''Wstyd'' już 24 lutego w polskich kinach!
"Wstyd" to skandalizujący, przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych dramat erotyczny ukazujący współczesne związki i życie seksualne. Film z udziałem *Michaela Fassbendera i Carey Mulligan został okrzyknięty najbardziej kontrowersyjnym filmem ostatnich lat, a także "Ostatnim tangiem w Paryżu" naszych czasów.*
22.02.2012 15:52
Dwójka aktorów stworzyła w nim jedne z najodważniejszych ról we współczesnym kinie. "Wstyd" rozgrywa się w Nowym Jorku i opowiada historię dobrze ustawionego i całkowicie uzależnionego od seksu singla oraz młodej dziewczyny, która poszukuje bliskości i uczuć. Czy potrafią sobie pomóc? Przekonamy się o tym już 24 lutego, kiedy do polskich kin trafi pełna, nieocenzurowana wersja filmu.
Jej przedsmak można zobaczyć w najnowszym zwiastunie filmu:
"Wstyd" okazał się być za mocny i za odważny dla Amerykańskiej Akademii Filmowej, która przyznaje Oscary. Brak jakiejkolwiek nominacji dla Steve'a McQueena był jedną z największych niespodzianek podczas ogłaszania tegorocznych nominacji do słynnej nagrody. Zaskoczenie było tak duże, że zaczęły pojawiać się teksty, w którym kwestionowano znaczenie Oscara, jako nagrody przyznawanej artystycznemu kinu. Przypominano największe oscarowe pomyłki w historii (jak np. zwycięstwo w kategorii najlepszy film "Zakochanego Szekspira" a nie "Szeregowca Ryana", czy "Braveheart" zamiast "Zostawić Las Vegas"), a przede wszystkim pytano dlaczego "Wstyd", a szczególnie Fassbender, został w nominacjach pominięty?
Większość krytyków i obserwatorów uważa, że winny był... temat filmu i to jak został on pokazany. "Wstyd" opowiada o uzależnionym od seksu nowojorczyku, który nie jest w stanie nawiązać bliskich więzi z drugim człowiekiem. Seksoholizm Brandona, granego przez Michaela Fassbendera, pokazany został z pełną dosłownością. W niektórych scenach film Steve'a McQueena ociera się wręcz o pornografię. Tak odważny w kwestiach seksu film nie mógł znaleźć uznania w oczach Akademii, promującej raczej konserwatywne wartości, sugerują krytycy i przypominają, że w 1989 roku Oscara otrzymało "Wożąc panią Daisy", a nie znakomity, ale odważniejszy obyczajowo "Do the Right Thing" Spike'a Lee.
Mocniej stawia sprawę recenzentka "The Guardian": ""Wstyd" nie dostanie Oscara. Michael Fassbender ma za dużego penisa". Fassbender, który pokazał się w tym filmie zupełnie nago, od czasu jego premiery na festiwalu w Wenecji (gdzie otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora) musiał się z tego już kilkakrotnie tłumaczyć. Zapytał go o to w swoim słynnym talk-show nawet David Letterman, a George Clooney żartował na ten temat podczas gali wręczenia Złotych Globów, robiąc jednoznaczne aluzje do gry w golfa.
"Wstyd" nie jest pierwszym, i pewnie nie ostatnim, filmem, którego pominięcie w oscarowych nominacjach uznano za skandal, bądź niedopatrzenie, ale jego przykład dla wielu obserwatorów jest szczególny. Według nich ostentacyjne pominięcie przez Akademię jednego z najważniejszych i najlepszych anglojęzycznych filmów roku i nie przyznanie mu żadnej nominacji wiele powiedziało o gustach akademików i modelu kina, który chcą promować. Nie mieści się w nim, odważne, czasem szokujące mówienie o problemach współczesnego człowieka.