200-osobowej ekipy malarzy "Chłopów" nie bierze udziału w tym rzekomym reportażu, a pozostałe pięć osób z "Chłopów" wypowiedziało się pozytywnie. Jak dużo determinacji trzeba było, żeby z takich szczątków złożyć to jakże niesmaczne danie? - mówiła reżyserka w Kinie Iluzjon.
- "Wyzysk" plus popularny w Polsce tytuł z sukcesem to gwarancja klikalności, czyli internet zawrzał o "misce ryżu", mimo że jest to nieprawda. Budżet na wynagrodzenie malarzy przy filmie "Chłopi" wynosił 1/3 całego budżetu filmu, czyli 9 mln zł, a średnia pensja wynosiła 25 proc. powyżej średniej krajowej przy założeniu ciągłości współpracy, bo produkcja animacji malarskiej trwała prawie trzy lata - tłumaczyła Welchman.
Jej zdaniem "następnym etapem kampanii hejtu" było mieszanie jej ekipy z polityką, ponieważ "Chłopi" zostali wybrani jako polski kandydat do Oscara. - Zaczęto przenosić czarny PR, plotki i oskarżenia na grunt zagraniczny, co sprawiło, że w ciągu kilku tygodni od rozpoczęcia kampanii hejtu spadliśmy w rankingach oscarowych z bycia w czołówce najbardziej prawdopodobnych kandydatów do Oscara do kompletnego wykluczenia z tej stawki - mówiła reżyserka, przypominając, że "Chłopi" jako jedyni z potencjalnych zagranicznych kandydatów zostali wykupieni przez Sony Pictures Classic i mieli prestiżowego dystrybutora. A ponadto ekipa "Chłopów" cieszyła się już dobrą renomą po zdobyciu Oscara za film "Piotruś i wilk" i nominacji dla "Twojego Vincenta".
- Grupy zaangażowane w atak dotarły do dziennikarzy i członków Akademii, oskarżając nas o kumplostwo z partią prawicową czy też szczodrze dzieląc się skandalem o wyzysku malarzy - mówiła reżyserka. - Byliśmy silnym kandydatem, jednak będąc sama w komisji oscarowej od wielu lat, wiem doskonale, jak działa ten mechanizm i jak ostrożnie podchodzi się do kandydatów, wokół których dzieje się jakikolwiek skandal - wyjaśniła, "dziękując" pod koniec "naszym rodzimym hejterom, którzy zadziałali przeciwko filmowi, który pokochała cała Polska".
DK Welchman wyznała, że przez to wszystko wielokrotnie zastanawiała się, czy mogła zrobić coś inaczej i komu się naraziła. - Ja wywodzę się z rodziny, która od zawsze walczyła o wolność tego kraju, w której wartości liberalne liczyły się najbardziej i zostały mi one wpojone. Ja sama nigdy nie kryłam się z moimi poglądami na temat wolności jednostki i praw kobiet, publicznie opowiadając - mimo że było to dla mnie bardzo bolesne – o własnej drodze, jaką przeszłam, starając się o dziecko metodą in vitro - mówiła z przejęciem w głosie.
- Nie jestem przedstawicielką wyzysku, partyjną kumoterką, niczym i nikim innym jak tylko reżyserką filmu, który kosztował mnie 5 lat życia, ciężką pracę, mnóstwo szczerej pasji i miłości do malarstwa, do filmu i naszej ekipy. I przede wszystkim do powieści Reymonta - dodała reżyserka, podkreślając niezwykłą aktualność "Chłopów", którą odczuła na własnej skórze.
Welchman nie spodziewała się, że przeżyje "Lipce 2.0 na skalę światową", że stanie się "przedmiotem złośliwych plotek, pomówień i ostracyzmu, znanego w dzisiejszych czasach jako cancel culture".
- Zwracam się do członków Polskiej Akademii Filmowej, aby w swoich decyzjach i wyborach do tegorocznych Orłów wzięli pod uwagę czystą wartość filmową, jaką mają "Chłopi", którą tak pokochała polska publiczność - mówiła na koniec przemówienia, które zostało nagrodzone gromkimi oklaskami.
Po jej wystąpieniu po mikrofon sięgnął Dariusz Jabłoński. Prezydent Polskiej Akademii Filmowej siedział z innymi na widowni i wyraźnie nie spodziewał się takiej przemowy. Zapewnił jednak, że jeśli zajdzie taka potrzeba, przekaże treść wystąpienia członkom Akademii.
- Jest mi niezwykle przykro, że to was spotkało. Jestem prezydentem Akademii wybranym przez polskich filmowców, ale jestem również producentem "Pokłosia", który zapłacił wieloma latami za treść filmu, który zrobiłem. Dlatego odczuwam wasz ból - mówił Jabłoński.
- Ubolewam, że najlepsze polskie filmy tego roku zostały postawione w tak idiotycznej sytuacji przez bardzo niewłaściwy - jestem o tym przekonany - wybór polskiego kandydata do Oscara. Od kilkunastu lat domagam się tego, żeby to Akademii pozostawiono ten wybór. Jest sprawiedliwy albo i nie, ale wiemy, kto i dlaczego wybiera - mówił prezydent Polskiej Akademii Filmowej
- Jest mi niezwykle przykro, że was wszystkich to spotkało. Tak samo jak spotkało - w jakimś sensie, w innym sensie – "Zieloną granicę", która również jest wybitnym filmem - dodał Jabłoński, podkreślając swój żal i empatię w stosunku do twórców "Chłopów".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.