"Śubuk" w Gdyni. Walka z ludzką bezdusznością
Na festiwalu filmowym w Gdyni nie brakuje filmów, na które będzie się za jakiś czas ciągnąć uczniów do kina. "Śubuk" to z kolei rzecz, którą powinien obejrzeć każdy polityk i nauczyciel. Po co? By zadać sobie pytanie, czy dziś dzieci takie jak Śubuk są traktowane z godnością.
Na stronie Sejmu możemy przeczytać: "Nie ma dokładnych danych co do liczby osób z autyzmem w Polsce. Jednak przyjmując dane z badań epidemiologicznych przeprowadzanych w różnych krajach (w Polsce takich badań nie było) należy ocenić, iż w Polsce osób tych może być co najmniej 30 tys., a nawet dużo więcej". 30 tys. osób, a nawet dużo więcej! Osób, które mają prawo m.in. do nauczania, do posiadania takich samych praw jak "normalne dzieci". Hasło "normalne" w filmie Jacka Lusińskiego pojawia się wielokrotnie. Reżyser ze swoją ekipą pokazują walkę jednej kobiety o to, by jej syn mógł funkcjonować w społeczeństwie.
Ale od początku. W "Śubuku" historia zaczyna się w 1989 r. Młoda dziewczyna, Maryśka (w tej roli Małgorzata Gorol), decyduje się usunąć ciążę. W pierwszej scenie widzimy, jak pojawia się w prywatnym mieszkaniu lekarza, który już nieraz "pomagał" takim dziewczynom jak ona. Maryśka ucieka mu z łóżka w chwili, gdy ten chce wykonać zabieg.
Dziewczyna próbuje jeszcze odebrać sobie życie, łykając garść tabletek, ale dzięki wsparciu siostry Marty (Marta Malikowska) udaje jej się ogarnąć swoje życie. Decyduje się donosić ciążę. Układ z siostrą jest prosty i po kilku miesiącach trzeba wcielić go w życie. Maluch wywraca życie sióstr do góry nogami.
Gdy nagle Maryśka zostaje z dzieckiem sama, staje na krawędzi wytrzymałości. Musi dojrzeć jako matka, a łatwego zadania nie ma. Kubuś, którego przedszkolanki, nauczyciele, dyrektorzy placówek, lekarze i psycholodzy mieli za nieprzewidywalnego, chorego psychicznie dzieciaka, w końcu dostaje diagnozę: autyzm. Tylko co z tym zrobić?
Maryśka początkowo nie wie, jak odnaleźć się w tej sytuacji, a w Polsce lat 90. nikt nie rozumie tego zaburzenia. Kobieta ma przeciwko sobie absolutnie wszystkich. Przedszkolanki nie chcą mieć z Kubusiem, a raczej Śubukiem, nic do czynienia. Dyrektorzy szkół rozkładają ręce. Lekarze? Ich albo blokuje system, albo własne lenistwo.
Marysia z dziewczyny, która chciała usunąć ciążę, musi zmienić się w kobietę, która pomoże swojemu synowi. Rzuca wyzwanie systemowi: opiece medycznej, oświacie, politykom. Marysia wie, że jej syn jest ponadprzeciętnie inteligentny, że potrzebuje więcej uwagi i cierpliwości, że zasługuje na jej miłość i na zrozumienie społeczeństwa.
Film Lusińskiego oparty jest na autentycznych wydarzeniach. Reżyser ciekawie prowadzi tę historię. Z jednej strony mamy poważny temat, z drugiej lekkość dialogów i kilka dobrze osadzonych w tekście żartów. "Śubuk" potrafi poruszyć. Widzowie w kuluarach nie przestają mówić o tym filmie, a to dobry znak dla całej ekipy, pracującej przy tym obrazie. Nie brakuje głosów, że to jeden z najlepszych filmów tegorocznego festiwalu filmowego w Gdyni, choć ja bym pod tą opinią się nie podpisała.
"Śubuk" to film poprawny, który nie uniknął drobnych wad. Niektóre teksty głównej bohaterki wypadają nienaturalnie, a sceny prezentujące walkę Maryśki z systemem - mało subtelnie. Trzeba jednak podkreślić, że to jeden z niewielu filmów festiwalu, na którym widzowie żywo reagowali na zapisane w scenariuszu żarty.
W Konkursie Głównym takich produkcji, które ruszają publikę, jest tylko kilka. Widzowie wzruszali się na "Johnnym" i zanosili się śmiechem na "Apokawiksie", o czym możecie przeczytać w naszych recenzjach.
"Śubuk" na pewno zostanie w widzach na dłużej, choć małe są nadzieje na to, że film Jacka Lusińskiego wzbudzi takie dyskusje jak np. "Johnny". Czy to film, który narobi zamieszania w polskim box office? Wątpię. Jednak dobrze by było, gdyby na film wybrali się polscy politycy i nauczyciele, by zrozumieli, z czym do czynienia mają rodzice dzieci autystycznych i by zadali sobie pytanie, czy robią wystarczająco dużo, by im pomóc.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" narzekamy na aferę w popularnym programie TVN-u i załamujemy ręce nad brakiem "Rolnika". Ale to nie wszystko! Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.