Trwa ładowanie...

Żywioł, fantomy i sceny kaskaderskie. Byliśmy na planie "Heweliusza" Netfliksa

- Parę razy śmierć była na moim ramieniu. Widziałem wypadki, kalectwa, śmierć i różne scenariusze mogę sobie wyobrazić, ale tego sobie nie wyobrażam. Jaką trzeba mieć wolę walki, by przeżyć coś takiego? - opowiada Łukasz Lewandowski, jeden z aktorów powstającego serialu "Heweliusz".

"Heweliusz" Netfliksa w reż. Jana Holoubka. Zdjęcia w Brukseli"Heweliusz" Netfliksa w reż. Jana Holoubka. Zdjęcia w BrukseliŹródło: Materiały prasowe
d4m8mfl
d4m8mfl

Traumatyczna historia, żywioł, dziesiątki scen kaskaderskich i katorżniczy wysiłek aktorów. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Podobne produkcje z tak dużym rozmachem kręcone są zazwyczaj w Hollywood, w Polsce nie bardzo. Netflix szykuje prawdziwą serialową superprodukcję. Po "Wielkiej wodzie", która opowiadała o powodzi z 1997 r. we Wrocławiu i w okolicach, Netflix z Janem Holoubkiem podejmują historię największej polskiej tragedii morskiej - zatonięcia promu MF Jan Heweliusz 14 stycznia 1993 r.

Rejs ze Świnoujścia do Ystad skończył się tragedią. Zginęło 55 osób - 20 marynarzy i 35 pasażerów. Udało się ocalić jedynie dziewięć żyć. Cudem. Przyczyn katastrofy było wiele – to także będzie jeden z wątków powstającego serialu. Widzowie zobaczą nie tylko sceny katastrofy, ale także walkę rodzin z polskim systemem, jak zapowiadają twórcy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak Netflix kręci swój wielki hit. Kulisy planu "Heweliusza"

Wola walki, która robi potężne wrażenie

- Ta historia jest o tragedii, o śmierci, ale też jest o człowieku, który musi sobie poradzić w ekstremalnych warunkach i o brutalnie przerwanej przyjaźni. Dramat tych ludzi jest tym większy, gdy zaczynają tracić swoich przyjaciół - mówi Łukasz Lewandowski, jeden z aktorów "Heweliusza", z którym mieliśmy okazję porozmawiać na planie serialu w Belgii. - To ogromna wrażliwość Jana Holoubka, który pokazuje kilka wymiarów tej historii. Nasza polska mentalność, istniejący wtedy system polityczny, jest wątek kryminalny, jest to też zapis tamtych czasów - dodaje.

d4m8mfl

Lewandowski podkreśla: - Nie będę kalał polskiego kina, ale nie zdarza się często, by produkcja tak dbała o ekipę. My aktorzy dostaliśmy najlepszych specjalistów. Mieliśmy szefa szkolenia nurkowego, który w półtorej godziny przekroczył dwukrotnie nasze granice nurkowe. Nagle byliśmy w stanie zejść na 6 metrów pod wodę, usiąść na dnie i na spokojnie wypłynąć. Z jednej strony zadbano o sportowe przygotowanie, ale z drugiej o bezpieczeństwo.

Aktorzy musieli przejść poważne szkolenie z nurkami, z kaskaderami, by móc sprostać warunkom na planie i zobaczyć, jak będą reagować na żywioł, jakim jest wzburzona woda. Tak, by nie wpaść w atak paniki i by wiedzieć, że na każdym kroku są dokładnie zabezpieczeni. I gdy młóciła nimi woda, wpadali do niej, zachłystywali się wodą, to wciąż był tylko promil tego, co naprawdę doświadczyli pasażerowie Heweliusza.

- Jak oni dali radę? Nie wiem. Jestem taternikiem. Wspinam się w Alpach. Parę razy śmierć była na moim ramieniu. Widziałem wypadki, kalectwa, śmierć i różne scenariusze mogę sobie wyobrazić, ale tego sobie nie wyobrażam. Jaką trzeba mieć wolę walki, by w wodzie, która ma temperaturę 2 st., przy takich falach bałtyckich, próbować przetrwać? Nie wiem. Gdy siedzimy w tratwie, tam w basenie na planie, to nas to kompletnie demoluje psychicznie. Jak ta dziewiątka dała radę?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kulisy "Heweliusza" Netfliksa. Sceny kaskaderskie

Na takie warunki nie ma mocnych

- Doświadczony kapitan powiedział nam podczas szkolenia, że na takie warunki nie ma mocnych. Każdy organizm się zbuntuje – wspomina z kolei Tomasz Schuchardt, który kolejny raz pracuje z Janem Holoubkiem. Wcześniej panowie zrobili razem m.in. "Wielką wodę" i film "Doppelgänger. Sobowtór". Stworzyli filmową rodzinę.

d4m8mfl

- Udało mu się stworzyć dobrą rodzinę, która ma piękne, zdrowe relacje. W takiej rodzinie chce się być - przyznaje. - Swoją drogą niezłe cwaniactwo ze strony Janka. Dobrał sobie takich ludzi, którzy skoczą razem z nim na głęboką wodę - dodaje.

Schuchardt ze swojej perspektywy opowiada o tym, czy przygotowanie do kręcenia zdjęć z ekspertami faktycznie pomogło oswoić się z warunkami na planie, na którym królowała wzburzona woda. - Mamy warunki maksymalnie przypominające sztorm. Tu, w studiu w Belgii, woda jest cieplejsza niż w studiu w Polsce, bo tam ewidentnie drżały nam szczęki. Było zimno i wymiękaliśmy. Tu z kolei mamy wysokie fale. Stworzyli nam takie warunki, że faktycznie nie musimy za wiele grać, bo kamera łapie nasze prawdziwe, naturalne reakcje - mówi pół żartem, pół serio.

By nakręcić sceny katastrofy morskiej, stworzono fantomy niektórych aktorów i statystów. Realistyczne kukły wykonane z różnych materiałów przypominają do złudzenia prawdziwych ludzi. - Bardzo specyficzna sprawa. Niektóre fantomy miały otwarte oczy... Nie chciałem tego oglądać. Nie chodzi o to, że boję się jakichś przesądów, ale po prostu sobie to odpuściłem - wspomina Schuchardt.

Źródło: WP
"Heweliusz"

Największe wyzwanie w karierze?

- Po godzinach siedzeniu w tratwie, na kolanach, z wiatrem wiejącym raz z jednej strony, raz z drugiej. Po wypadaniu z tratwy, wchodzeniu do niej, wyławiania nas z wody, wyrzucenia z tratwy, wciągania do tratwy opanowaliśmy wszystkie możliwości na tyle, że czuliśmy się swobodnie – opowiada Piotr Rogucki, którego też będziecie mogli zobaczyć w serialu. I to w bardzo ciekawej roli, ale o szczegółach dotyczących postaci opowiemy później.

d4m8mfl

- Te sytuacje, które były naprawdę trudne, graniczyły ze stanami dezorientacji czy prawie omdlenia, przeżywaliśmy wszyscy razem. Każdy, kto miał choć trochę energii, by w trudnym momencie pociągnąć ekipę, dawał, co tylko mógł, byśmy mogli pracować dalej. Obawiam się, że efekt będzie spektakularny - mówi Rogucki.

Jak przyznaje, "Heweliusz" opowie okrutną historię - na poziomie samego wydarzenia, ale też na poziomie relacji między ludźmi. - Gdybym miał to do czegoś porównywać, to do jakiejś greckiej tragedii, w której katastrofa, która dotyka społeczeństwo, prowadzi do katharsis wśród bohaterów, ale i wśród tych, którzy będą to oglądali - mówi.

Rogucki z przejęciem przyznaje: - Jeśli wszystko pójdzie według planu, to będzie to dzieło bardzo potrzebne w obecnym czasie. Dzieło jednoczące ludzi.

d4m8mfl

Ale czy serial dotrze także do zagranicznych widzów? - Cały ten dramat wywołuje w człowieku ogromne poczucie niesprawiedliwości. Każdy z nas ma w sobie takie poczucie, że krzywdom trzeba zadośćuczynić, prawda? A to wydarzenie skrzywdziło bardzo wielu ludzi – czy poprzez samą katastrofę czy później, gdy pojawiły się machlojki i różne działania, które miały tę sprawę zatuszować - komentuje Rogucki.

Nieliczne postaci w serialu to niemal jeden do jednego bohaterowie tamtych wydarzeń. Na inne postaci składa się kilka prawdziwych osób. Produkcja i ekipa mogła konsultować się z osobami, które były bezpośrednio związane z MF Jan Heweliusz. - Ich wspomnienia były dla nas kluczowe. Głos każdego z członków załogi sprawiał, że historia nabierała jeszcze większej wiarygodności i na pewno nie będzie - w kwestiach technicznych – wielu zarzutów. Specjaliści z internetu będą mieli utrudnione zadanie – komentuje Piotr Rogucki.

"Heweliusz" to największa i najbardziej skomplikowana pod kątem realizacyjnym produkcja serialowa w Polsce w ciągu ostatnich lat. Twórcy serialu spędzili na planie łącznie 106 dni zdjęciowych, a zdjęcia są realizowane między innymi na promie w porcie w Świnoujściu oraz na Morzu Bałtyckim. Wodne sceny kaskaderskie nakręcono w Brukseli, w najnowocześniejszej hali filmowej ze specjalnie przygotowanym do takich zdjęć basenem. W serialu znajdzie się ponad 130 scen katastroficznych. Na ekranie zobaczymy ponad 120 postaci i aż 3000 statystów. Ekipa pracująca nad serialem liczy ponad 140 osób. Pozostaje teraz czekać na pierwsze zapowiedzi produkcji.

d4m8mfl

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o przerażającym "Kodzie Zła", którego wielu widzów nie jest w stanie spokojnie oglądać. Odrażający Nicolas Cage będzie się śnił po nocach. Mówimy też o bijącym rekordy "The Bear". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4m8mfl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4m8mfl

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj