Decyzja rządu pogrąża kolejną branżę. Wkrótce nie będzie po nich śladu
Przyszłość polskiej kinematografii stoi pod dużym znakiem zapytania. Zagrożenie jest realne, ponieważ sytuacja kin w wielu miejscach jest dramatyczna.
Stowarzyszenie Kin Studyjnych, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych i Gildia Reżyserów Polskich apelują o wsparcie branży filmowej. Wśród propozycji właścicieli kin było m.in. zwiększenie limitu liczby widzów w kinach. Pandemia przybiera na sile i nie ma na to zgody Głównego Inspektora Sanitarnego. Nowe rozporządzenia rządu ciągle jednak pozwalają na działanie kin, do 25 proc. miejsc na salach.
Nie można liczyć na zwiększenie limitów w kinach, ale Marlena Gabryszewska, prezes Stowarzyszenia Kin Studyjnych, mówiła w niedawnej rozmowie z gazeta.pl, że potrzebna jest pomoc władz, aby miejsca szerzące kulturę przetrwały ten trudny czas. "Istotna jest zmiana limitów frekwencji w strefach żółtych, ale najważniejsze jest wsparcie dla całej branży" – przekonywała Gabryszewska.
Czy zwiększenie limitów w kinach może coś zmienić? W wielu ośrodkach i te 25-procentowe minima są trudne do wypracowania, bo ludzie nie chodzą do kin, zapewne także z obawy przed chorobą.
A przecież od początku pandemii w kinach nie odnotowano ani jednego przypadku COVID-19, miejsca te przestrzegają rygorów sanitarnych, co skutkuje zazwyczaj dobrą współpracą na linii kino-widz. Przekaz rządu jest jednak inny i obecnie apeluje on o pozostanie w domach, szczególnie osób starszych. Kina, teatry i restauracje należą do tych przyjemności, z których klienci rezygnują w pierwszej kolejności.
I nawet jeśli repertuar kinowy nie rozpieszcza (a jest to jednak krzywdząca ocena, bo filmy w kinach są ciekawe i wartościowe), to gra toczy się także o widza festiwalowego. Wiele wydarzeń, które odbyły się w ostatnich tygodniach, cieszyło się znaczącym zainteresowaniem publiczności.
Dowodzi tego 65 tys. osób na kinowych pokazach festiwalu Docs Against Gravity. Niestety kolejne festiwale tej klasy są często dziś odwoływane lub ograniczane. Taką decyzję podjęły m.in. Nowe Horyzonty z American Film Festival oraz Pięć Smaków. Hybrydową edycję zapowiada Camerimage. Nie wiadomo, co zrobi Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, ale zapewne dyskusje w gronie organizatorów są intensywne, bo Trójmiasto trafiło właśnie do strefy czerwonej.
Liczba stref czerwonych zwiększyła się właśnie drastycznie w całej Polsce. Dobra wiadomość jest taka, że rząd ciągle godzi się na organizację wydarzeń kulturalnych, do 25 proc. pojemności sal.
Znane jest już też stanowisko rządu w sprawie zwiększenia limitów widzów w kinach w żółtych strefach. W rozmowie z RMF minister kultury Piotr Gliński powiedział, że "musimy wszyscy poddać się rygorom", ale dodał też, że rozmawiał z Głównym Inspektorem Sanitarnym w kwestii zwiększenia liczby osób na salach kinowych i teatralnych. Odpowiedź GIS była odmowna. Dziś wraz z wprowadzeniem tak licznych stref czerwonych, zwiększanie limitów w kinach trzeba odłożyć na później.
Z drugiej strony, właściciele kin nie mają wątpliwości, że zwiększenie limitów wpuszczanych widzów nie rozwiąże problemów, choć zapewne byłoby to dobrym sygnałem i fundamentem, na którym można byłoby odbudowywać branżę. Postulat środowiska jest dziś klarowny: by branża przetrwała, potrzebne są programy pomocowe dla kin, jakaś forma rekompensat z tytułu poniesionych strat.
Ministerstwo Kultury poczyniło już pierwsze kroki w kwestii pomocy finansowej dla sektora kultury. O 400 mln zł mogą już zabiegać samorządowe instytucje artystyczne, organizacje pozarządowe i przedsiębiorcy prowadzący działalność kulturalną w dziedzinie teatru, muzyki i tańca.
Celem funduszu jest zapewnienie stabilnego funkcjonowania instytucji i utrzymanie dotychczasowego zatrudnienia w sektorze kultury. Rekompensata będzie dotyczyła utraconych – z powodu epidemii – przychodów w okresie od 12 marca do 31 grudnia br. Nie ma tu mowy o kinach i środowisko filmowe czeka dziś na taką formę pomocy.