Był miłością życia Marlene Dietrich. Romans przerwała II wojna światowa
On pozostaje największą legendą francuskiego kina, ona – diwą sceny i ekranu, której portrety femme fatale przeniknęły do popkultury. Miłość Jeana Gabina i Marlene Dietrich zrodziła się mimo licznych przeciwności losu, w tym… małżeństwa artystki. Patriotyczne zaangażowanie Gabina w obliczu wojny rozdzieliło kochanków. Dla Dietrich pozostał jednak miłością jej życia.
Urodzony 17 maja 1904 roku Jean Gabin był czołowym amantem znad Sekwany. Jego wszechstronny dorobek filmowy obejmował aż sześć dekad francuskiej kinematografii. W tym czasie stał się twarzą realizmu poetyckiego. Nurtu, w którym symbolizm i pesymizm szedł ramię w ramię z prezentowaniem bolączek społecznego marginesu. "Pépé le Moko" (1937), "Bestia ludzka" (1938) czy "Ludzie za mgłą (1938) to arcydzieła, które rozsławiły jego talent przed wojną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
Gabin zasłynął z tragicznych portretów antybohaterów, które przyniosły mu tytuł "Edypa w kaszkiecie". W wieku dojrzałym wyrósł na ikonę filmów kryminalnych ("Nie tykać łupu", 1954) oraz dramatów ("Kot", 1971). Dowodził też zdolności komediowych m.in. w duecie z Louisem de Funèsem w "Człowieku z tatuażem" (1968). Jego charyzma, melancholia i aktorska prawdziwość sprawiły, że stał się ideałem męskości.
Diabeł jest kobietą
Gdy pod koniec lat 30. Jean Gabin przybył do Hollywood za sprawą kontraktu z 20th Century Fox, Marlene Dietrich pozostawała już pod jego niezwykłym urokiem. Od 1937 roku była oczarowana jego występem w "Towarzyszach broni" (1937). Chciała przywitać amanta znad Loary z otwartym sercem. Oficjalnie niemieckojęzyczna diwa pozostawała żoną Rudolfa Siebera od 1923 roku, ale to nie przeszkodziło jej w zawieraniu romansów z największymi nazwiskami w branży – zarówno mężczyznami, jak i kobietami.
Rudi, jak mówiła pieszczotliwie o mężu Dietrich, godził się na taki układ. Sam miał zresztą u swego boku wieloletnią kochankę. Małżeństwo było dla nich swoistą instytucją, w której łatwiej zarządzało się majątkiem. Choć pruderyjne osoby uznają ich relację za skandaliczną, to warto podkreślić, że przez te wszystkie lata Rudolf był jej wielkim przyjacielem i doradcą – zarówno w kwestiach biznesowych, jak i łóżkowych. Przyjaźnił się z kochankami żony, w tym reżyserem Josephem von Sternbergiem, który począwszy od "Błękitnego anioła" (1930), wypromował zwodniczy wizerunek Dietrich.
Romans Marlene Dietrich i Jeana Gabina różnił się od jej poprzednich związków. Sama "blond Wenus" (posługując się tytułem jednego z jej najsłynniejszych filmów) mówiła: "To jedyny związek w moim życiu, kiedy ja okazałam się stroną, która kochała mocniej niż ta druga". Gabin od pierwszych chwil w Hollywood mógł liczyć na jej wsparcie. Potrzebował go jak nigdy dotąd. Aktor pogrążył się w wyrzutach sumienia, ponieważ opuścił ojczyznę w obliczu hitlerowskiego obłędu. Prywatnie był ponadto człowiekiem wielkiej skromności, a gwiazdorski blichtr wprawiał go w zakłopotanie.
La vie en rose
Marlene w charakterystyczny dla swej osoby przerysowany sposób, chciała stworzyć dla ukochanego namiastkę francuskiego domu. Zaczęła nosić berety, mówić po francusku i przyrządzać kochankowi paryskie smakołyki. Córka Dietrich, Maria Riva, komentowała to widowisko nie bez cienia ironii w biografii matki: "Przyjmował wszystko (Gabin – przyp. red.) z milczącym wdziękiem".
"Ich romans był jednym z najdłuższych, najbardziej namiętnych i najdotkliwiej raniących w życiu ich obojga. I oczywiście to Gabin ucierpiał w nim najbardziej" – dodawała Riva. On nazywał Marlene "ma grande" (w dosłownym tłumaczeniu "moja wielka"), ona powtarzała: "Jean, mon amour".
Nie kryli się ze swoją miłością w miejscach publicznych, choć na zdjęciach z ich wspólnych imprez można zauważyć zmartwioną minę Gabina. Nieustannie przeszywał go mrok będący efektem troski o wojnę szalejącą w Europie. Jego nieudolny angielski nie odnajdywał się na ekranie, a sam hollywoodzki styl życia wzbudzał w artyście pogardę. Tęsknił za spokojnym życiem we Francji i liczył, że Marlene odejdzie dla niego od Siebera. Nie przewidywał nadciągającej katastrofy…
Wkrótce do związku Marlene Dietrich i Jeana Gabina wkradła się zazdrość doprowadzająca mężczyznę na skraj szaleństwa. Mimo łatki amanta pozostawał jej wierny, Marlene miała natomiast w zwyczaju lawirować między kochankami. Zaborczość Gabina znajdowała więc pewne uzasadnienie. Pewnego dnia odkrył posyłane ukochanej namiętne listy od Ericha Remarque’a i Joe Pasternaka. Kłócił się o jej relacje z Fritzem Langiem czy ikoną westernów Johnem Wayne’em.
Po zaciekłych awanturach Dietrich upijała się do nieprzytomności i przelewała cierpienie na karty pamiętnika. Później zostawiała notes w widocznym miejscu, aby Gabin "przypadkowo" upewnił się co do jej wielkiej miłości i rozpaczy. Gdy wracał, padali sobie w objęcia albo przesiadywali w ciszy w ogrodzie.
Rozdzieliła ich wojna
W 1943 roku targany obawami o swój naród Jean Gabin podjął decyzję, która zmieniła wszystko. Wstąpił w szeregi Komitetu Wolnej Francji de Gaulle’a, utworzonego w Londynie. Ostatnią noc w Ameryce przetańczył z Dietrich w Nowym Jorku, z którego wyruszył do Maroka. Zalewała się łzami, ale powtarzała, że "jechał na wojnę, żeby wypełnić swój obywatelski obowiązek".
Sama Marlene od początku wojny wykazywała się heroiczną postawą. Przeciwstawiła się reżimowi Hitlera, co ściągnęło na nią gniew rodaków. Zaangażowała się w sprzedaż bonów wojennych i prowadzenie Hollywood Canteen, w którym amerykańscy żołnierze nabierali otuchy przed wyruszeniem na front, tańcząc z Ritą Hayworth czy odbierając posiłki z rąk gwiazd pokroju Dietrich.
Gabin walczył w Afryce Północnej, a także podczas wyzwolenia Paryża. W czasie wojny tylko raz spotkał się twarzą w twarz ze swoją miłością. Marlene występowała akurat przed aliantami w okolicy Bastogne, gdy dowiedziała się, że stacjonują tu również dywizje czołgów Wolnej Francji. Krótkie objęcie zakochanych w tłumie wiwatujących żołnierzy miało okazać się ich swoistym pożegnaniem.
Jean Gabin przeżył wojnę, ale traumatyczne doświadczenia zmieniły go na zawsze. Przewartościował swoje życie. Chciał założyć rodzinę i zostać ojcem. Marlene miała już córkę i w dalszym ciągu nie zamierzała brać rozwodu ze swoim oficjalnym mężem. Gabin postawił wszystko na jedną kartę – albo rozwód, albo koniec. Dietrich naiwnie sądziła, że i tak do niej wróci. Tymczasem w obliczu jej niezdecydowania Gabin zerwał kontakt i odmówił obejrzenia ich wspólnego filmu, wyświetlanego już po wojnie "Martin Roumagnac". Poślubił Dominique Fournier, z którą założył rodzinę.
Mimo zerwanego kontaktu, uczucie pozostało w nich żywe
Marlene Dietrich nigdy nie przestała kochać Gabina. Do końca nosiła przy sobie jego fotografię. Jean nigdy nie wyrzucił jej miłosnych listów, które trzymał pod kluczem, w tajemnicy przed żoną. Zdaje się, że u progu życia Marlene żałowała swojej decyzji, a Gabina nazywała miłością swego życia. Gdy Jean Gabin zmarł 15 listopada 1976 roku Marlene miała powiedzieć: "umarł mój drugi mąż". Przeżyła go o 15 lat.
W ostatnim liście od Jeana Gabina do Marlene Dietrich z 25 lipca 1946 roku czytamy:
>>Posłuchaj, Ma Grande, istnieje pewne wyświechtane powiedzenie, powtarzane tysiąc razy: "Byłaś, jesteś i na zawsze będziesz moją jedyną prawdziwą miłością". Wiem, że już je słyszałaś, lecz uwierz mi, tym razem wypowiada je mężczyzna, który ma spore doświadczenie.
Mam nadzieję, że docenisz prawdziwą wartość tych słów, Jak wyznałem Ci pewnego razu: wolałbym stracić Cię żywą niż pożegnać martwą i niestety czuję, że Cię straciłem, chociaż spędziliśmy razem wspaniały czas. Nie dbam o to, co się teraz wydarzy, nie obchodzi mnie, co kryje dla mnie przyszłość, pozostaję pogrążony w bezbrzeżnym smutku, głębokim bólu trawiącym moje serce i nieskończonym żalu. I już, to wszystko, co chciałem, żebyś wiedziała. J.<<.
Drama z Blake Lively i koszmarna "Kolejna zwyczajna przysługa", "Cztery pory roku" Netfliksa i serialowe nowości, które warto sprawdzić. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: