Został oskarżony o molestowanie. Netflix komputerowo usunął go z filmu
"Armia umarłych" Zacka Syndera zadebiutowała na Netfliksie 22 maja i od razu we wszystkich krajach stała się najpopularniejszym tytułem VOD. Niewielu widzów jednak wie, że jedna z postaci została dodała do filmu komputerowo. W miejsce aktora oskarżonego o molestowanie.
Dla czterdziestoletniego Chrisa D'Elia rola w filmie Zacka Snydera mogła być przełomem w jego karierze. Aktor ma na koncie wiele drugoplanowych ról, ale nigdy wcześniej nie zagrał w wysokobudżetowej produkcji. Udział w projekcie, który najprawdopodobniej stanie się jednym z największych przebojów Netfliksa w tym roku, mógł go pchnąć na szerokie wody. Tak się jednak na pewno nie stanie, bo nikt Chrisa nie zobaczy w "Armii umarłych".
Netflix postanowił bowiem usunąć aktora ze wszystkich scen, w których wystąpił. Chris D'Elia został bowiem oskarżony o molestowanie seksualne, obnażenie się przed kobietami i nagabywanie nieletnich. Do czego zresztą sam oskarżony przyznał się w swoim oświadczeniu, choć zaznaczył, że wszystkie jego związki z kobietami były legalne i odbywały się za obopólną zgodą.
"Armia umarłych" (2021) - zwiastun filmu.
Największa platforma streamingowe nie czekała na finał tej sprawy, który może być zresztą dla aktora niekorzystny, i postawiła komputerowo zastąpić Chrisa D'Elia innym aktorem. A dokładnie rzecz ujmując, aktorką Tig Notaro. Reżyser filmu Zack Snyder wspomina, że początkowo był przerażony decyzją Netfliksa. Bał się, że ten trudny technicznie proces zniszczy jego film, że dodanie komputerowo nowej postaci będzie wyglądać niewiarygodnie. "To mogła być katastrofa" – przyznał w wywiadzie reżyser –Na szczęście Netflix nie żałował pieniędzy i sceny z Tig Nataro prezentują się bardzo dobrze.
"Armia umarłych" miała być odpowiedzią Netfliksa na nową taktykę dystrybucji filmów przez wytwórnię Warner Bros. oraz Disneya, które swoje wysokobudżetowe produkcje wprowadzają bezpośrednio na platformę internetową. Nie było więc mowy o oszczędzaniu pieniędzy. Horror kosztował blisko 100 mln dol. Film Zacka Synder miał wyglądać jak kinowa produkcja. I wygląda.