Cannes 2016: Sami swoi

Festiwal piosenek, które już słyszeliście - tak znajoma dziennikarka skomentowała moją litanię zachwytów nad programem Festiwalu w Cannes, który trwa od 11 do 22 maja. Trudno się z nią nie zgodzić, w tym roku do konkursu zaproszono samych znanych i lubianych reżyserów. Zabrakło nowicjuszy, zepchniętych do sekcji pobocznych, ale czy można mieć pretensję o to, że w lidze mistrzów grają najlepsi?

Cannes 2016: Sami swoi

Najstarsi bywalcy Cannes nie pamiętają takiego urodzaju nazwisk i tytułów. Kto zdobędzie w tym roku Złotą Palmę? 79-letni brytyjski gigant Ken Loach (“Ja, Daniel Blake”) czy może urodzony w Montrealu 27-letni Xavier Dolan? Najmłodsze i najzdolniejsze dziecko canneńskiego dworu przyjechało z filmem “To tylko koniec świata” o śmiertelnie chorym pisarzu żegnającym się z rodziną. Będzie towarzyszyć mu doborowa obsada: Marion Cotillard, Léa Seydoux i Vincent Cassel. Festiwal otworzy, poza konkursem, "Cafe Society" Woody'ego Allena Film o młodzieńcu (Jesse Eisenberg)
, który w latach 30. przyjeżdża do Hollywood z marzeniem o pracy w przemyśle filmowym. Z pompą wraca Pedro Almodóvar. Jego “Julieta” jest przedstawiana jako adaptacja prozy noblistki Alice Munro. Ale kto wie, czy wszystkich konkurentów nie odeślą z kwitkiem dwaj filmowcy z Rumuni, którzy od lat biorą szturmem wszystkie europejskie festiwale filmowe. Rumuńska nowa fala przyniosła do konkursu aż dwa filmy reżyserów z pierwszej ligiligi: “Graduation”
Cristiana Mungiu, laureta Złotej Palmy za “4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni” oraz “Sierra Nevada” Cristiana Puiu, zdobywcy Un Certain Regard. W tej drugiej kategorii o nagrodę będzie walczył trzeci ciekawie zapowiadający się rumuński film “Dogs” Bogdana Miricy.

Parytetu brak

Typowanie zwycięzcy na tym etapie to wróżenie z fusów, ale jedno jest pewne, tegoroczne Cannes przyniesie bardzo dużo emocji, zwłaszcza że przewodniczącym jury został najbardziej rockowy reżyser współczesnego kina, 71-letni George Miller, legendarny twórca “Mad Maxa”. Towarzyszyć mu będą László Nemes, Kristen Dunst, Vanessa Paradis, włoska aktorka i reżyserka Valeria Golino, irańska producentka Katayoon Shahabi, Donald Sutherland, duński aktor Mads Mikkelsen oraz francuski scenarzysta i reżyser Alan Desplechin. W sumie cztery kobiety i czterech mężczyzn. Na podobny parytet nie możemy liczyć w konkursie, bo na 21 filmów tylko trzy wyreżyserowały kobiety, wśród nich Andrea Arnold (“American Honey”), znana polskiej widowni z świetnego “Fish Tank”.

"Julieta" reż. Pedro Almodóvar

Fabriqué aux États-Unis (Made in USA)

A może powiew świeżości przyniosą twórcy amerykańscy? Bo Cannes to nie tylko kino autorskie z Europy. Jim Jarmusch przyjechał do Francji z dwoma tytułami: “Petersonem” z Adamem Driverem i dokumentem “Gimme Danger” o Iggym Popie. Uwagę przyciąga też Jeff Nichols, który w filmie “Loving” opowiada o historii słynnej sprawy sądowej z 1958 roku, kiedy sąd skazał białego mężczyzną o imieniu Loving i czarną kobietę, gdy zdecydowali się na ślub. Ciekawostką jest też, że już nawet na Croisette dotarł eksportowany głównie ze Stanów trend kręcenia filmów przez aktorów. Swoje dzieła pokażą Sean Penn (“The Last Face” z Charlize Theron i Javierem Bardemem) i Jodie Foster ("Money Monster" z George'em Clooneyem i Julią Roberts).

"American Honey" reż. Andrea Arnold

W cieniu Kieślowskiego

Polskie akcenty są wyjątkowo skromne, ale wypada odnotować, że w ramach przeglądu filmów krótkometrażowych przygotowano specjalną sekcję “Polish Shorts”, w której będzie można zobaczyć 13 tytułów młodych polskich twórców m.in. "7 owiec" Wiktorii Szymańskiej, "Lokatorki" Klary Kochańskiej, "Czerń" Tomasza Popakula i "Powrót" Damiana Kocura, "Trzy rozmowy o życiu" Julii Staniszewskiej i "Moloch" Szymona Kapeniaka. Warto trzymać za nich kciuki, może w kolejnych latach nazwisko któregoś z młodych twórców zobaczymy w głównych sekcjach. Wielki ukłon za to zrobiono w kierunku Krzysztofa Kieślowskiego, który był częstym gościem na Festiwalu w Cannes. Jego “Czerwony” był typowany jako mocny kandydat do Złotej Palmy w 1994 roku, ale nagrodę sprzed nosa sprzątnął mu… Quentin Tarantino. Teraz polskiego reżysera uhonorowano w prestiżowej sekcji Cannes Classics, w ramach której zostaną pokazane zrekonstruowane cyfrowo dwie części “Dekalogu” (“Krótki film o zabijaniu” i “Krótki film o miłości”).

“Loving” reż. Jeff Nichols

Rybki i dinozaury

W tym roku najważniejsze laury przyznają sobie sami swoi, czyli grono reżyserów, odkrytych w Cannes i przyjętych do rodziny. Ta rodzina szczyci się swoimi tradycjami, rytuałami, odkryciami i tym, że przyjmuje do domu wyłącznie najlepszych. Dlatego tak bardzo od tego festiwalu oczekuje się, że będzie kreował nowe trendy. Czy tak będzie w tym roku? Chociaż trudno spodziewać się rewolucji od dinozaurów w konkursie, warto pamiętać, że o otwarcie drzwi do hierarchicznego, nieomal kastowego dworu Cannes starać się będą twórcy w pobocznych, ale ważnych sekcjach Un Certain Regard i Quinzaine des Réalisateurs. Obserwowanie ich walki o uznanie zapowiada się równie ekscytująco, co pojedynek gigantów. Jedno jest pewne, 11 maja świat filmowy wstrzyma oddech i przejdzie na drugą stronę lustra, po której spotkają się wszystkie marzenia i ambicje twórców kina. Powrót do rzeczywistości nastąpi w momencie ogłoszenia zdobywcy Złotej Palmy, tymczasem igrzyska czas zacząć.

Łukasz Knap

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)