Leszek Dawid, reżyser dobrze przyjętego na zeszłorocznym festiwalu w Gdyni „Ki”, powraca z filmem, będącym swoistym ewenementem na naszym rynku. Po pierwsze, „Jesteś Bogiem” to pierwsza od premiery „Skazanego na bluesa” z 2005 roku próba zmierzenia się z biografią polskiego muzyka. Po drugie, nikt przed Dawidem nie podjął się nakręcenia pełnometrażowej fabuły opowiadającej o polskim rapie i jego narodzinach.
Katowice, koniec lat 90. Fokus (Tomasz Schuchardt) namawia szkolnego kolegę Magika (Marcin Kowalczyk), już wtedy uznanego rapera legendarnego Kalibra 44, na założenie zespołu. Do składu dołącza mieszkający w położonym nieopodal Mikołowie Rahim (Dawid Ogrodnik). Tak powstaje legendarna Paktofonika, jedna z najważniejszych formacji w historii polskiego hip hopu, na której punkcie zgodnie zwariowała publiczność i krytyka. Jednak scenariusz autorstwa Macieja Pisuka nie próbuje wytłumaczyć kulturowego fenomenu, jaką były bezsprzecznie olbrzymia popularność zespołu i jego wkład w popularyzację undergroundowego wówczas gatunku.
„Jesteś Bogiem” to przede wszystkim opowieść o tragicznie zmarłym Piotrze Łuszczu, rodzącej się męskiej przyjaźni i Polsce w dobie rynkowych transformacji. Centralną postacią dramatu jest Magik – z jednej strony charyzmatyczny wizjoner, świadomy artysta i wypluwający z prędkością karabinu maszynowego abstrakcyjne frazeologizmy genialny raper, z drugiej – wrażliwiec i outsider niepotrafiący poradzić sobie z prozą dorosłości, balansujący na granicy szaleństwa, które – jak zdają się sugerować twórcy – być może popchnęło go do samobójstwa. Film Dawida to zapis ostatnich kilku lat życia muzyka, próba przybliżenia jego inspirującej osobowości, trwale odciskającej piętno na wszystkich, z którymi się stykał – od najbliższych po tłumy skandujące jego ksywę na koncertach,
Dawid zdecydował się na tradycyjną linearną narrację, co w takiej sytuacji z jednej strony było najbezpieczniejszym wyjściem, z drugiej, w konfrontacji z dość rozlazłym tempem opowiadania sprawiło, że w pewnym momencie dramaturgiczne napięcie po prostu siada, a ostatnie 40 minut seansu niemiłosiernie się dłuży. Te niedostatki z nawiązką rekompensuje świetne aktorstwo - w szczególności to w wykonaniu młodych artystów. W tragicznie zmarłego Łuszcza wcielił się debiutujący, genialny Marcin Kowalczyk, którego ekspresja i freestyle po prostu zwalają z nóg. Po raz pierwszy na ekranie możemy zobaczyć równie utalentowanego Dawida Ogrodnika. Interesujące kreacje stworzyli także coraz śmielej poczynający sobie Tomasz Schuchardt oraz jak zwykle
niezawodny Arkadiusz Jakubik w roli kontrowersyjnego menadżera zespołu, który zdaniem fanów mógł przyczynić się do śmierci Piotra.
Głosy o „najważniejszej premierze roku” towarzyszące promocji „Jesteś Bogiem” są lekko przesadzone. Nie zmienia to faktu, że warto było czekać dekadę, by w końcu film po wielu perturbacjach ujrzał światło dzienne. Leszek Dawid, choć skupia swoją uwagę przede wszystkim na frontmanie Paktofoniki i jego relacjach z najbliższymi, jednocześnie udowadnia, że jest świetnym obserwatorem. Dla dzisiejszych 30-latków jego film to jedyna w swoim rodzaju okazja do sentymentalnej podróży w przeszłość - w czasy kiedy powstawały pierwsze skate shopy, MP3 zgrywało się na dyskietki, każdy chłopak na osiedlu marzył o ciuchach R czy Bottle, a hip hop był… hip hopem.
Ocena: 7/10