Film:
Każdy z nas chociaż raz był w takiej sytuacji. I przeważnie podejrzenia okazywały się uprawnione – ktoś nie bez kozery postanowił nie wprowadzać filmu do kin. Ale zdarzają się produkcje, którym warto dać szanse – takie jak „Stretch”. Joe Carnahan dał się poznać jako reżyser „Drużyny A”, „Przetrwania”, ale przede wszystkim „Asa w rękawie” – postmodernistycznej komedii kryminalnej z 2006 roku, będącej pokłosiem stylu Tarantino i Richie’ego. I choć jego „Stretch” potwierdza tylko, że do tej samej wody dwa razy wejść się nie da, to równocześnie pokazuje, że małym kosztem da się nakręcić zgrabny, a momentami całkiem zabawny film, choć oczywiście niepozbawiony wad.
ZOBACZ ZWIASTUN FILMU:
Carnahan wykorzystał formułę niekończącej się nocy, znaną choćby z „Po godzinach” Martina Scorsese. Bohaterem jest tytułowy kierowca limuzyny, który do świtu musi zdobyć 6 tys. dolarów na pokrycie długu. Nadziei upatruje w kursie zamówiony przez ekscentrycznego miliardera (wyborny Chris Pine), zmieniającego jego życie, a jakże, w piekło. W historii Stretcha (granego przez Patrika Wilsona) pojawiają się pierwszoosobowa narracja rodem z kina noir, abstrakcyjny humor po linii „Kac Vegas”, epizodyczna fabuła, gościnnie pojawiające się gwiazdy wielkiego i małego ekranu (m.in. David Hasselhoff, Brooklyn Decker czy Ray Lliota) oraz… duch w osobie Eda Helmsa – krótko mówiąc, składniki kina chętnie nazywanego przez niektórych kultowym. I być może „Stretch” dorobiłby się takiego miana, gdyby jego premiera miała miejsce 15 lat temu. Dziś sprawia wrażenie filmu nakręconego głównie z myślą o kolegach i powygłupianiu się na planie. Być może z tego powodu włodarze Universal Pictures najpierw wycofali się z dystrybucji
obrazu, a potem łaskawie, po cichutku, wrzucili go do oferty VOD i DVD.
Ocena: 5/10
Wydanie DVD:
W Polsce „Stretch” ukazał się nakładem Filmostrady. Na płycie znalazł się jedynie film i dostęp do wybranych scen. Szkoda, że nie pokuszono się o dorzucenie chociaż making of, bo ekipa musiała bawić się świetnie.