Głupie i jeszcze głupsze. Komedie, które uwielbiamy, nawet jeśli się tego wstydzimy
Po 20 latach, na ekranach kin ponownie zawita najgłupsza para w historii kina, czyli Harry i Lloyd, znani szerzej jako Głupi i Głupszy. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć Wam (i sobie) najgłupsze komedie jakie przyszło nam kiedykolwiek oglądać. Humor nie zawsze musi być wyrafinowany, czego najlepszym przykładem są poniższe filmy. Nie wstydzimy się przyznać, że nas bawią od lat i lubimy do nich wracać. A Wy?
Po 20 latach na ekranach kin ponownie zawitała najgłupsza para w historii kina, czyli Harry i Lloyd, znani szerzej jako Głupi i Głupszy.
Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć wam (i sobie) najdurniejsze komedie, jakie przyszło nam kiedykolwiek oglądać. Humor nie zawsze musi być wyrafinowany, czego najlepszym przykładem są właśnie te filmy.
href="http://film.wp.pl/glupie-i-jeszcze-glupsze-komedie-ktore-uwielbiamy-nawet-jesli-sie-tego-wstydzimy-6025247109919873g">CZYTAJ DALEJ >>>
''Głupi i głupszy'', 1994
Naszego rankingu nie moglibyśmy nie zacząć od filmu, który go zainspirował, czyli „Głupiego i głupszego”. Śmiało można by rzec – arcydzieło idiotyzmu. Obraz, który tak wspaniale oddaje hołd czystej głupocie, że właściwie wynosi ją na poziom sztuki, aczkolwiek raczej tej przez małe „s”.
Niewiele powstało w historii kina komedii, w których przekroczono tyle barier dobrego smaku, absurdu i szalonego nonsensu. Najlepsze jednak w filmie braci Farrelly jest to, że potrafili oni pomiędzy te wszystkie gagi wpleść całkiem sporo serca. Kibicujemy Herry’emu i Lloydowi przez całą ich wyprawę, gdyż budzą oni naszą sympatię.
Nie zapominajmy też o aktorach. Co by nie mówić, Jim Carrey i Jeff Daniels tworzą perfekcyjny duet, chemia między nimi jest niesamowita. A to co wyprawiają na ekranie, to coś więcej niż tylko robienie z siebie idiotów przed kamerą.
''Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej'', 2006
Brytyjski komik Sacha Baron Cohen stworzył postać Borata w swoim telewizyjnym programie „Da Ali G. Show” i dość szybko wyczuł, że jest to dobry materiał na pełnometrażową produkcję. „Borat” jest jedyny w swoim rodzaju. To obraźliwy, szowinistyczny, nietolerancyjny, otwarcie antysemicki, obrzydliwy, seksistowski, prymitywny, ale przede wszystkim... szalenie zabawny film, który nikogo nie pozostawi obojętnym.
Obraz ten to także ciekawy eksperyment, pokazujący Stany Zjednoczone i ich mieszkańców w zupełnie innym (prawdziwym?) świetle. Borat przekracza wszelkie granice dobrego smaku, wychowania, przyjętych norm społecznych, a obserwowanie jak reagują na niego niczego nieświadomi ludzie to gratka dla każdego adepta socjologii.
Ile razy w życiu zdarzyło się wam spotkać gościa, który planuje sprzedać Madonnie dziecko swojego 11-letniego kuzyna, a także twierdzi otwarcie, że kobiety są podistotami, mogącymi podróżować jedynie na zewnątrz autobusu; a gdy żona się zestarzeje, to można ją sprzedać?
''Miasteczko South Park'', 1999
Koniec lat 90. odznaczył się grubą kreską na arenie komediowej. Pojawił się wówczas animowany serial, a niedługo później film kinowy „Miasteczko South Park”, który z miejsca stał się fenomenem (pop)kulturowym.
Produkt szalonego, sprośnego i ofensywnego, ale też przy okazji niezwykle inteligentnego pomysłu Matta Stone’a i Treya Parkera jest aż do teraz synonimem brutalnego dowcipu. Często na celowo koszarowym i klozetowym (dosłownie) poziomie.
Ilość przekleństw, wyzwisk, zboczeń, fekaliów i całej masy innych odchyłów od normy osiąga poziom absurdu. Ale „South Park” to przede wszystkim naprawdę celna, mądra, choć niezwykle brutalna, cięta i bezlitosna satyra na współczesny świat, media, kulturę i popkulturę, poprawność polityczną, dosadnie komentująca nierówności społeczne, wojny, konflikty na tle socjalnym, religijnym, światopoglądowym czy politycznym.
Dzięki tym wszystkim wyolbrzymionym metaforom i aluzjom uwypukla największe absurdy dzisiejszego świata. I robi to niezwykle skutecznie.
''Martwica mózgu'', 1992
Na naszych ekranach jest bardzo dużo stereotypowych horrorów, które mają za zadanie straszyć widza, ale zadziwiająco rzadko docierają do nas „straszaki”, które oprócz tego, że przyprawiają nas o szybsze bicie serca i stanowią pożywkę dla naszych koszmarów, to przy okazji… śmieszą.
Taka jest właśnie „Martwica mózgu” – film, który wypromował twórcę filmowych „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”, czyli Petera Jacksona. Jego chora, radosna i pokręcona wyobraźnia hula sobie w najlepsze korzystając do woli z faktu, że żadna wielka wytwórnia ani producent nie patrzył mu przez ramię.
Czego tu nie ma! Zmutowany małpo-szczur, niemowlę zombie, waleczny ksiądz-ninja, no i oczywiście kultowa scena masakry z użyciem kosiarki! Ponoć do seansów „Martwicy…” dodawano torebki na... wymioty.
''Naga broń'', 1988
Chyba szczytowe osiągnięcie legendarnego komediowego tria ZAZ (David Zucker, Jim Abrahams i Jerry Zucker) z niezapomnianym Leslie Nielsenem. Nie było (i chyba nie będzie) lepszej parodii kina policyjnego. „Naga broń” jest tak uroczo głupawa, że aż nie sposób się od niej oderwać.
Należą do nich m.in. - „Każdy ryzykuje, wstając rano, przechodząc przez ulicę albo wtykając nos w wentylator” albo „Nareszcie spotkałem kogoś, kogo mogę kochać prawdziwą, czystą miłością, bez urządzeń pomocniczych”, bądź „Przykro mi, ale nie słyszę. Nie strzelaj, kiedy mówisz.” A to i tak zaledwie fragment. Tak, "Naga broń" nie przestaje śmieszyć pomimo upływających lat.
''Ace Ventura: Psi Detektyw '', 1994
Chronologicznie „Ace Ventura: Psi detektyw” pojawił się jako pierwszy, gdyż premierę miał na początku lutego. Nie da się zapomnieć o scenach, w których tytułowy bohater komunikuje się ze światem za pomocą… własnych pośladków albo wypowiada kwestie typu: „Jeśli nie wrócę za pięć minut… po prostu czekajcie dalej”, nie wspominając już scenie z „odwiedzinami” Ventury w odwłoku nosorożca w sequelu (aczkolwiek niezbyt udanym).
''Ekipa Ameryka: Policjanci z jajami'', 2004
Twórcy „South Parku” na brak pomysłów nie narzekają. Nie chcąc jednak powielać formuły kinowej animacji o przygodach Cartmana i reszty, postanowili pójść krok dalej i tak powstał ich pełnometrażowy film… z drewnianymi kukiełkami, które zastąpiły rysunkowe postaci.
Nie przeszkodziło im to oczywiście zawrzeć w „Ekipie Ameryce” wulgarnych scen seksu (oczywiście marionetek, a co jeszcze bardziej zabawne, przez to film ten otrzymał jedną z najwyższych kategorii wiekowych w amerykańskich kinach, czym tak naprawdę dobitnie wyłuszczyli absurdy współczesnej moralności).
Oprócz tego nie zabrakło też typowych dla ich humoru scen pełnych pozbawionych poprawności politycznej wulgaryzmów, obscenicznych żartów sytuacyjnych, wymiotów czy bezlitosnego i ostrego jak brzytwa naśmiewania się z Matta Damona i Kim Dzong Ila.
''Czy leci z nami pilot?'', 1980
Żelazna klasyka absurdalnego humoru spod znaku tria ZAZ. Niezmiennie śmieszna parodia filmów lotniczych i katastroficznych. Zresztą to jedna z pierwszych typowych parodii, które później zaczną święcić triumfy przez całe lata 80.
Twórcy po prostu niczego nie traktują poważnie. Poczynając od sceny (aczkolwiek zawartej w sequelu), w której przez bramkę na lotnisku swobodnie przechodzi terrorysta z bazooką, podczas gdy strażnicy zaczynają przeszukiwać Bogu ducha winną staruszkę, po momenty, gdy siedzący obok głównego bohatera pasażer popełnia harakiri, a inny oblewa się nagle benzyną.
Po prostu idealny film do puszczania podczas lotu. (pd/łs)