Szkoła w czeskim wydaniu

Nawet jeśli niekiedy Czesi odczuwają lekkość bytu, to w „Szkole podstawowej” Jana Svĕráka, nie jest ona nieznośna. Tytuł wabi i obiecuje wyprawę w świat dzieciństwa. Czy chcielibyśmy znaleźć się w czeskiej szkole? W samej placówce oświatowej może niekoniecznie, ale na czeskiej prowincji zdecydowanie tak. Mamy tu całą plejadę zwykłych postaci, po czesku zabawnych. Z dystansem mówiących o swoich wadach, z przymrużeniem oka sportretowanych przez reżysera.

09.08.2010 12:17

W pierwszych scenach widzimy dwóch chłopców, którzy po zakończonej zabawie idą wykonać, powierzone im przez matkę jednego z nich, zadanie. Kolory w tym kadrze są niezwykle ciepłe i przy tym lekko rozmyte, nieco prześwietlone przez wdzierające się zewsząd promienie słońca. Wszystko podkreślone przez nostalgiczną muzykę. Sprawia to wrażenie jakby twórca filmu chciał przywołać i pokazać nam jakieś dawno zapomniane przeżycia. Czyżby reżyser zapraszał nas do świata swojego dzieciństwa?

Na pewno jego szkolne czasy przypadły na inne lata niż te, na których skupia się akcja filmu. Jednak szczegół po szczególe buduje filmowego ojca. Najpierw Svĕrák przedstawia chłodną relację pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Potem stopniowo dodaje do wizerunku ojca co raz więcej pozytywnych cech, które pozwalają chłopcu dostrzec w rodzicu autorytet. Czyżby to był reżyserski rozrachunek z własnym dzieciństwem?

Przed wyruszeniem do świata ukrytych znaczeń, skupmy się na tym, co widoczne na pierwszy rzut oka w warstwie narracyjnej. Wchodzimy do szkoły, w której uczniowie są zainteresowani wszystkim poza nauką. Niesforni wychowankowie doprowadzają nauczycielkę do załamania nerwowego. Nawet dyrektor szkoły jest bezsilny i nie potrafi wpłynąć na zachowanie uczniów. W tym chaosie pojawia się Igor Hnízdo - surowy nauczyciel w ubiorze paramilitarnym, wprowadzający dyscyplinę za pomocą rózgi. A jednak pomimo tego zyskuje sympatię uczniów. Dlaczego? Bo buduje autorytet na opowieściach wziętych ze swojego minionego życia.

Opowiada o służbie w ruchu oporu, walkach na pierwszej linii frontu. Ale czy rzeczywiście miał tak bogatą przeszłość? W prawdomówność pedagoga pierwszy zaczyna wątpić dyrektor. Wkrótce z niedowierzaniem słów nauczyciela słuchają sami uczniowie. Kim jest ta postać? Z jednej strony konfabuluje i rzecz, której poświęca najwięcej czasu, to zdobycie zainteresowania u płci przeciwnej. Ale z drugiej strony potrafi... wzruszyć chłopców historią o Husie, który umarł za prawdę. Rodzicom, opowieści o swoich niestworzonych czynach tłumaczy pragnieniem, aby młodzi ludzie „mieli jakiś wzór”. Czy ten bohater to satyra na czeskie społeczeństwo, które chce działać, ale na dobrych chęciach kończą się deklaracje? A może jest to zapowiedź komunistycznej dyktatury?

Kontrapunktem dla tej postaci jest Fanous Souček, ojciec dziesięcioletniego Edy. Bez ogródek mówi synowi, że nie działał w ruchu oporu, bo bał się. Ale ojczyzna nie potrzebuje jedynie bohaterów, którzy chętnie oddadzą za nią życie. Potrzebuje również osób, które będą pracować dla jej rozwoju. Taki jest właśnie ojciec Edy. Jest wykwalifikowanym elektrykiem i czuwa nad tym, aby mieszkańcy miasteczka mieli prąd. To z jego ust padają słowa: „Żadna dyktatura nie ma racji bytu. Byłaby wbrew naturze naszego narodu”. Twierdzi, że muzyka to najpotężniejsza broń. W tym kontekście symbolizuje kulturę czeską. Niewielkie państewko, a wydało wielu wybitnych pisarzy i artystów.

W filmie może zastanawiać to, że jego akcja toczy się kilka miesięcy po wojnie, a nie czuć traumy walk i obcej dyktatury. Czy wojnę można tak po prostu wymazać z pamięci? Dlaczego scenariusz nie podejmuje pytań o próbę uporania się przez bohaterów z przeszłością? Mieszkańcy czeskiego miasteczka jakby bezboleśnie powrócili do swoich codziennych zajęć, do swojego zwykłego życia. Jednak wojna o której ludzie zdają się nie pamiętać powraca, gdy jednemu z chłopców wybucha w dłoni ręczny granat zrobiony z butelki. Może tak by się nie stało, gdyby rodzice wytłumaczyli mu wcześniej, że wojna to nie tylko bohaterskie walki.

Pomimo niedociągnięć w scenariuszu, jest w tej tragikomedii wszystko to, co powinno być w dobrym filmie: znakomicie poprowadzona opowieść, wartki montaż, podkreślająca go muzyka i zdjęcia zapadające w pamięć.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)