Sylwia Zając i "Sweat". Fikcyjna celebrytka jedzie do Cannes
Na liście selekcyjnej festiwalu w Cannes znalazł się film "Sweat" polskiej produkcji. Jednak festiwal nie odbędzie się w tradycyjnej formie.
Losy tegorocznego festiwalu w Cannes długo były niepewne. Wydarzenie, które miało odbyć się w dniach 12-23 maja, w marcu zostało przesunięte na niesprecyzowany termin. Mówiło się o czerwcu, jednak rozwój sytuacji zweryfikował te plany. Ostatecznie festiwal został odwołany w tradycyjnej formie. W tym roku będzie się składał z trzech etapów: targów Marche du Film, które odbędą się online w dniach 22-26 czerwca, dystrybucji w kinach filmów z oficjalnej selekcji oraz pokazów na innych festiwalach, m.in. w Wenecji, Toronto i San Sebastian. Organizatorzy podczas konferencji prasowej ogłosili wyniki oficjalnej selekcji. Dzięki temu tytuły z listy mogą używać znaku "Cannes 2020".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Z 2067 filmów wybrano 56. Pośród dzieł tak uznanych twórców, jak Francois Ozon, Wes Anderson czy Steve McQueen, znalazła się produkcja z Polski – "Sweat", dzieło Magnusa von Horna.
Inspiracją do nakręcenia filmu był dla von Horna Instagram, a konkretnie jego moc kreowania celebrytów. Bohaterką filmu jest Sylwia Zając, motywatorka fitness, która osiągnęła sławę dzięki obecności w mediach społecznościowych. Von Horn śledzi trzy dni z jej życia, które, choć wydaje się bardzo barwne na zdjęciach w internecie, w rzeczywistości jest samotne.
O swoim filmie reżyser powiedział: - Fascynują mnie emocjonalni ekshibicjoniści, prawdopodobnie dlatego, że sam znajduję się po drugiej stronie. Ze strachu przed oceną, trzymam emocje wewnątrz siebie, rzadko dzieląc się nimi z otoczeniem. Kiedy więc spotykam się z ludźmi, którzy lekko i bez wstydu wyrażają siebie, czuję zazdrość. W mediach społecznościowych jestem biernym obserwatorem. Podglądam tych, którzy aktywnie eksponują siebie i swoje uczucia, fantazjuję o ich życiach. Ile z tego to prawda? Jacy są, gdy ich telefon jest wyciszony? Czy widać różnicę?
WP Cannes: Gdy spotkasz gwiazdę, nigdy tego nie rób!
"Sweat" to drugi pełnometrażowy film Magnusa von Horna. Zarys fabuły wydaje się bardzo prosty. Von Horn udowodnił już jednak, że z prostej historii potrafi zrobić wciągające, elektryzujące kino. Jego debiut "Intruz" też był pokazywany na festiwalu w Cannes. Film opowiada inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami historię, która rozgrywa się na szwedzkiej prowincji. 17-letni John – pod wpływem ekstremalnych emocji – dopuszcza się zbrodni. Po odbyciu kary wraca w rodzinne strony i podejmuje próbę rozpoczęcia nowego życia. Szybko jednak zostaje skonfrontowany z przeszłością, o której chciałby zapomnieć.
"Intruz" był filmem, który przyglądał się bohaterowi z dystansu. Chłód, jaki z niego bił, elektryzował widzów. Trzymał w napięciu, ale był emocjonalnie obojętny, bo von Hornowi daleko do grania na emocjach widzów.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Magnus von Horn pochodzi ze Szwecji, jednak od wielu lat mieszka w Polsce. Ukończył łódzką filmówkę i został wykładowcą. Już w czasie studiów tworzył etiudy filmowe, w których przyglądał się ludziom – głównie młodym – w sytuacjach ekstremalnych. Jego bohaterowie to często młodzi przestępcy, którzy mierzą się z konsekwencjami swoich czynów, lub tacy, którzy dopiero mają popełnić zbrodnię.
W opisie filmu "Sweat" nie ma słowa o zbrodni. Znając jednak formę poprzednich filmów von Horna, spodziewać się możemy kolejnego chłodnego i mocnego obrazu.