#Bohaterki. Snowden w spódnicy czy zwykła Reality?
O Reality Winner świat usłyszał, gdy FBI aresztowało ją pod zarzutem ujawnienia tajnych informacji. Dzięki niej temat rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory prezydenckie nabrał rozgłosu. Jedni mają ją za patriotkę, inni za zdrajczynię. A może była zwykłą dziewczyną, która nie mogła znieść otaczającego ją fałszu?
W filmie "Reality", który 12 sierpnia trafi do polskich kin, tylko pierwsze minuty wymykają się udokumentowanej narracji z przesłuchania. Najpierw widzimy Reality w pracy, siedzącą przy szczelnie odgrodzonym biurku. Widać, że ma problem z koncentracją, zachowuje się nieco nerwowo. W tle słychać wiadomości nadawane przez prawicową stację FOX News.
Potem przeskakujemy wprost do 3 czerwca 2017 roku. Reality jest już rozluźniona, w szortach i trampkach wraca z zakupów w galerii handlowej. Pod domem czekają na nią funkcjonariusze FBI. Jest zaskoczona, twierdzi, że nie ma pojęcia o co chodzi. W końcu reaguje dziewczęcym śmiechem.
I to właśnie ten śmiech jest pierwszym sygnałem, że Reality albo gra "słodką idiotkę", albo nie radzi sobie ze stresem. Tyle że przez kolejne 80 minut obserwujemy kobietę, która potrafi być zarówno opanowana, jak i speszona, opiekuńcza, zabawna i obowiązkowa. Zamiast martwić się o siebie, na pierwszym miejscu stawia swoje zwierzęta i znajomych z zajęć jogi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiery kinowe 2023. Na te filmy czekamy!
Gdyby nie fakt, że reżyserka Tina Satter posłużyła się scenopisem z przesłuchania Reality Winner podczas przeszukania jej domu, trudno byłoby uwierzyć, że pewne słowa padły naprawdę. Nie jest bowiem fantazją filmowców to, że bohaterka miała różowy karabin AR-15, a z agentami FBI żartowała z pokaźnych rozmiarów swojego kota.
Obraz "Snowdena w spódnicy" burzy się jak domek z kart. 25-letnia tłumaczka agencji wywiadu, dawna żołnierka, nie spełnia bowiem kryteriów przyjętego przez nas, odbiorców mediów, wizerunku demaskatora rządowych tajemnic. Zresztą nawet jeden z przesłuchujących ją agentów FBI mówi "nie wyglądasz mi na sygnalistkę, po prostu popełniłaś błąd".
Tylko czy błędem można nazwać wysłanie na adres redakcji wydruku rządowego raportu, który potwierdza, że Rosjanie w sierpniu 2016 r. włamali się do komputerów amerykańskich urzędników zajmujących się systemem wyborczym? Gdy w filmie z ust Sydney Sweeney wcielającej się w Reality Winner padają słowa o poczuciu bezradności i niezgody na utrzymywanie Amerykanów w kłamstwie, trudno nie odnieść wrażenia, że przemawia do nas krucha, ale i waleczna dziewczyna, która tylko przez moment miała odwagę zrobić coś wielkiego. Chwilę później jest znów zwykłą dwudziestolatką zmagającą się z prozą życia: opieką nad zwierzętami, randkami czy zajęciami z jogi i crossfitu.
To właśnie nieoczywista kreacja Sydney Sweeney pozwala widzom skonfrontować się ze swoim wyobrażeniem sygnalistki. Nie rozpatrywania jej czynów tylko w zakresie prawa i etyki, ale i emocji. Twarz gwiazdy "Euforii" bardzo często jest pokazywana na zbliżeniu i praktycznie to jej mimika opowiada całą historię.
Aktorka w licznych wywiadach przyznała, że wcześniej nie znała szczegółów historii Reality Winner. W trakcie prac nad filmem łączyła się na Zoomie ze swoją bohaterką, która obecnie odsiaduje pięcioletni wyrok. To najsurowsza kara w historii USA za odtajnienie rządowych dokumentów. Niektórzy twierdzą, że skazanie Reality ma działać jako straszak dla innych potencjalnych sygnalistów. By na świecie nie było bohaterek, które swoimi wątpliwościami dzielą się ze światem.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.