''Robin Hood: Faceci w rajtuzach'': Co się stało z Carym Elwesem?
Chwalił się, że jest pierwszym Robin Hoodem z brytyjskim akcentem, i zapewniał, że tylko prawdziwi mężczyźni mogą nosi rajtuzy. Rola w komedii Mela Brooksa uczyniła z niego gwiazdę. Popularność zdobył jednak kilka lat wcześniej, dzięki uroczej baśni „Narzeczona dla księcia”, która, choć wówczas przeszła bez większego echa, pozwoliła nabrać rozpędu jego karierze.
Chwalił się, że jest pierwszym Robin Hoodem z brytyjskim akcentem, i zapewniał, że tylko prawdziwi mężczyźni mogą nosi rajtuzy. Rola w komedii Mela Brooksa uczyniła z niego gwiazdę. Popularność zdobył jednak kilka lat wcześniej, dzięki uroczej baśni "Narzeczona dla księcia", która, choć wówczas przeszła bez większego echa, pozwoliła nabrać rozpędu jego karierze.
Nigdy nie zależało mu na sławie, filmy, w których miał zagrać, wybierał wedle własnego uznania, uważając, aby nie dać się zaszufladkować.
Z czasem propozycji było coraz mniej i aktor często musiał zadowalać się projektami niszowymi, serialami lub rolami epizodycznymi; w dodatku od zawsze unikał skandali i od kilkunastu lat pozostaje w szczęśliwym związku małżeńskim, nie dając pożywki tabloidom.
W lipcu miją 22 lata od premiery kultowej komedii "Robin Hood: Faceci w rajtuzach". Co się stało z Carym Elwesem, który wcielił się w głównego bohatera?
Młodzieńczy entuzjazm
Urodził się w Londynie jako Ivan Simon Cary Elwes, syn portrecisty Dominica Elwesa i dekoratorki Tessy Kennedy (jego rodzice rozwiedli się, gdy był małym chłopcem, a kilka lat później ojciec popełnił samobójstwo).
Ivan, który dość szybko zdecydował się przyjąć sceniczny pseudonim „Cary Elwes”,zamiłowanie do występów przejawiał od dziecka i wybrał szkołę, która pomagała mu rozwijać jego zainteresowania.
Na początku lat 80. wyjechał do Nowego Jorku, gdzie pobierał lekcje aktorstwa i otrzymał swoją pierwszą poważną pracę – został asystentem producenta.
Wypatrzony na ekranie
W 1986 roku, mając już za sobą niewielkie doświadczenie aktorskie, otrzymał angaż w historycznym filmie „Lady Jane”, w którym wystąpił u boku Heleny Bonham Carter.
To tam wypatrzył go reżyser Rob Reiner, który szukał odtwórcy głównej roli w swoim nowym dziele, adaptacji powieści Williama Goldmana „Narzeczona dla księcia”. Młody, nieopatrzony Elwes wydał się mu idealnym kandydatem.
Popularność dzięki VHS
- Kiedy kręciliśmy „Narzeczoną dla księcia”, miałem zaledwie 23 lata i byłem zupełnie nieznanym aktorem, w przeciwieństwie do moich kolegów z planu* – opowiadał, dodając, że czuł się bardzo niekomfortowo jako *„niedoświadczony świeżak”.
Film, choć bardzo udany i uchodzący dziś za kultowy, w 1987 roku nie wzbudził sensacji.
- Studio nie wiedziało, jak to sprzedać. Kiedy „Narzeczona dla księcia” weszła do kin, widownie były puste – wspominał z żalem Elwes. - Nikt nie chciał tego oglądać. Film stał się popularny dopiero wtedy, gdy na sklepowych półkach pojawiły się kasety VHS.
Robin Hood z brytyjskim akcentem
Po „Narzeczonej dla księcia” Elwes został zasypany propozycjami udziału w filmach kostiumowych, ale odrzucał wszystkie, bojąc się zaszufladkowania. Z czasem, oczywiście, zmienił zdanie – w 1992 roku pojawił się w „Draculi”, a rok później w „Robin Hoodzie – Facetach w rajtuzach”.
To tam wypowiada słynną już kwestię o brytyjskim akcencie (będącą przytykiem do Kevina Costnera)... którą, jak się okazuje, usłyszano w niewielu krajach.
W Niemczech przetłumaczono ją jako „ponieważ w przeciwieństwie do innych Robin Hoodów nie kosztowałem producentów 5 milionów dolarów”, we Francji brzmiała „ponieważ w przeciwieństwie do innych Robin Hoodów nie tańczę z wilkami”, a na Węgrzech: „ponieważ w przeciwieństwie do Kevina Costnera mam kształtny tyłek”.
Film okazał się wielkim hitem - również w Polsce, gdzie przez wiele miesięcy królował w osiedlowych wypożyczalniach wideo.
Młody papież
Potem zawodowo radził sobie różnie, często grywając w niezbyt satysfakcjonujących projektach. Nie narzeka jednak na przebieg swojej kariery, ciesząc się, że mógł wystąpić w tak wielu dobrze przyjętych produkcjach.
Jednym z ważniejszych dla niego filmów był telewizyjny „Jan Paweł II”, w którym Elwes wcielił się w Karola Wojtyłę. Wspominał, że w młodości dane mu było zobaczyć papieża na własne oczy, a to spotkanie mocno zapisało się w jego pamięci.
- Kiedy miałem 22 lata, moja mama zabrała mnie do Watykanu, abym mógł go zobaczyć. To był niezwykle charyzmatyczny, ciepły, empatyczny, pełen uroku człowiek – opowiadał.
Praca wre
Elwes nie odpoczywa od pracy ani przez chwilę, choć ostatnio rzadko kiedy pojawia się w produkcjach głównego nurtu - grywa w serialach, filmach telewizyjnych i użycza głosu w grach komputerowych.
Jakiś czas temu na rynku wydawniczym pojawiła się jego książka „As You Wish: Inconceivable Tales from the Making of The Princess Bride”, którą, jak twierdzi, napisał, ulegając nieustającym prośbom fanów.
Na ten rok zaplanowano również pięć premier z jego udziałem – aktor zagrał w thrillerze „H8RZ”, w dramacie „The Greens Are Gone” Peera Pedersena, w czarnej komedii „Sugar Mountain”, „Indiscretion” oraz podkładał głos w filmie animowanym „A Mouse Tale”. W przyszłym roku mamy go zobaczyć w dramacie „Being Charlie” Roba Reinera. (sm/gk)