TOP 9: Padli ofiarą makabrycznej prowokacji
20.06.2013 | aktual.: 22.03.2017 19:16
W świecie wirtualnym można zabijać i ożywiać bez końca – jak na teatralnej scenie, na której wszystko jest jedynie fikcją. Zresztą, dziś to już prawie zaszczyt przeżyć swoją śmierć i zmartwychwstanie.
Internet co jakiś czas obiegają wieści na temat śmierci sławnej osoby. Dawniej pojawiały się jedynie na portalach newsowych i w codziennych gazetach, dziś są rozpowszechniane głównie przez media społecznościowe. Każdy może upublicznić wszystkie swoje fantazje i rzucić światu plotkę godną mistrza czarnego PR.
W świecie wirtualnym można zabijać i ożywiać bez końca – jak na teatralnej scenie, na której wszystko jest jedynie fikcją. Zresztą, dziś to już prawie zaszczyt przeżyć swoją śmierć i zmartwychwstanie.
Kto tego doświadczył? Czy internetowi dowcipnisie bawią się życiem również polskich gwiazd?
Eddie Murphy
Komik Eddie Murphy został w internecie uśmiercony dwukrotnie.
Pierwszy raz w 2010 roku, kiedy na Twitterze rozeszła się informacja, że zginął w tragicznym wypadku* podczas jazdy na snowboardzie w Zermatt w Szwajcarii.* Za drugim razem ogłoszono, że Murphy... zginął w tragicznym wypadku podczas jazdy na snowboardzie w Zermatt w Szwajcarii!
Internetowym dowcipnisiom najwyraźniej zabrakło weny twórczej. A może wręcz odwrotnie, może ich gest był przemyślany i szyderczo wymierzony w jednego z najsławniejszych komediantów świata?
Channing Tatum
Channing Tatum ostatnio pojawia się na ekranach kin w coraz lepszych rolach – widzieliśmy go już w „Panaceum“ Stevena Soderbergha, niebawem zobaczymy w „Świecie w płomieniach“ Rolanda Emmericha.
W pierwszym z nich Tatum pada ofiarą brutalnego morderstwa. Czy to ono skłoniło twórców śmiercionośnych mistyfikacji do rozpuszczenia plotek o jego rzekomego wypadku... na desce snowboardowej?
Mało oryginalną plotkę rozpuściły Global Associated News. Aż dziwne, że nie było im wstyd wrzucać do sieci pogłoski tak banalnej i zużytej już na Eddiem Murphym.
Denzel Washington
Żeby było zabawniej – w dokładnie ten sam sposób miał zginąć kolejny aktor.Nie w samolocie podczas „Lotu“, a w górach – w trakcie jazdy na snowboardzie.
Skąd w zawzięcie plotkujących na Twitterze dowcipnisiów tak ogromna fascynacja tym akurat sportem? Czyżby za wyobrażeniem ciemnoskórego celebryty ginącego na białym śniegu stały rasistowskie fantazje jego anty-fanów?
Na plotki na temat śnieżnej śmierci Denzela Washingtona momentalnie zareagował jego agent, Alan Nierob, który na łamach E!News ogłosił, że w trakcie swojego rzekomego wypadku aktor nie znajdował się na stoku w Szwajcarii, a na planie filmowym w Atlancie. Cóż, nieboszczycy z natury nie pracują.
Morgan Freeman
Morgan Freeman prawie pobił światowy rekord. Tylko w 2012 roku umarł aż trzy razy! Pierwsza plotka pojawiła się na fanpage’u aktora na Facebooku w sierpniu.
Zaledwie miesiąc później grupa użytkowników ogłosiła śmierć aktora na Twitterze. Morgan „Invictus – Niepokonany“ Freeman nie poddał się jednak plotkarzom i kiedy na łamach Interwebs pojawiła się kolejna pogłoska na temat jego śmierci, od razu odpowiedział dowcipnisiom.
23 października 2012 roku opublikował status na swojej oficjalnej stronie na Facebooku:
- Podobnie jak Mark Twain, wciąż dowiaduję się, że umarłem. Mam nadzieję, że w czytanych przeze mnie artykułach nie ma ani krztyny prawdy... Jeśli jakiekolwiek newsy były jednak prawdziwe, spieszę radośnie poinformować, że życie po życiu jest dokładnie takie samo, jak mój ziemski byt.
Bill Cosby
Morgan Freeman nie może ubiegać się o palmę pierwszeństwa pod względem częstotliwości umierania, ponieważ o jeden zgon przebija goBill Cosby.
Dziś nikt już nie pamięta, jak to wszystko się zaczęło, wszyscy wspominają jedynie występ komika w programie Larry King Live,* gdzie potwierdzał, że nadal żyje i pracuje.*
* Czterokrotna ofiara plotek* nie uznaje jednak zabaw ze śmiercią za zabawne. Na Twitterze Bill Cosby wystosował nawet apel do dowcipnisiów, pytając ich, czy zdają sobie sprawę, ile smutku powodują ich kawały.
Will Smith
W listopadzie zeszłego roku na stronach internetowych pojawiła się informacja, że Will Smith zginął w Nowej Zelandii spadając na ziemię z niespełna 20 metrów. Podobno kręcił tam film i zapewne była to produkcja „1000 lat po Ziemi“Nighta M. Shyamalana, w której możemy go oglądać (żywego!) w kinach od zeszłego piątku.
Aktor nie jest jednak pierwszą ofiarąrzekomych niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą podróż na wyspę sąsiadującą z Australią. Wystarczy wspomnieć, że zarówno Jeff Goldblum jak i Tom Hanks również mieli umrzeć spadając z klifów w Nowej Zelandii.
Ciekawe czemu akurat Szwajcaria i Nowa Zelandia są miejscami, na których skupiają się morderczy dowcipnisie?
Piotr Kaszubski
Zagraniczni kawalarze nie są na bieżąco z polskimi gwiazdami filmowymi, więc w międzynarodowych mediach nie pojawiają się fałszywe informacje na temat śmierci i pogrzebów.
Swoją śmierć na polskiej ziemi przeżył chyba tylko Piotr Kaszubki – dwudziestoletni milioner, celebryta, biznesmen zajmujący się medycyną estetyczną oraz niedzielny aktor. Jeden z portali internetowych podaje, że pewnego dnia „internet obiegła informacja o tym, że 20-letni Piotr Kaszubski zmarł ok. godziny 4 nad ranem w swoim domu".
Lekarze, którzy przybyli na miejsce mieli stwierdzić zgon bez próby reanimacji. W informacji pojawił się jeden z członków ekipy ratowniczej, który przekonywał, że "pan Kaszubski nie cierpiał".
Podano także datę i miejsce pogrzebu. Cóż, pochówku nie było, ale fanpage Kaszubskiego dorobił się ponad tysiąca dodatkowych fanów. Przypadek?
Roman Polański
W Polsce popisał się też Super Express, który w 2009 roku prawie uśmiercił samego Romana Polańskiego. Dlaczego prawie?
Ponieważ gazeta podała informację, że wówczas 76-letni reżyser „Pianisty“ umrze w więzieniu, do jakiego trafił oskarżony o gwałt nieletniej. Podobno w sieci pojawił się nawet fotomontaż, który przedstawiał Polańskiego na więziennej pryczy.
Wspomniany powyżej dziennik ogłosił, że reżyserowi grozi do 50 lat więzienia (czyli śmierć za kratkami), ale oparł swoje przewidywania na własnych wymysłach, które nijak się miały do rzeczywistości.
Britney Spears
Ofiarą prawdziwych wypadków stała się jednak Britney Spears – na szczęście nie swoich.
Piosenkarka, celebrytka i okazjonalna aktorka była ofiarą histerii, w jaką wpadli fani po autentycznym odejściu Michaela Jacksona i Farrah Fawcett w 2009 roku.
Konto Britney na Twitterze zostało wówczas zhakowane i ktoś umieścił na nim ikonę krzyża oraz wiadomość treści „Britney dziś od nas odeszła. Dla wszystkich to bardzo smutna wiadomość. Wkrótce pojawią się kolejne informacje na ten temat.“
Ponieważ śmierć mogłaby jej przysporzyć jedynie fanów, a nie prawdziwego cierpienia, dowcipnisie wpadli na inny pomysł. Niedługo po ogłoszeniu jej odejścia znów włamali się na jej konto i tym razem ogłosili, że piosenkarka oddała swoją duszę Księciu Ciemności i... dzień w dzień chwali Szatana. (ab/gk)