Trwa ładowanie...
dx1n07c
żony ze stepford
04-12-2006 18:07

Żony ze Stepford (The Stepford Wives)

dx1n07c
dx1n07c

Już od dłuższego czasu Hollywood odgrzewa to, co znane i lubiane. Zalewa nas potok kontynuacji przebojów kasowych, adaptacji komiksów i remake'ów starych obrazów. Nie inaczej jest w przypadku filmu "Żony ze Stepford", które są kolejnym produktem wtórnym. To jednak rozrywka, którą "konsumuje" się z przyjemnością.

Joanna Eberhard (Nicole Kidman) traci pracę, przechodzi załamanie nerwowe i przeprowadza się wraz z rodziną na przedmieścia do Stepford. Na miejscu odkrywa, że stosunki panujące między mężczyznami a kobietami daleko odbiegają od normy. Panie zamieniły się w wykwalifikowane i atrakcyjne służące, podczas gdy panowie zdają się nie mieć żadnych obowiązków, spędzając czas jedynie na zabawie.

"Żony ze Stepford" w reżyserii Franka Oza mają podwójny rodowód. Scenariusz produkcji oparty jest na powieści Iry Levina (twórcy "Dziecka Rosemary") oraz na wcześniejszej adaptacji książki, którą w 1975 roku na duży ekran przeniósł Bryan Forbes. Zarówno pierwowzór literacki, jak i oryginalna wersja obrazu cieszyły się dużą popularnością, przede wszystkim dlatego, że doskonale wpasowały się w erę wojującego feminizmu. Opowieść o mieście pełnym kobiet-robotów, spełniających każdą zachciankę swoich mężów, budziła grozę i prowokowała.

We współczesnym ujęciu Oza i scenarzysty Paula Rudnicka historia ta przede wszystkim bawi. Realizatorzy zdają sobie sprawę, że niczego nowego nie są w stanie powiedzieć, a fabuła nie kryje w sobie żadnych większych tajemnic, postanowili więc wyśmiać to, co wcześniej było tak ważne dla różnych ruchów społecznych. Przy tym posługują się bardzo prostymi środkami: kolorową scenografią, poetyką filmów lat 50., oraz miejscami przerysowaną grą aktorską i muzyką, którą nasuwa skojarzenia z kinem grozy.

Nowe "Żony ze Stepford" pokazują w krzywym zwierciadle kobiety sukcesu - takie, jak Joanna Eberhard: jędzowate boginie showbiznesu, które nie bacząc na środki za wszelką cenę chcę dorównać mężczyznom. Dzieło Oza nie pozostawia także suchej nitki na żywych lalkach Barbie, które są ucieleśnieniem męskich marzeń o potulnej i zadbanej partnerce, dobrej gospodyni i wyśmienitej kochance. Reżyser naśmiewa się również z poprawności politycznej, wprowadzając na przedmieścia Stepford parę homoseksualistów, która przeżywa dokładnie takie same problemy, jak reszta społeczeństwa.

dx1n07c

Według twórców obrazu nie ma prostej recepty na szczęśliwe życie, ani na idealnych partnerów. Wartościowe wydaje się być tylko to, co autentyczne, a nie narzucone przez media czy środowisko. Na "Żony ze Stepford" można spojrzeć tez jak na zwyczajną komedię, w której prym wiedzie Bettie Midler - jako głośna, stanowcza pisarka pochodzenia żydowskiego, która mocno odstaje od modelu wprowadzonego na bogatym przedmieściu. Jednak tak naprawdę, dzięki swojemu przerysowaniu film Franka Oza jest odpowiedzią na współczesne produkcje, które coraz częściej "nawracają" widza, stosując natchnione aktorstwo i łopatologiczną puentę, będącą wskazówką, jak należy żyć.

dx1n07c
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dx1n07c