"Ukryta gra": ostatni film wyprodukowany przez Woźniaka-Staraka to porządny thriller
Na ten seans czekali wszyscy. "Ukryta gra" to ostatni film wyprodukowany przez Piotra Woźniaka-Staraka, w którym tragicznie zmarły producent pokładał wielkie nadzieje. I tak jak w przypadku jego wcześniejszych dokonań, tu po raz kolejny dostaliśmy porządne kino gatunkowe. A rozgrywka szachowa nigdy jeszcze nie była tak emocjonująca.
Historia opowiedziana w "Ukrytej grze" przez debiutującego reżysera Łukasza Kośmickiego osadzona jest w czasach zimnej wojny, a dokładnie w 1962 r., kiedy to miał miejsce kryzys kubański. Na tym tle rozgrywa się fikcyjna historia Joshuy Mansky'ego – genialnego matematyka, który został porwany przez amerykański wywiad i wysłany do Warszawy na mistrzostwa szachowe, w których ma zmierzyć się z sowieckim mistrzem Gawryłowem. Rozgrywka jest tylko przykrywką dla szpiegowskiej misji, która ma na celu zdemaskowanie planów ZSRR związanych z umieszczeniem broni nuklearnej na Kubie.
Joshua Mansky (w tej roli Bill Pullman)
to postać intrygująca. Z jednej strony stary pijak, który od wódki zaczyna swój dzień, z drugiej geniusz matematyczny, którego mózg funkcjonuje sprawnie o dziwo tylko pod wpływem alkoholu. Już od pierwszego starcia widać, że rozgrywa swojego przeciwnika, jak chce. Ale Rosjanie mają kilka sztuczek w zanadrzu i zrobią wszystko, by nie przegrać żadnej z toczących się w Pałacu Kultury i Nauki rozgrywek – tych toczących się na scenie i tych w ciemnych korytarzach, toaletach i tajnych przejściach.
Bo osobnym bohaterem "Ukrytej gry" jest właśnie PKiN. Połowa filmu toczy się w tym tajemniczym gmaszysku, które kryje w sobie wiele sekretów. Twórcy filmu ochoczo sięgnęli po miejskie legendy o podziemnych korytarzach, którymi można przejść z budynku do innych części miasta i wpletli je do fabuły. Mansky'ego oprowadza po nich grany przez Roberta Więckiewicza dyrektor Pałacu, okazując przy tym naszą polską gościnność i częstując Amerykanina "sokiem z ziemniaków" oraz gulaszową.
Wrażenie robi scenografia – mroczna, majestatyczna i bardzo PRL-owska. Pytanie, na ile twórcy ingerowali we wnętrza Pałacu. Budynek został wpisany na listę zabytków wraz ze stałym wyposażeniem i wystrojem wnętrz. Zwiedzanie go jest jak cofnięcie się w czasie. Twórcy filmu nie mogli wybrać lepszego miejsca dla swojej historii.
"Ukryta gra" nie jest filmem wybitnym. Ale też nie ma takich aspiracji. Jest za to porządnym thrillerem szpiegowskim, nieprzewidywalnym i trzymającym w napięciu. Jak poprzednie filmy produkowane przez Woźniaka-Staraka dostarcza porządnej rozrywki. Mam nadzieję, że Watchout Studio bez swojego założyciela nadal będzie trzymało poziom. Takich filmów nie produkuje się w Polsce zbyt wiele. A oglądać chciałoby się więcej.