RecenzjeWidzowie mnożą teorie na temat zakończenia. Widzieliśmy film "Anihilacja" z Natalie Portman w roli głównej

Widzowie mnożą teorie na temat zakończenia. Widzieliśmy film "Anihilacja" z Natalie Portman w roli głównej

Wystarczyło kilka dni od amerykańskiej premiery "Anihilacji", by w sieci zaroiło się od fanowskich teorii, interpretacji i prób wyjaśnienia, "co poeta miał na myśli". Alex Garland w luźnej adaptacji powieści Jeffa VanderMeera stawia mnóstwo znaków zapytania i niemalże zmusza widza do kolejnych seansów.

Widzowie mnożą teorie na temat zakończenia. Widzieliśmy film "Anihilacja" z Natalie Portman w roli głównej
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Reżyser i scenarzysta "Ex machiny" (Oscar za najlepsze efekty specjalne, nominacja za scenariusz) nie musiał długo szukać pomysłu na kolejny film. Alex Garland mówił w wywiadach, że zajmując się montażem poprzedniego obrazu, jeden z producentów podsunął mu książkę "Unicestwienie" Jeffa VanderMeera, która skłoniła go do napisania scenariusza "Anihilacji". Nie jest to jednak wierna ekranizacja, a luźna adaptacja pewnych wątków i ogólnych założeń, gdyż jak tłumaczył sam Garland, nie potrafiłby przełożyć prozy VanderMeera na język filmu.

Punktem wyjścia całej historii jest istnienie tzw. strefy X – niezbadanego miejsca na Ziemi, które rządzi się własnymi prawami i co najważniejsze, nie wypuszcza swoich tajemnic na zewnątrz. Ludzkie ekspedycje złożone z elitarnych żołnierzy przepadają w strefie bez śladu. Z wyjątkiem jednego człowieka (Oscar Isaacs) – męża wybitnej biolożki (Natalie Portman), która po jego niespodziewanym powrocie dołącza do kolejnej, tym razem złożonej wyłącznie z kobiet, ekspedycji.

Obraz
© Materiały prasowe

Pięć specjalistek z różnych dziedzin nauki przekracza granicę strefy X i choć od początku wiadomo, jaki będzie finał tej wyprawy (narracja bazuje w dużej mierze na retrospekcji), w "Anihilacji" niczego nie można brać za pewnik. Film Garlanda to wolne od oczywistości widowisko science fiction, które po jednorazowym seansie zostawia widza z masą pytań bez odpowiedzi. Do pewnego momentu można je traktować jako opowieść o wyprawie w nieznane miejsce i walce z zaskakującymi zjawiskami. Pod tym kątem "Anihilacja" jest trzymającym w napięciu horrorem SF z pomysłami, o których będziemy wspominać po latach (vide scena z niedźwiedziem).

Widok pięciu uzbrojonych kobiet przemierzających niezbadaną strefę może się kojarzyć z klasykami gatunku pokroju "Obcy – decydujące starcie", ale to tylko pozory. Jest trochę strzelania i naprawdę mocnych scen, jednak siła "Anihilacji" tkwi w próbie znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy wszyscy ludzie dążą do samozniszczenia? Jest w filmie taki dialog między bohaterkami granymi przez Natalie Portman i Jennifer Jason Leigh. Pierwsza z nich mówi, że biorą udział w samobójczej misji. Druga odpowiada, że w rzeczywistości mało który człowiek decyduje się na samobójstwo, za to praktycznie każdy ulega autodestrukcji. Czy to przez nałogi, dokonywanie przestępstw, nieracjonalne niszczenie więzi z ukochanymi osobami – wszystko to zdaniem scenarzysty mówi bardzo wiele o człowieku.

Obraz
© Materiały prasowe

"Anihilacja" jest przy tym otwarta na interpretacje i skłania do głębszych analiz. Szczególnie, że ostatnie 10 minut filmu to prawdziwa jazda bez trzymanki, kiedy widz zaczyna wątpić we wszystko, co dotychczas zobaczył. Uczucie konsternacji jest jak najbardziej na miejscu, co z pewnością nie przypadnie do gustu miłośnikom prostolinijnego science fiction, które w finale odsłania wszystkie karty. Po obejrzeniu "Anihilacji" od razu zacząłem szukać wywiadów z twórcami i analiz zakończenia – na YouTube jest tego mnóstwo. Alex Garland w swoich wypowiedziach kładzie duży nacisk na motyw samozniszczenia, z kolei aktorki grające główne role są zgodne, że "Anihilacja" nie ma jednego, właściwego wyjaśnienia. Ich zdaniem każdy w tym filmie znajdzie coś dla siebie i może dojść do innych wniosków.

Najnowszy film Aleksa Garlanda nie jest tak oczywisty jak jego debiut reżyserski "Ex Machina". Adaptacja "Unicestwienia" jest bardzo ulotna, poetycka, oniryczna. W budowaniu nastroju pomagają zachwycające scenerie z dziką, nienaturalną florą i fauną. Strefa X to z jednej strony fascynujące, a zarazem przerażające miejsce, w którym wszystko jest możliwe. To także przestrzeń pełna symboli, które widzowie próbują rozgryzać w swoich teoriach na temat historii przedstawionej przez Garlanda.

Obraz
© Materiały prasowe

"Anihilacja" to trudne w odbiorze widowisko science fiction na filozoficznych fundamentach. Garlandowi udało się przy tym uniknąć nudnej dysputy, bo przez większość prawie 2-godzinnego seansu to po prostu fascynująca podróż w nieznane, która zostawia widza z głową pełną pytań i wątpliwości. Jedni poczują niedosyt, inni zaczną szukać odpowiedzi, ale na pewno nikt nie pozostanie obojętny.

"Anihilacja" weszła do amerykańskich kin 23 lutego. Polscy widzowie będą ją mogli obejrzeć od 12 marca wyłącznie na platformie Netflix.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)