Smok do pary, czyli "Jak wytresować smoka 3" [RECENZJA]
Sequele bywają rozczarowujące. Tym razem jest inaczej. "Jak wytresować smoka 3” to naturalna konsekwencja dwóch poprzednich części, które zachwycały obrazem ale i przemyślaną fabułą.
Animacje często na siłę przedłużają historię, która powinna się skończyć dawno temu. Mogę wymienić wiele tytułów, które siliły się na kontynuację, choć lepiej dla nich (i dla twórców) byłoby poprzestać na jednym filmie. Natomiast nowa produkcja Deana DeBloisa (z goiścinnym występem Kita Harringtona), dostarcza tego, co dobre kino powinno zawierać: ciekawi bohaterowie, podróż w nieznane, wewnętrzną przemianę i emocjonujący finał.
Czkawka, kilkunastoletni chudy Wiking ratuje kolejne smoki z niewoli i zapewnia im miejsce w rodzinnej wiosce. Pewnego razu podpada Grimmelowi, podstępnemu pogromcy smoków, którego nadrzędnym celem jest je zabić, w tym nocną furię. Aby przechytrzyć Szczerbatka, okrutnik posługuje się samicą, która wpada w oko smokowi. I jak to bywa u zakochanej młodzieży, hormony biorą górę nad rozsądkiem i Szczerbatek traci głowę dla pięknej smoczycy, a tym samym wystawia na niebezpieczeństwo resztę przyjaciół.
Czkawka boi się o życie smoków. Obmyśla więc plan przeprowadzenia całego miasta na legendarną wyspę, o której opowiadał mu ojciec, gdy chłopak był mały. Karkołomna wyprawa jest tyleż szalona co niebezpieczna. Czkawka i reszta Wikingów szczęśliwie jednak podejmują trudne wyzwanie i wyruszają w podróż w nieznane.
Twórcy zadbali o każdy detal filmowej opowieści. Jest tu zarówno, akcja, zabawne sceny (które śmieszą zarówno dzieci jak i dorosłych) oraz wzruszające momenty, które chwytają za serce. Ale, to co szczególnie zapada w pamięć, to realizacyjny majstersztyk. "Jak wytresować smoka 3” zachwyca jakością i barwą obrazu.
Oto bowiem otrzymujemy animację, która korzysta z największych graficznych zdobyczy XXI wieku. Pewnie to, co dla najmłodszych jest standardem, bo zdążyli przywyknąć, dla mnie było wielkim odkryciem. Broda wikingów odbija światło, emocje na twarzach bohaterów wyrażają autentyczne nastroje i nawet oczy furii zmieniają się pod wpływem doznawanych uczuć. Moje wewnętrze dziecko rozpływało się z zachwytów. Płakało ze śmiechu, gdy Szczerbatek tańczył i uroniło łzę, gdy nadszedł czas rozstania. Oby więcej takich animacji!
"Jak wytresować smoka 3” to drobiazgowo zrealizowane kinowe rzemiosło. Ponadto jest gwarancją udanej zabawy nie tylko dla dzieci, ale również rodziców, którzy, o ile odpuszczą sobie "dorosłość”, otrzymają zabawę najwyższych (smoczych) lotów.
Kamila Gulbicka