Oscary 2013: Seksistowskie momenty na oscarowej gali

Oscary 2013: Seksistowskie momenty na oscarowej gali
Źródło zdjęć: © AP

Zachodnie media huczą już od uszczypliwych i krytycznych komentarzy na temat pracy twórcy serialu "Głowa rodziny" oraz reżysera komedii "Ted".

Jubileuszowa, 85. gala wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej za nami.

Oscary trafiły w ręce laureatów, którzy po zakończonej ceremonii udali się na tradycyjny bankiet, a widzowie przed telewizorami dostali chwilę wytchnienia, by... otrząsnąć się z szoku jaki właśnie przeżyli za sprawą prowadzącego galę Setha McFarlane'a.

Zachodnie media huczą już od uszczypliwych i krytycznych komentarzy na temat pracy twórcy serialu "Głowa rodziny" oraz reżysera komedii "Ted". McFarlane co prawda i tak spisał się lepiej niż odsądzani od czci i wiary gospodarze gali sprzed dwóch lat (Anne Hathaway i James Franco), jednak żarty, którymi operował, nie dość że nie dorównały poziomowi zeszłorocznego występu Billy'ego Crystala, to jeszcze zbulwersowały żeńską część zaproszonych gości i oglądających transmisję widzów.

Krótko mówiąc, zdaniem wielu komentatorów prowadzący wyszedł na seksistę i mizogina, obrażając wielokrotnie przedstawicielki płci pięknej.

Przeczytajcie, czego dopuścił się na najważniejszej imprezie branżowej sezonu.

1 / 7

''Widzieliśmy wasze cycki''

Obraz
© AP

Galę otworzył tradycyjny monolog prowadzącego, w którym w charakterystyczny dla siebie sposób uszczypliwie komentował ostatnie role nominowanych do Oscarów zaproszonych gości.

W pewnym momencie jego wypowiedź została przerwana przez Williama Shatnera, który starał się powstrzymać McFarlane'a przed zostaniem "najgorszym gospodarzem w historii", pokazując zgromadzonym na sali utwór jaki miał w zanadrzu.

Widzowie mogli posłuchać piosenki zatytułowanej "Widzieliśmy wasze cycki", w którym prowadzący śpiewał o pokazywaniu przez czołowe hollywoodzkie aktorki piersi na ekranie. Najbardziej dostało się Kate Winslet, która de facto niemal w każdym filmie paraduje w stroju Ewy.

2 / 7

George Clooney i randka z 9-latką?

Obraz
© AP

Kolejny średnio udany żart drwił z mającego skłonności do często wymieniającego partnerkiGeorge'a Clooneya oraz dziewięcioletniej Quvenzhane Wallis.

Chcąc podkreślić młody wiek nominowanej do Oscara dziewczynki, McFarlane powiedział, że musi minąć aż 16 lat, zanim będzie za stara dla wspomnianego gwiazdora.

Nawet publiczność poczuła się niekomfortowo słysząc skierowany do młodej gwiazdeczki żart zawierający silny podtekst seksualny.

3 / 7

Przemoc wobec kobiet

Obraz
© AP

Zapowiadając jeden z nominowanych w najważniejszej kategorii filmów, McFarlane poczynił aluzję do niechlubnego wątku ze związku piosenkarki Rihanny i rapera Chrisa Browna.

"Django" to film opowiadający o kobiecie, która jest ofiarą brutalnej przemocy. Albo, jak kto woli, filmowego zapisu randki Rihanny i Chrisa Browna.

Jak pamiętamy, kilka lat temu w sieci pojawiły się zdjęcia brutalnie pobitej przez Browna piosenkarki. Obecnie para znowu się ze sobą związała.

4 / 7

Nadmierne odchudzanie

Obraz
© AP

W pewnym momencie gospodarz postanowił uszczypliwie skomentować wiele przypadków tzw. "grypy", która rozszalała się wśród zaproszonych na galę pań.

Tym samym odniósł się do praktyki szybkiego i często niezdrowego odchudzania się aktorek, po to tylko, by wpasować się w kosztujące dziesiątki tysięcy dolarów kreacje najlepszych projektantów.

Jak dowodzą badania, przechodzenie na dietę w sezonie grypowym bardzo często skutkuje właśnie zachorowaniem na tę przypadłość.

5 / 7

Kobiety są trudne i uparte

Obraz
© AP

Seth McFarlane niemal do samego końca ceremonii rzucał niewybrednymi żartami.

Opowiadając o filmie "Wróg numer jeden", przedstawił go jako niezbity dowód na to, że jeśli mężczyzna raz podpadnie jakiejś kobiecie, ta już nigdy nie zostawi go w spokoju.

Gwoli wyjaśnienia, produkcja o polowaniu na Bin Ladena przedstawia losy agentki CIA, która za wszelką cenę stara się dopaść terrorystę, przymykając oko nawet na brutalne torturowanie jego pobratymców.

6 / 7

Orgie u Jacka Nicholsona

Obraz
© AP

85. rozdanie Oscarów przejdzie do historii również z powodu "pojawienia się" na scenie komputerowo generowanej postaci - wulgarnego pluszowego misia z filmu "Ted" (nawiasem mówiąc, stworzonego przez gospodarza gali).

Występując na scenie obok Marka Wahlberga, Ted rzucił żart o niecodziennym "after party", jakie w swoim domu po wręczeniu nagród ma organizować Jack Nicholson. Nietrudno odgadnąć, dlaczego akurat trzykrotny zdobywca statuetki złotego rycerza został w tym momencie przywołany.

To właśnie w jego posiadłości miało dojść do gwałtu Romana Polańskiego na 13-letniej amancie Geimer.

7 / 7

Kobieta może bredzić, ale ma wyglądać

Obraz
© AP

Zapowiadając pojawienie się na scenie Salmy Hayek, McFarlane postanowił ponabijać się z jej akcentu, który sprawia, że zarówno ona jak i inni aktorzy pochodzenia latynoskiego są dla Amerykanów niezrozumiali.

Prowadzący skwitował tę ciętą uwagę słowami: "ale kogo to tak naprawdę obchodzi, kiedy są tak atrakcyjni. Przed państwem Salma Hayek!".

Oczywiście żartów prowadzącego było znacznie więcej i nie wszystkie tak ciężkie jak te wymienione, jednak to te ostatnie najbardziej świadczą o poziomie gospodarza gali.

Jak myślicie, w którym momencie przesadził najbardziej? I czy waszym zdaniem powinien prowadzić ceremonię również w przyszłym roku?
(mf/kk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (67)