''Trędowata'': Polski melodramat wszech czasów

''Trędowata'': Polski melodramat wszech czasów
Źródło zdjęć: © EastNews

18.01.2013 | aktual.: 10.04.2017 12:59

Polskie „Przeminęło z wiatrem”, bo tak ochrzczono „Trędowatą” Jerzego Hoffmana, to jeden z tych filmów, który albo się kocha, albo nienawidzi. Choć krytycy nie zostawili na produkcji suchej nitki, nazywając obraz symbolem kiczu i sentymentalną tandetą, wśród publiczności słynny melodramat wywołał olbrzymi aplauz.

Polskie „Przeminęło z wiatrem”, bo tak ochrzczono „Trędowatą” Jerzego Hoffmana, to jeden z tych filmów, który albo się kocha, albo nienawidzi. Choć krytycy nie zostawili na produkcji suchej nitki, nazywając obraz symbolem kiczu i sentymentalną tandetą, wśród publiczności słynny melodramat wywołał olbrzymi aplauz.

Ogromna popularność „Trędowatej” zapewniła filmowi dziewiąte miejsce na liście 30 najpopularniejszych polskich produkcji wszech czasów (więcej tutaj). Nieszczęśliwy romans miłości ordynata Waldemara Michorowskiego i guwernantki Stefanii Rudeckiej do tej pory obejrzało niemal 10 mln widzów!

Dziś przypominamy okoliczności powstania niezapomnianego melodramatu Hoffmana i przedstawiamy losy jego aktorów – Elżbiety Starosteckiej i Leszka Teleszyńskiego. Co się z nimi stało? Czy nadal są związani z kinem? Jak dziś wyglądają?


1 / 8

Krytyka miesza z błotem

Obraz
© EastNews

Film Jerzego Hoffmana nie był pierwszą ekranizacją napisanej w 1908 roku powieści Heleny Mniszkówny.

Jednak zarówno film z 1976 roku jak i poprzednie produkcje przenoszące na ekran zawiłe losy Stefci i Waldemara, spotkały się z takim samym przyjęciem ze strony krytyków i publiczności.

Dla tych pierwszych film symbolizował kicz i tandetę w najgorszym wydaniu, za to widzowie walili na seanse drzwiami i oknami.

2 / 8

Kłótnia o scenariusz

Obraz
© wikimedia.org

Początkowo scenariusz filmu opowiadającego o nieszczęśliwej miłości ordynata Michorowskiego i guwernantki Stefci Rudeckiej napisał Stanisław Dygat. Jednak w wyniku konfliktu z reżyserem pisarz zażądał wycofania swojego nazwiskaz czołówki.

Powody tych działań przedstawił w liście opublikowanym na łamach tygodnika Film:

„[…] W ostatecznej wersji scenopisu napisanego przez reżysera Jerzego Hoffmana, twórca filmu odszedł całkowicie od mojej wersji scenariusza i zrezygnował z koncepcji, która była dla mnie usprawiedliwieniem i bodźcem dla dokonania przeróbki filmowej tego utworu fascynującego mnie od dawna i budzącego mój szczególny podziw. To skłoniło mnie do złożenia w Zespole Silesia żądania wycofania z czołówki filmu mojego nazwiska oraz do zrzeczenia się tantiem i wszelkich innych korzyści finansowych. Będąc przekonanym o sukcesie filmu "Trędowata" nie chciałbym dzielić z jego twórcami zaszczytów i korzyści, w których nie będzie mojego udziału. Wdzięczny za umieszczenie tych paru słów pozostaję z szacunkiem. *Stanisław Dygat".*

3 / 8

Wahała się, czy przyjać rolę

Obraz
© EastNews

W chorowitą kochankę ordynata Michorowskiego wcieliła się 33-letnia Elżbieta Starostecka. Oczywiście rola Stefci Rudeckiej nie była pierwszą w jej karierze.

Zanim pojawiła się na planie filmu Jerzego Hoffmana, była już dość rozpoznawalna. Uwagę widzów zwróciły szczególnie jej występy w „Rzeczpospolitej babskiej”, „Czarnych chmurach” czy „Jak rozpętałem II wojnę światową”.

Początkowo aktorka wcale nie była przekonana, czy przyjąć propozycję zagrania w „Trędowatej”. Starostecka uważała, zresztą bardzo słusznie, że jej postać jest do bólu sztampowa. Poza tym aktorka miała wówczas problemy zdrowotne, które na pewien czas wykluczyły ją z grania.

4 / 8

Dlaczego nagle rzuciła karierę?

Obraz
© EastNews

Ekipa i reżyser zdecydowali się poczekać, aż Starostecka wróci do zdrowia. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę – polska publiczność oszalała na punkcie filigranowej i delikatnej aktorki.

W 1977 roku artystka otrzymała nagrodę "Złote Grono" na Lubelskim Lecie Filmowym w Łagowie dla najpopularniejszego aktora sezonu filmowego 1976/77.

Jednak kiedy Starostecka była u szczytu kariery, nagle postanowiła się wycofać i porzucić granie. Co nią kierowało?

5 / 8

Nadal wygląda wspaniale!

Obraz
© AFP

W tym roku aktorka skończy 70 lat. Ostatnim filmem, w jakim mogliśmy ją zobaczyć, był „Przypadek Pekosińskiego” z 1993 roku (szczerzej o filmie i jego bohaterze pisaliśmy tutaj).

Elżbieta Starostecka od ponad 40 lat jest szczęśliwą żoną słynnego polskiego kompozytora filmowego *Włodzimierza Korcza .* Para ma dwójkę dorosłych dzieci : 42-letniego syna Kamila i 30-letnią córkę Annę.

Niezapomniana „Trędowata” od lat prowadzi radosne i bogate życie rodzinne, dbając o swoich bliskich w podwarszawskim domu. Konsekwentnie unika bankietów i wywiadów.

Jak widać, aby osiągnąć życiowe spełnienie, nie był jej potrzebny ani blichtr, ani sława…

6 / 8

Na jego punkcie oszalały wszystkie Polki

Obraz
© EastNews

„Trędowata” przyniosła też ogromną popularność ekranowemu partnerowi Starosteckiej. Oczywiście mowa o Leszku Teleszyńskim, który wcielił się w czarującego ordynata.

Kiedy w 1976 roku na ekrany polskich kin wszedł film Hoffmana, na jego punkcie oszalały wszystkie Polki.

Niespełna 30-letni Teleszyński stał się obiektem westchnień żeńskiej części widowni, która zaczęła zasypywać go tonami listów miłosnych zawierających najróżniejsze propozycje…

7 / 8

Nie odpowiadał na zalotne spojrzenia...

Obraz
© EastNews

Teleszyński został dostrzeżony przez polską widownię jeszcze przed „Trędowatą”. Uwagę widzów i krytyki zwróciły jego role w filmach Andrzeja Żuławskiego – debiutancka „Trzecia część nocy” i sugestywny „Diabeł” – oraz „Potopie” Jerzego Hoffmana.

Po „Trędowatej” fascynacja jego osobą przerodziła się w prawdziwą "teleszomanię". Aktor był dosłownie zasypywany listami fanek błagających o spotkanie. Jak sam mówi, nigdy nie skorzystał. Raz, że miał inne zobowiązania, dwa – poza ekranem należał do osób dość nieśmiałych.

- Zawsze byłem nieśmiały wobec kobiet i nie odpowiadałem na ich zalotne spojrzenia, bo bałem się porażki, odmowy- zwierzył się aktor w rozmowie z Życiem na gorąco.

8 / 8

Amant po latach

Obraz
© AFP

W ciągu ostatnich dwudziestu lat Leszek Teleszyński pojawiał się na dużym ekranie od wielkiego dzwonu. Ponoć powodem jest jego usposobienie. Najlepiej ujął to Jerzy Hoffman.

* - Jest zdolnym aktorem, ma fantastyczne warunki. Jego wadą jest absolutny brak duszy wojownika. Leszek nie potrafi o siebie walczyć* - tak podsumował Teleszyńskiego reżyser „Potopu”.

Częściej niż w kinie można zobaczyć pana Leszka na małym ekranie. Aktor przewinął się przez obsadę takich popularnych seriali jak „Barwy szczęścia”, „Złotopolscy” czy „Układ warszawski”. W tym roku skończył 65 lat. (Rewia/Życie na gorąco/gk/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (67)