Wyszczekany Marcin Dorociński w "Był sobie pies" [WIDEO]

Był pułkownikiem u Pasikowskiego, kucharzem u Żaka, alkoholikiem, byłym AK-owcem i sierżantem u Smarzowskiego, darmozjadem na utrzymaniu żony u Dębskiej i najbardziej rozpoznawalnym podkomisarzem u Vegi. W swojej dotychaczsowej karierze Marcin Dorociński pokazał nam już bardzie wiele różnych wcieleń, ale w takiej roli, jaka przypada mu w filmie "Był sobie pies" jeszcze nie występował. W familijnej produkcji aktor użyczył swojego głosu Bailey’owi, czyli głównemu bohaterowi. Zapowiada się jeden z najurokliwszych filmów tego roku. Premiera już 17 lutego.

Można by powiedzieć, że takiego psa jeszcze nie grał. Bailey to niezwykły czworonóg. Ma swoją misję: jeśli tylko może kogoś lizać i kochać to znalazł swój cel w życiu.

- Pewnego dnia dotarło do mnie, że te ciepłe, piskliwe kulki smrodku tarzające się dookoła mnie to moi bracia i siostry. Byłem tym odkryciem głęboko rozczarowany. Często było tak, że aby dostać się do sutka, musiałem odepchnąć pyszczek należący, jak już wówczas wiedziałem, do kogoś z rodzeństwa, próbującego dosłownie wygryźć mnie z należnego mi przydziału mleka, co było bardzo irytujące, mówi sam do siebie w pierwszych słowach po pojawieniu się na świecie.

Żywot Bailey’a to ciąg splotów niesamowitych wydarzeń, które kierują go wprost w ręce Ethana. A Ethan to chłopiec, którego Bailey mógłby zatrzymać. Marcin Dorociński jako Bailey w kinach do usłyszenia od 17 lutego 2017.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)