Tim Roth przyznał, że był molestowany w dzieciństwie
Wielokrotnie nagradzany, kochany przez widzów i krytykę, gwiazda wielkiego i małego ekranu, ulubieniec Quentina Tarantino. Wydawałoby się, że Tim Roth nie ma wielu powodów do narzekań. Niemal z dnia na dzień stał się gwiazdą, a obecnie pracuje na planie kilku filmów (między innymi "The Jesuit" czy "Life at These Speeds"), pojawi się także w nowym serialu "Twin Peaks".
Roth wiedzie również udane życie rodzinne i od ponad 20 lat pozostaje w szczęśliwym związku małżeńskim z Nikki Butler, z którą ma dwóch synów. Jednak, jak się okazuje, jego życie wcale nie było sielanką, a aktor latami skrywał pewną mroczną tajemnicę.
W wywiadzie udzielonym brytyjskiemu "Guardianowi" przy okazji promocji nowego serialu "Rillington Place" aktor przyznał, że był molestowany w młodości przez swojego dziadka. Roth powiedział, że nikt nie potrafił sobie poradzić z tamtą sytuacją. Dlatego w swoim debiucie reżyserskim "Strefa wojny" przedstawił historię nastolatki wykorzystywanej przez swojego ojca.
Film miał był lekarstwem na traumę. Czy udało się Timowi zapomnieć o tych bolesnych doświadczeniach?
Zdolne dziecko
Wychowywał się w artystycznej i pozornie szczęśliwej rodzinie, jego mama była nauczycielką i plastyczką, ojciec zaś dziennikarzem i malarzem. Dorastał w Londynie i już jako młody chłopak wykazywał aktorski talent.
Był mistrzem w naśladowaniu rozmaitych akcentów. Przez jakiś czas studiował rzeźbę, ale wkrótce uznał, że tak naprawdę chciałby robić karierę filmową. Na ekranie zadebiutował w 1982 roku, w telewizyjnym dramacie społecznym "Made in Britain".
Szybka kariera
Potem zaczęły nadchodzić kolejne propozycje. Wystąpił w "Meantime", który uważa za jeden ze swoich ulubionych filmów, później był "Vincent i Theo", gdzie wcielił się w Vincenta Van Gogha oraz "Rosencrantz i Guildenstern", który przyniósł mu uznanie krytyki.
Po przeprowadzce do Los Angeles został zauważony przez Quentina Tarantino, który obsadził go we "Wściekłych psach", "Pulp Fiction", "Czterech pokojach" a ostatnio "Nienawistnej ósemce". Po drodze były zaś "Rob Roy", "Wszyscy mówią: kocham cię", "Jądro ciemności", "Planeta małp" czy serial "Magia kłamstwa".
Dramatyczne wyznanie
Błyskawicznie stał się gwiazdą, a widzowie od razu docenili jego talent. Ale, jak wyznawał, długo nie mógł się cieszyć ze swoich sukcesów.
Wszystko z powodu traumy, jakiej doświadczył w dzieciństwie. Dopiero po wielu latach Roth odważył się opowiedzieć o tym, co go spotkało. Okazuje się, że zarówno on, jak i jego ojciec byli molestowani.
*- On był wykorzystywany. I ja też byłem wykorzystywany. Ale nie przez niego. Skrzywdził mnie ten sam człowiek, który wcześniej krzywdził jego *– mówił Roth.
"Cholerny gwałciciel"
Roth długo nie chciał wyjawić, kto zrobił mu w dzieciństwie tak wielką krzywdę. Dopiero niedawno zdradził, że był to... jego dziadek.
- Mój ojciec był molestowany jako mały dzieciak. Miał naprawdę straszne dzieciństwo.
Później dziadek aktora molestował również jego. Tyle że w tamtych czasach takie sprawy się wyciszało.
- Był cholernym gwałcicielem. Ale nikt nie używał tego słowa. Nikt nie wiedział, co zrobić – mówił Roth.
Kolejna udręka
Te traumatyczne przeżycia sprawiły, że Roth postanowił nakręcić film, w których opowiedział o tej bolesnej sprawie, ale jak wyznawał, nie przyniosło mu to żadnej ulgi.
- Po latach postanowiłem wyreżyserować o tym film. Ale "Strefy wojny" żadnym katharsis nie były - zwierzał się w "Gazecie Wyborczej". - Opowiadasz o czymś tak osobistym, a potem przez półtora roku musisz rozmawiać o tym z dziennikarzami, pojawiać się na premierach, ciągnąć temat bez końca. To nie katharsis, ale kolejna udręka - dodał aktor.