"Broad Peak". Film, jakiego jeszcze nie było w Polsce. Efekt?
Takiego filmu jeszcze nie było. Polscy filmowcy ruszyli w wysokie góry, by w ekstremalnych warunkach nakręcić film o górze, która rzuciła śmiertelne wyzwanie niejednemu himalaiście. "Broad Peak" po wielu latach ciężkiej pracy można w końcu zobaczyć na Netfliksie.
"Broad Peak" to oparta na prawdziwych wydarzeniach historia Macieja Berbeki – legendarnego polskiego himalaisty, należącego do grupy słynnych Lodowych Wojowników, który pragnął zdobyć szczyt jednej z najniebezpieczniejszych gór świata. O filmie mówiło się od czterech lat, a to za sprawą pewnie najbardziej skrajnych warunków, w jakich przyszło pracować ekipie. Góra rzucała wyzwania od samego początku. Aby dodać filmowi autentyzmu, wyruszyli w Karakorum, gdzie na wysokości ponad 5 tys. metrów realizowali zdjęcia. 21 członków ekipy, 250 tragarzy, kucharzy i pomocników, ośmiu himalaistów, dwóch lekarzy GOPR – tyle osób było zaangażowanych w to ogromne przedsięwzięcie.
- Byliśmy wysoko, mniej więcej na 5200 metrów – wspominał Ireneusz Czop w rozmowie z Wirtualną Polską. – Trzeba było tam dojść. I w tym tkwiła cała trudność. Nagle człowiek się mierzy ze sobą. Trzeba odrzucić wszystkie wygodne telefony, samochody, ubranka i z buta iść po tym lodowcu. To jest super.
Jaki jest efekt? W "Broad Peak" twórcy nie skupiają się na tragedii, jaka wstrząsnęła Polską w marcu 2013 r. Widzowie odkrywają historię pierwszego wejścia Polaka na Broad Peak, gdy dotarł tylko do Rocky Summit, czego Berbeka długo nie był świadomy. By ratować jego życie, koledzy nie powiedzieli mu prawdy, że nie udało mu się zdobyć szczytu. Przyjął gratulacje od lokalnych polityków, wrócił w glorii chwały, a potem przez przypadek dowiedział się, że do szczytu brakowało mu kilku godzin wspinaczki. Jak żyć, gdy myśli się o sobie jako o oszuście? Co zrobić z niespełnionymi marzeniami? Trzeba rzucić górze kolejne wyzwanie.
Ireneusz Czop w tej roli odnalazł się perfekcyjnie. Trzeba przyznać, że choć ma ciekawe filmowe emploi, to z głównych ról jednak nie jest znany. Tu historia należy całkowicie do niego i dźwiga ją doskonale. Dobrze widzieć też Łukasza Simlata czy Maję Ostaszewską w roli Ewy Dyakowskiej-Berbeki, choć akurat ta postać potraktowana jest po łebkach. Kolejny raz pokazuje się żonę jako tę, która może jedynie martwić się losem męża, stojąc gdzieś przy garach. Czekać i mieć nadzieję, że facet przeżyje.
Tu twórcom nie udaje się przełamać stereotypu, a na to wielu widzów może czekać najbardziej. Co z resztą? Na film składają się piękne zdjęcia Łukasza Gutta. Wykonał tytaniczną pracę, mierząc się ze zmieniającą się pogodą, kaprysami natury, światłem, którego trzeba było tu bardzo pilnować, by widz mógł czuć się trochę tak, jakby sam uczestniczył w wyprawach Berbeki.
Jest świetne aktorstwo, świetne zdjęcia, ale brakuje najważniejszego. Emocji. Reżyser Leszek Dawid po górach wspina się od lat. Doskonale rozumie ten świat i wyzwania, jakie rzuca natura. W przypadku historii Macieja Berberki widać, że chciał się zdystansować. To nie on, a widz ma ocenić poczynania himalaisty. Czy warto tak ryzykować życiem, czy nie? Czy góry i marzenia są ważniejsze od rodziny? Leszek Dawid nie podsuwa widzowi odpowiedzi, ale przez to gubią się emocje. Trudno wyczuć motywacje bohaterów, wejść w ich buty, a dokładniej to w te ciężkie śniegowce. Nie czuć tu ani ducha przygody, strachu przed górą, ani niestety chęci, by rzucić wszystko i wyjechać gdzieś w Alpy.
Gdy zginął Maciej Berbeka, a potem po latach - gdy zbiorowo jako kraj przeżywaliśmy tragedię Tomasza Mackiewicza, rozmawiało się dużo o marzeniach ponad wszystko, o pasji, miłości do gór. O ekstremalnych sportowych wyzwaniach, jakie podejmuje człowiek i o niesamowitych duchowych doświadczeniach, z jakimi wiążą się górskie wspinaczki. I choć trzeba pokłonić się twórcom, którzy dokonali niesamowitych rzeczy, pracując w skrajnych warunkach i dostarczając film, jakiego jeszcze w Polsce nie mieliśmy, to "Broad Peak" tych wielkich emocji może jednak w widzach nie uruchomić. Jeśli oglądać, to w kinie. Jak przeżywać, to zdecydowanie bardziej porusza "14 szczytów: Nie ma rzeczy niemożliwych". Również na Netfliksie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" narzekamy na aferę w popularnym programie TVN-u i załamujemy ręce nad brakiem "Rolnika". Ale to nie wszystko! Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.