To dzieje się naprawdę. Film, który śni się po nocach
"Nasz film cudem trafił do kin, cudem będzie go można obejrzeć. Przez lata staraliśmy się odzyskać prawa do jego dystrybucji. Zdajemy sobie sprawę, że ‘Sound of Freedom’ jest niewygodny dla wielu osób" – powiedział w wywiadzie Tim Ballard, którego działalność non-profit wymierzona w handlarzy ludźmi jest głównym tematem filmu.
Osiem lat temu meksykański aktor, producent i działacz pro life, Eduardo Verastegui usłyszał wstrząsającą opowieść Tima Ballarda, byłego agenta Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, który poświęcił swoje życie, aby ratować ludzi, a głównie dzieci, przed handlarzami żywym towarem. Na jej podstawie postanowił wyprodukować film, który opowie o dramatycznych losach porwanych w Kolumbii, a potem więzionych, sprzedawanych i wykorzystywanych seksualnie dzieci.
"Chciałem przede wszystkim nagłośnić ten przerażający proceder. Dzięki zaangażowaniu się w produkcję filmu wielu ludzi, wśród których znalazł się m.in. hollywoodzki aktor Jim Caviezel, udało się sfinansować projekt. Handel ludźmi to najszybciej rozwijająca się międzynarodowa sieć przestępcza, jaką kiedykolwiek widział świat. Wyprzedziła już nielegalny handel bronią, a wkrótce wyprzedzi handel narkotykami" – twierdzi Eduardo Verastegui.
Sound of Freedom - Official Trailer (2023)
"Sound of Freedom" został ukończony przy wsparciu hollywoodzkiej wytwórni 20th Century Fox w 2018 roku. Jednak w międzyczasie słynne studio zostało zakupione przez medialnego giganta, firmę Walt Disney Company, która odłożyła film na półkę. Z niewyjaśnionych przyczyn Disney trzymał "Sound of Freedom" pod kluczem blisko 5 lat. W końcu twórcom filmu udało się odzyskać prawa do dystrybucji i pokazać go widzom w kinach.
Dystrybutorem "Sound of Freedom" w Stanach stała się mała firma Angel Studios, która wykorzystała formę finansowania społecznościowego, aby zebrać fundusze potrzebne do wprowadzenia filmu do kin. W akcję promującą tytuł w mediach społecznościowych zaangażował się m.in. Mel Gibson.
"Sound of Freedom" trafił do amerykańskich kin 4 lipca. Nie od razu dowiedzieliśmy się o jego sukcesie. Dopiero w drugim tygodniu wyświetlania pojawiły się szczegółowe informacje na temat jego popularności. Okazało się wówczas, że "Sound of Freedom" stał się prawdziwym hitem. Kosztująca 14,5 mln dolarów produkcja w ciągu 8 dni zarobiła 50 mln dolarów. Co więcej, w dniu premiery, w święto 4 lipca, zgromadziła więcej widzów niż "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia".
Dyrektor generalny Angel Studios, Neal Harmon, podkreśla, że sprzedaż biletów nie jest jedyną miarą sukcesu tego filmu: "’Sound of Freedom’ to porywający film o heroicznych wysiłkach jednego człowieka, aby uratować dzieci przed handlem ludźmi. Chcemy przez tę produkcję wzmocnić rosnący ruch na rzecz ujawnienia haniebnego naruszenia praw człowieka i zainspirować ludzi do podjęcia działań, które raz na zawsze położą kres współczesnemu niewolnictwu".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.