Alicja Bachleda-Curuś: Smutny koniec snów o karierze za oceanem?
Elegancka wieczorowa suknia, połyskująca biżuteria i efektowna fryzura. Aktorka siedzi przy barze i uwodzicielsko spogląda na nieznajomego mężczyznę w typie Jamesa Bonda. Niestety to nie scena z nowego filmu z udziałem Alicji Bachledy-Curuś, ale… telewizyjna reklama.
Elegancka wieczorowa suknia, połyskująca biżuteria i efektowna fryzura. Aktorka siedzi przy barze i uwodzicielsko spogląda na nieznajomego mężczyznę w typie Jamesa Bonda. Niestety to nie scena z nowego filmu z udziałem Alicji Bachledy-Curuś, ale… telewizyjna reklama.
Polską aktorkę, która swego czasu miała ambicje zawojować Hollywood, możemy zobaczyć w reklamie holenderskiego browaru.
Czyżby tak wglądał smutny koniec snów o karierze za oceanem? A może wręcz przeciwnie, to szansa na zaistnienie na międzynarodowym rynku?
Tajemnicza piękność i małe piwko
Spot reklamowy zatytułowany jest „Déjà Vu” i opowiada o tajemniczym przystojniaku, który trafia na imprezy do klubów w różnych częściach świata – Wietnamie, Nigerii i Stanach Zjednoczonych.
Wszędzie, gdzie się zjawia, spotyka na parkiecie zmysłowe kobiety i podpada lokalnym „typom spod ciemniej gwiazdy”.
Dopiero w ostatnim klubie spotyka przy barze tajemniczą piękność, z którą w spokoju może wychylić małe piwko. W tej roli na kilka sekund pojawiła się Alicja Bachleda-Curuś.
Piwo zamiast Martini
Reżyserią reklamy zajął się Rupert Sanders. Filmowiec jest znany dzięki „Królewnie Śnieżce i Łowcy” oraz romansowi z odtwórczynią tytułowej roli, młodziutką aktorką Kristen Stewart.
Z kolei za kreację odpowiada nowojorski oddział agencji Wieden + Kennedy. Reklama stylistycznie nawiązuje do filmów z Agentem 007.
Nie jest to przypadek, ponieważ Heineken podpisał umowę z producentami „Skyfall” – ostatniej odsłony przygód nieustraszonego Jamesa Bonda.
Szczyt jej możliwości
W sieci już pojawiły się drwiące komentarze pod adresem Bachledy-Curuś. Nie chodzi jednak o poziom reklamy, która jest w zasadzie półtoraminutowym, świetnie zrealizowanym filmem.
Rzecz rozchodzi się o sam udział naszej rodaczki we wspomnianym spocie. Jak pewnie większość z was pamięta, Alicja od kilku dobrych lat próbuje przebić się na amerykańskim rynku i rozpocząć „wielką karierę”.
Niestety z marnym skutkiem. Czyżby to był szczyt jej możliwości?
Miał być sukces, a jest cisza...
Przełomem miał być udział w filmie Neila Jordana. W „Ondine” Alicja wystąpiła u boku Colina Farrella. W wyniku ich romansu na świat przyszedł mały Tadeusz.
Od premiery filmu minęły niemal trzy lata, a kariera ślicznej Polki* w ogóle nie nabrała tempa.*
Fakt faktem pojawia się od czasu do czasu w różnych produkcjach, jednak z całą pewnością nie jest to szczyt jej marzeń.
Ostatnia deska ratunku?
"Bitwa pod Wiedniem", która miała być dla Bachledy wielkim powrotem na międzynarodowe ekrany, okazała się totalną klapą.
Sama aktorka, mając najprawdopodobniej świadomość porażki jaką poniosła, bardzo szybko uciekła z wielkiej premiery, przeczuwając chyba lawinę negatywnych komentarzy, jakie mogą na nią spaść. Dlatego można podejrzewać, że Bachleda-Curuś postanowiła spróbować czegoś nowego.
Nie da się ukryć, że dzięki międzynarodowej kampanii holenderskiego browaru jej twarz z pewnością stanie się rozpoznawalna, a współpraca ze światowej sławy reżyserem z czasem może zaprocentować. Oby tak się stało. (gk/mf)