Ryszard Pietruski: Etatowy ''czarny charakter''

Ryszard Pietruski: Etatowy ''czarny charakter''
Źródło zdjęć: © East News

Mówili, że był „królem życia”. Kochał ludzi, brylował na przyjęciach, uwielbiał swoją pracę i czuł się szczęśliwy, gdy oczy wszystkich zwrócone były na niego. I mimo że niemal przez całą karierę reżyserzy trzymali go na drugim planie, z najmniejszej rólki potrafił stworzyć prawdziwe arcydzieło.

Mówili, że był "królem życia". Kochał ludzi, brylował na przyjęciach, uwielbiał swoją pracę i czuł się szczęśliwy, gdy oczy wszystkich zwrócone były na niego. I mimo że niemal przez całą karierę reżyserzy trzymali go na drugim planie, z najmniejszej rólki potrafił stworzyć prawdziwe arcydzieło. * Uśmiech niemal nigdy nie znikał z jego twarzy – nawet kiedy *zazdrośni koledzy próbowali go zdyskredytować w oczach publiczności, udało mu się wyjść z tej afery obronną ręką.

Zanim jednak Ryszard Pietruski stał się ulubionym etatowym ekranowym „czarnym charakterem”, musiał stawić czoła wojennej zawierusze; wstąpił do wojska, walczył o swój kraj... i został „pochowany” jeszcze za życia.


1 / 6

Pochowany za życia

Obraz
© East News

Urodził się 7 października 1922 roku w Wyszecinie, ale dzieciństwo spędził we Lwowie. W czasie wojny pracował jako kelner, a w 1944 roku został żołnierzem 4 Dywizji Piechoty. Kiedy brał udział w walkach na Wale Pomorskim, przez pomyłkę został uznany za zmarłego.

Pietruski do końca życia przechowywał zdjęcie swojego symbolicznego grobu, na którym widniała data śmierci: „2 lutego 1945 roku”. Miało mu ono przypominać o ulotności życia i o tym, jak niewiele brakowało, by rozstał się ze światem.

2 / 6

Etatowy czarny charakter

Obraz
© East News

Po wojnie postanowił spełnić swoje marzenie o aktorstwie – w 1945 roku został słuchaczem Szkoły Dramatycznej; trzy lata później zdał egzamin eksternistyczny, mając już na koncie debiut na teatralnej scenie.

Później regularnie występował na scenach w całym kraju, ale nie zamierzał ograniczać się wyłącznie do teatru. Kamera zresztą go kochała, a reżyserzy zachwycali się naturalnością i nieprzeciętnym talentem aktora. Szkoda tylko, że żaden z nich nie potrafił go w pełni wykorzystać i Pietruski pojawiał się głównie na drugim planie, najczęściej jako „czarny charakter”.

3 / 6

Nieudana prowokacja

Obraz
© East News

Widzowie go uwielbiali, krytyka się nim zachwycała– ale, jak się wkrótce okazało, nie na wszystkich zadziałał urok Petruskiego.

Gdy aktor został dyrektorem Teatru Muzycznego Roma, ktoś, komu ta decyzja wyjątkowo nie przypadła do gustu, postanowił zdyskredytować Pietruskiego w oczach innych. - Pewnego dnia 1981 roku w różnych punktach Warszawy pojawił się odpis jego dyplomu. Kiepskie oceny miały zdyskredytować aktora w oczach publiczności – podaje tygodnik Życie na Gorąco.

Ale zazdrośnik bardzo się przeliczył – po tej prowokacji Pietruski zyskał rzesze nowych fanów, a* bilety na jego spektakle rozchodziły się na pniu.*

4 / 6

Reżyserskie utrapienie

Obraz
© East News

Pietruski nie ograniczał się wyłącznie do grania i dyrektorowania – spełniał się zawodowo również jako scenarzysta. Napisał kilka filmów, współtworzył też serial „Czarne chmury”.

- Rysio był bardzo zaangażowany w ten serial, a jako współautor scenariusza miał wpływ na obsadę. Był niezwykle ambitny - mówił w rozmowie z Rewią przyjaciel aktora, Leonard Pietraszak. Tak ambitny, że nie chciał korzystać z usług kaskaderów i uparł się, że wszystko będzie robił sam. - Reżyser miał z nami utrapienie– śmiał się Pietraszak.

5 / 6

Miłosne komplikacje

Obraz
© East News

Żenił się dwukrotnie.* Jego pierwszą wybranką została koleżanka ze studiów, Maria Hamerska. Kiedy na świat przyszła ich córka Magda, wydawało się, że już nic ich nie rozdzieli. Dlatego *informacja, że postanowili się rozstać, była szokiem dla całego środowiska artystycznego.

Byli małżonkowie pozostali jednak serdecznymi przyjaciółmi i do końca mieli ze sobą świetny kontakt. Nie żywili do siebie urazy.

Ona wkrótce ponownie wyszła za mąż, a on związał się z Hanną Buczkowską, architektem.

6 / 6

''Po prostu pękło mu serce''

Obraz
© East News

- Lubił, gdy się o nim mówiło, ale też śmiał się ze swoich słabostek. Niekwestionowany mistrz anegdoty i błyskotliwej riposty.Nieobca mu była autoironia - czytamy w Życiu na Gorąco. Tak zapamiętali go przyjaciele – jako człowieka życzliwego, obdarzonego ogromnym poczuciem humoru, uśmiechniętego, emanującego pozytywną energią. Chętnie udzielał się w charytatywnie, niosąc pomoc chorym dzieciom. Nie wiedział, że wkrótce on sam będzie potrzebował wsparcia.

Pietruski podupadł na zdrowiu. Pojawiła się plotka, że walczy z chorobą nowotworową, ale aktor nigdy nie potwierdził tej informacji. Nie zrezygnował z grania, nawet kiedy jego stan znacznie się pogorszył.Zmarł 14 września 1996 roku.

- Po prostu pękło mu serce – powiedział Jerzy Gruza.
(sm/gb)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)