"Żywot Briana": Wytwórnie filmowe odprawiały komików z kwitkiem, bo bały się afery
17 sierpnia 1979 roku do kin trafił "Żywot Briana" grupy Monty Python, dziś uważany za jedno z najlepszych filmowych osiągnięć brytyjskiej grupy komików. W roku premiery krytycy, widzowie i cenzorzy nie byli jednak równie zachwyceni. Co bardziej pruderyjna publika apelowała, by film zdjęto z ekranów - uważali go bowiem za obraz tak kontrowersyjny i obrazoburczy, że nigdy nie powinien był powstać.
Strażnicy moralności organizowali liczne protesty i bojkoty, by uchronić innych przed złym wpływem Pythonów. W niektórych krajach dopięli swego. W Irlandii film trafił do kin dopiero po ośmiu latach, w Norwegii premierę przesunięto o rok, co natychmiast podchwycili Szwedzi, którzy reklamowali "Żywot Briana" jako film tak strasznie zabawny, że aż musiał zostać zakazany w Norwegii.
Jezus to "spoko gość"
Grupa Monty Python - w skład której wchodzili Graham Chapman, John Cleese, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones, Michael Palin - powstała pod koniec lat 60. i błyskawicznie zdobyła popularność. Dziś mówi się, że "zrobiła dla humoru tyle, ile Beatlesi dla muzyki rockowej". I choć komicy nie bali się kontrowersji, twierdzili, że niektóre tematy woleli zostawić w spokoju.
Dlatego porzucili pomysł, by stworzyć złośliwy skecz o Jezusie - który był w końcu "spoko gościem" - i postanowili powołać do życia Briana.
Wątpliwości wytwórni
Początkowo Brian miał być trzynastym apostołem. Z czasem jednak komicy zaprowadzali w scenariuszu kolejne zmiany i tak bohater stał się rówieśnikiem Jezusa, który zostaje omyłkowo wzięty za Mesjasza. Zdobycie odpowiednich dekoracji nie było problemem (ekipa wykorzystała scenografie pozostałe po kręceniu "Jezusa z Nazaretu"). Panowie pokłócili się dopiero przy obsadzaniu ról; ostatecznie Cleese zrezygnował i rolę tytułową powierzono Chapmanowi.
Kolejny problem: wytwórnie filmowe po przeczytaniu scenariusza odprawiały komików z kwitkiem, przekonane (jakże słusznie), że film wywoła prawdziwą burzę. I nawet osoby, które początkowo zdecydowały się sfinansować produkcję, ostatecznie się wycofywały, wystraszone możliwymi konsekwencjami.
Pomocny George
Nie wiadomo, czy "Żywot Briana" w ogóle by powstał, gdyby nie wsparcie George'a Harrisona, ex-Beatlesa. Muzyk twierdził, że tak bardzo chciał zobaczyć ten film, iż założył firmę HandMade Films i zainwestował w produkcję 4 miliony dolarów. Sam pojawia się gościnnie na ekranie, jako Papadopolous, ale ponieważ taśma dźwiękowa uległa zniszczeniu, mówi głosem Michaela Palina.
Po latach Pythoni przyznali się do pewnego występku, który cudem uszedł im na sucho. Okazało się bowiem, że doszło do pomyłki i zamiast scenografii, pobrudzili farbą zabytkowy mur. Po osłoną nocy ekipa wyruszyła więc naprawić szkody i chyba im się udało, bo aż do czasu tego wyznania, nikt się nie zorientował.
Akceptacja po latach
Komicy nie spodziewali się, że ich film wywoła tak wielkie poruszenie; z niedowierzaniem obserwowali protesty grup katolickich, cenzorów, którzy żądali wycięcia kolejnych scen, i dystrybutorów, którzy nie chcieli pokazywać ich filmu w kinach. John Cleese, widząc te zmasowane ataki, zażartował nawet, że "udało im się ich zjednoczyć po raz pierwszy od 2 tysięcy lat!".
Dziś "Żywot Briana" już nie bulwersuje. Wleksykonie "100 filmów biblijnych" ksiądz Marek Lis twierdził nawet, że jest to jedna z najważniejszych biblijnych produkcji.
- Film parodiuje nie tyle Ewangelię czy Pasję Jezusa (choć to właśnie najczęściej zauważa krytyka), co patetyczne, monumentalne filmowe wersje życia Jezusa, fanatyzm religijny, powierzchowność dyskusji nad współczesnymi (szczególnie brytyjskimi) tendencjami kulturowymi i problemami społecznymi - pisał.