Steve Martin: Jego życie w najmniejszym stopniu nie przypominało komedii
Prawdziwy człowiek orkiestra - komik, aktor, muzyk, pisarz, scenarzysta i producent. 14 sierpnia Steve Martin skończył 70 lat, ale ani myśli o przejściu na emeryturę.
Prawdziwy człowiek orkiestra - komik, aktor, muzyk, pisarz, scenarzysta i producent. 14 sierpnia Steve Martin skończył 70 lat, ale ani myśli o przejściu na emeryturę. I choć w ostatnich czasach trudno zobaczyć go na wielkim ekranie (aktor ogranicza się jedynie do dubbingu), jego fani wierzą, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Droga do sławy nie była łatwa - przez lata Martin imał się różnych prac, potem próbował zwalczyć paraliżującą nieśmiałość, by wreszcie stać się ulubieńcem tłumów.
Ale jego życie w najmniejszym nawet stopniu nie przypominało beztroskich komedii, z którymi jest kojarzony - długo szukał miłości, na planie "Trzech Amigos" omal nie stracił słuchu, a potem padł ofiarą znanego fałszerza dzieł sztuki.
''Nie potrafiłem śpiewać, tańczyć, grać''
Jeszcze będąc w szkole, zaczął zarabiać na swoje utrzymanie - zatrudnił się jako sprzedawca przewodników w Disneylandzie.
Kilka lat później dostał wymarzoną pracę w sklepie z magicznymi akcesoriami; **od dawna fascynowali go prestidigitatorzy i wreszcie miał okazję, by poznać ten zawód od podszewki. Ćwiczył żonglowanie i opowiadanie żartów; uczył się, jak rozbawiać widzów i przyciągać ich uwagę.
- Nie byłem jedną z tych osób, które mają wrodzony talent - opowiadał potem. - Nie potrafiłem śpiewać, tańczyć, grać, więc musiałem wykazać się ogromną inwencją, by jakoś to obejść.
Sposób na przezwyciężenie nieśmiałości
Choć trudno w to uwierzyć, w młodości Martin był bardzo niepewny siebie; występy na scenie stały się jego sposobem na „wyjście ze skorupy”.
- Już w szkole średniej uwielbiałem rozśmieszać ludzi - wyjawiał. - Potem odkryłem, że najlepiej czuję się, stojąc na scenie, naprzeciwko widowni. To sprawiało, że nabierałem pewności siebie. Był to dla mnie sposób, by przezwyciężyć nieśmiałość, bo na co dzień byłem człowiekiem bardzo zamkniętym w sobie, więc dzięki występom udało mi się zachować równowagę wewnętrzną.
Komik vs wykładowca
Kiedy Martin poszedł na studia, wciąż nie był pewien, co chce robić w przyszłości. Zafascynował się filozofią, ale w przerwach między zajęciami ciągnęło go do grania; dołączył do grupy komików i występował z nimi w Bird Cage Theatre.
Wreszcie podjął decyzję - porzucił karierę akademicką i na poważnie zajął się aktorstwem.
Ulubieniec tłumów
Na początku zaangażował się w stand-upy i pisanie scenariuszy. Przełomem okazał się występ w „The Steve Allen Show” w 1969 roku i kilka lat później Martin, już jako znany i ceniony komik, trafił na wielkie ekrany.
Publika go pokochała, na jego występy bilety rozchodziły się błyskawicznie, a sale pękały w szwach.
Został też doceniony przez krytykę* - posypały się nominacje i nagrody.* Zresztą Amerykanie kochają Martina do dziś; ostatnio uhonorowano go Oscarem za całokształt pracy aktorskiej.
Padł ofiarą ''genialnego fałszerza''
Ale czasem szczęście go opuszczało. Od 1968 roku Martin kolekcjonuje dzieła sztuki.
W 2004 roku kupił na aukcji, za okazyjną cenę 700 000 euro, obraz „Landscape With Horses” Heinricha Campendonka pochodzący z paryskiej galerii.
Przed kupnem skonsultował się z ekspertem i uzyskawszy jego potwierdzenie co do oryginalności dzieła, sfinalizował transakcję. Wkrótce wyszło na jaw, że komik padł ofiarą oszustwa - obraz, którego stał się właścicielem, został podrobiony przez znanego fałszerza Wolfganga Beltracchiego.
67-letni ojciec
Nie wiodło się za to komikowi w życiu uczuciowym - przez lata plotkowano o jego licznych, acz krótkich romansach.
W 1979 roku *związał się z Bernadette Peters, partnerką z planu „Szajbusa”, ale rozstali się po trzech latach. Rozwodem zakończyło się też małżeństwo z aktorką Victorią Tennant, zawarte w 1986 roku. Później mówiło się o jego randkach z Anne Heche czy Heleną Bonham Carter, *ale żadnej z pań nie udało się usidlić Martina.
W 2007 roku poślubił pisarkę Anne Stringfield i... w grudniu 2012 roku 67-letni aktor wreszcie został ojcem. Czyżby to opieka nad dzieckiem sprawiła, że aktor nie ma czasu na filmy? (sm/mn)