''Układ zamknięty'': Bugajski obnaża patologię wymiaru sprawiedliwości
05.04.2013 | aktual.: 22.03.2017 19:25
Ryszard Bugajski powraca po czterech latach milczenia. Od 5 kwietnia na ekranach naszych kin możemy oglądać jego najnowszy film, który jeszcze długo przed premierą wzbudzał zrozumiałe kontrowersje. „Układ zamknięty”, całkowicie sfinansowany ze środków prywatnych, to wstrząsająca historia odsłaniająca patologiczną stronę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dodajmy, że oparta na faktach.
Ryszard Bugajski powraca po czterech latach milczenia. Od 5 kwietnia na ekranach naszych kin możemy oglądać jego najnowszy film, który jeszcze długo przed premierą wzbudzał zrozumiałe kontrowersje. „Układ zamknięty”, całkowicie sfinansowany ze środków prywatnych, to wstrząsająca historia odsłaniająca patologiczną stronę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dodajmy, że oparta na faktach.
Najnowszy film reżysera słynnego „Przesłuchania” trafi nie tylko do polskich kin. „Układ zamknięty” został sprzedany również do Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz Stanów Zjednoczonych.
Sukces przyciąga hieny
Scenariusz Michała Pruskiego i Mirosława Piepki opowiada wstrząsającą historię trzech właścicieli świetnie prosperującej spółki Navar, zajmującej się produkcją oprogramowania komputerowego. Ich fabryka to ewenement na skalę europejską.
Ich interesy zwracają uwagę prokuratora Andrzeja Kostrzewy i jego przyjaciela, naczelnika miejscowego Urzędu Skarbowego, Mirosława Kamińskiego.
Z pomocą ministra doprowadzają do pokazowego aresztowania młodych biznesmenów, którym zostaje postawiony zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy. W tym czasie akcje firmy zostają przejęte przez działających w majestacie prawa urzędników.
Fabuła, a nie dokument
Choć scenarzyści w liście do redakcji Dziennika Bałtyckiego podkreślają, że „Układ zamknięty” jest przede wszystkim filmem fabularnym, a nie dokumentem, to ogólny zamysł został oparty na zweryfikowanych i ogólnie znanych faktach.
Do wydarzeń będących kanwą scenariusza doszło w 2003 roku. Prezes krakowskiego Polmozbytu Witold Szybowski, członkowie rady nadzorczej Paweł Rey i Lech Jeziorny oraz kilkanaście innych osób zostało oskarżonych o wyprowadzenie z firmy kilkudziesięciu milionów złotych.
Biznesmeni zostali na oczach swych rodzin aresztowani przez antyterrorystów i osadzeni w areszcie na niemal rok. W tym czasie prokuratura wszczęła również śledztwo w sprawie należących do Reya i Jeziornego zakładów mięsnych.
Nigdy nie pociągnięto ich do odpowiedzialności
W wyniku wrogiego przejęcia na czele rady nadzorczej stanął szef urzędu skarbowego, ten sam, który zawiadomił prokuratura o rzekomych nadużyciach podczas prywatyzacji. Prezesem została główna księgowa spółki.
W tym czasie akcje Polmozbytu zostały sprzedane za bezcen, a zakłady mięsne upadły. Rey i Jeziorny wyszli na wolność dopiero po dziewięciu miesiącach.
Przez kolejne lata musieli żyć nie tylko z piętnem przestępców, ale na dodatek bezskutecznie dochodzić swoich praw. Ani prokurator, ani urzędnik skarbówki nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.
Stracili honor i dorobek życia
Dopiero w 2009 roku z powodu braku dowodów oskarżenia zostały umorzone. Biznesmeni musieli zadowolić się odszkodowaniem w wysokości… 10 tys. zł za przewlekłość śledztwa, w wyniku którego stracili nie tylko reputację, ale również zdrowie i dorobek całego życia.
- W areszcie spędziłem rok. W wyniku nagonki straciłem wszystko: udziały w Polmozbycie, stanowiska w innych spółkach. Popadłem w ogromne długi. Nie podniosłem się już po ciosie. Dziś jeżdżę taksówką - wyznał Szybowski, który niestety nie doczekał premiery filmu. Zmarł na skutek wylewu w sierpniu 2012 roku.
W podobnej sytuacji znalazł się Paweł Rey, który dzisiaj mówi, że odzyskanie tego, co stracił, nie jest już możliwe. Kolejne wnioski biznesmenów o odszkodowanie są odrzucane. Teraz szykują się do złożenia następnej apelacji.
Błagali, aby nie wymieniać ich nazwisk…
„Układ zamknięty” jest pierwszym polskim filmem w całości zrealizowanym bez udziału środków przyznawanych zwykle w takich wypadkach przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. W sumie budżet filmu zamknął się w sześciu milionach złotych.
- Kilku przedsiębiorców, którzy dali na to pieniądze, prosili, błagali producentów, żeby ich nazwiska i nazwy ich firm nie zostały na filmie ujawnione. Po prostu boją się, że prokuratury czy urzędy skarbowe, wobec których ten film jest bardzo krytyczny, wyciągną konsekwencje. To mnie najbardziej przygnębiło- powiedział Bugajski.
Producentem „Układu zamkniętego” jest gdańska spółka Filmicon Dom Filmowy Sc., a głównym mecenasem filmu została Kasa Stefczyka.
Nie oskarżają konkretnej partii
Pruski i Piepka zwracają również uwagę, że filmu „nie należy sytuować w konkretnym kontekście politycznym”.
- Pisząc scenariusz, byliśmy szczególnie uwrażliwieni na to, by tekst nie miał wydźwięku politycznego, a opowiadał o patologiach w łonie instytucji władzy (prokuratura, fiskus), nie zaś by przypisywał winę za to, co się stało, jakiejś konkretnej partii politycznej. To jest film, który opowiada - w sensie przekazu uniwersalnego, który sobie założyliśmy - o tym, jak w młodej polskiej demokracji wciąż ułomnie działają niektóre struktury państwa. Na tyle ułomnie, że sitwy kolesiów usytuowanych w konkretnych instytucjach są w stanie wykończyć w zasadzie każdego, jeśli tylko uprą się dostatecznie mocno - tłumaczą scenarzyści „Układu zamkniętego”.
Plejada gwiazd
W filmie Bugajskiego zobaczymy całą plejadą znakomitych aktorów. W rolę bezwzględnego prokuratora wcielił się Janusz Gajos. Z kolei dawno niewidzianego na dużym ekranie Kazimierza Kaczora zobaczymy w roli naczelnika skarbówki.
W pozostałych rolach wystąpili m.in. Przemysław Sadowski, Robert Olech, Magdalena Kumorek i Wojciech Żołądkiewicz.
Wspomniani Pruski i Piepka są również autorami scenariusza do dobrze przyjętego „Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł” Antoniego Krauze.
Łapie mocno za gardło
Film miał swoją prapremierę w Gdyni pod koniec marca, z racji tego, że większość zdjęć kręcono na Pomorzu.
Pierwsze recenzje są w większości pozytywne. Choć niektórzy krytycy zarzucają Bugajskiemu pójście w paru momentach na skróty oraz efekciarstwo, to jednocześnie podkreślają, że „Układ zamknięty” to świetnie zrealizowany,* bezkompromisowy i niepoprawny politycznie thriller.*
Borys Kossakowski z Trójmiasto.pl podkreśla, że w dużej mierze „film mocno łapie za gardło”, ponieważ fabuła została oparta na faktach. Czy rzeczywiście „Układ zamknięty” wciska w fotel? Możemy przekonać się o tym już od 5 kwietnia. (gk/mf)