''Faustyna'': 20 lat temu była na ustach wszystkich
19 lat temu w Polsce, a 20 lat temu na świecie odbyła się premiera filmu, który wzbudził prawdziwe emocje – i to nie tylko u katolickiej części publiczności.
Film „Faustyna” w reżyserii Jerzego Łukaszewicza przedstawia historię Heleny Kowalskiej (w klasztorze przyjęła imię Faustyna), świętej Kościoła katolickiego, która wielokrotnie doznała objawień – swoje duchowe przeżycia spisała w „Dzienniczku”.
19 lat temu w Polsce, a 20 lat temu na świecie odbyła się premiera filmu, który wzbudził prawdziwe emocje – i to nie tylko u katolickiej części publiczności.
Film „Faustyna” w reżyserii Jerzego Łukaszewicza przedstawia historię Heleny Kowalskiej (w klasztorze przyjęła imię Faustyna), świętej Kościoła katolickiego, która wielokrotnie doznała objawień – swoje duchowe przeżycia spisała w „Dzienniczku”.
''Była fascynującą osobą''
- Zdecydowałam się zagrać Faustynę, wiedząc o niej tylko tyle, że tak naprawdę, pomimo całego „bagażu” świętości, była po prostu fascynującą osobą – mówiła czasopismu W drodze Segda.
- O wiele trudniej z innego powodu. Już zagranie Kmicica albo Oleńki może być niebezpieczne, bo każdy, kto czytał "Potop", inaczej ich sobie wyobrażał. Natomiast siostra Faustyna chodziła po ziemi, żyją ci, którzy ją znali. Wyzwaniem jest to, żeby przynajmniej nie zaszkodzić ludzkim oczekiwaniom – dodała.
- Po nakręceniu filmu najbardziej bałam się zdania osób najbliższych Faustynie, tych którzy ją kochają, którzy przyjeżdżają do sanktuarium w Łagiewnikach, wreszcie sióstr ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia – wyznała aktorka.
''Dla wielu siostra Faustyna ma moją twarz''
Od tej pory, choć minęło już 20 lat, Dorota Segda wciąż bardzo często kojarzona jest z rolą Faustyny. Nie ukrywa jednak, że występ w filmie Łukaszewicza pomógł jej znacznie w dalszej karierze.
- Wiem, że teraz dla wielu ludzi siostra Faustyna ma moją twarz, ale proszę mi wierzyć, decyzję o zagraniu w filmie podjęłam bardzo szybko, nawet się nad tym nie zastanawiając. Teraz zaś spotykają mnie na okoliczność tego filmu same miłe rzeczy – zapewniała w W drodze.
''Niektórych seriali lepiej unikać''
Aktorka nie ukrywa, że ponad film przedkłada teatr; to występowanie na scenie sprawia jej największą przyjemność i pozwala się spełniać zawodowo. Czasami decyduje się jednak na występ w telewizji, choć przykłada wielką wagę do produkcji, w które się angażuje.
- Musiałabym być zboczona, żeby bardziej od teatru cenić sobie pracę w serialach. Są oczywiście takie produkcje, w których człowiek nie wstydzi się wystąpić, ale niektórych seriali lepiej unikać – mówiła Gazecie krakowskiej.
Boi się zaszufladkowania
Segda wyznaje, że najbardziej obawia się zaszufladkowania. Od lat musi udowadniać reżyserom, że jest w stanie zagrać role rozmaite, zróżnicowane.
- Zaczęłam pracę jako osoba bardzo młoda. Miałam 21 lat. Siłą rzeczy dostawałam role amantek, bo miałam długie, jasne włosy i liryczny wyraz twarzy – mówiła w Gali. - Potem nagle zobaczono, że mam w sobie pazur, i pociągnęło to za sobą role takie jak np. w filmie „Tato”.
- Później zaproponowano mi rolę w serialu „Na dobre i na złe”. A dalej? Jak wiemy, reżyserzy idą za ciosem i mając utrwalony jakiś wizerunek aktora, obsadzają go w takich, a nie innych rolach. Myślę, że reżyserzy filmowi w ogóle nie chodzą do teatru. I nie wiedzą, jaka umiem być. Stąd przez ostatnie 10 lat grywam silne, mroczne, ponure postaci.
Kontrowersyjny romans
48-letnia aktorka od 2001 roku pozostaje również w szczęśliwym związku małżeńskim ze starszym od niej o prawie 30 lat kompozytorem Stanisławem Radwanem.
Ich romans wywołał ogromne kontrowersje (kiedy się poznali, Radwan był żonaty) i został skrytykowany przez środowiska artystyczne. Twierdzono również, że ich związek „zbudowany na cudzej krzywdzie” szybko się rozpadnie.
I choć, jak wyznaje Segda, faktycznie dość często się kłócą, tak naprawdę świetnie się dogadują i uzupełniają; nie wyobrażają sobie życia bez siebie.
Kobieta pracująca
Ostatnio Dorota Segda niezbyt często pojawia się na ekranach. Nie oznacza to jednak, że wycofała się z zawodu – wciąż chętnie grywa na deskach Narodowego Starego Teatru – oczywiście pod warunkiem, że znajdzie na to czas.
Na co dzień pochłaniają ją bowiem inne obowiązki; aktorka pracuje jako profesor sztuk teatralnych, wykładając Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie.
(sm/mf)